Pojechałem odświeżoną Mazdą 2 pozwiedzać Barcelonę. Ma coś wspólnego z kościołem Sagrada Familia
Mazda 2 w wersji niehybrydowej na rok modelowy 2022 przeszła kilka zmian. Sprawdziłem, czy mają sens podczas błyskawicznego objazdu Barcelony.
Znają to graficy. Znają fotografowie. Znają też dziennikarze. I chyba wszyscy ci, którzy cokolwiek tworzą. Najpierw powstaje plik o danej nazwie, na przykład „XYZ”. Potem okazuje się, że jednak wymagane są poprawki. Powstaje więc „XYZ-poprawione”. To jeszcze nie koniec. Przychodzi pora na „XYZ-ostateczne”, „XYZ-naprawde-ostateczne” i „XYZ-ostateczne-jak-nigdy-wczesniej”. Spirala ulepszania nie ma końca.
Pewnie domyślacie się, dlaczego napisałem o tym w tekście o Maździe 2
Ten model zadebiutował w 2014 roku i od tego czasu jest systematycznie – mniej lub bardziej – poprawiany. Właśnie doczekał się kolejnych zmian – i dlatego Mazda zaprosiła mnie i grupę innych dziennikarzy do Hiszpanii, żebyśmy pobawili się w „znajdź 5 szczegółów”… to znaczy, sprawdzili, co ulepszono. To nie jest klasyczny lifting, bo zmiany są naprawdę dyskretne.
Trochę się zdziwiłem, że pod hasłem „Mazda 2 na rok modelowy 2022” kryje się właśnie wóz widoczny na zdjęciach. Spodziewałem się jazd Mazdo-Yarisem, czyli wersją hybrydową.
Obydwa modele będą w ofercie równolegle
Kto będzie chciał kupić hybrydę, weźmie 2 w ciele Toyoty. Kto woli silniki bez elektrycznego wspomagania (mało prawdopodobne) albo po prostu podoba mu się styl i klimat Mazdy (to już bardziej), zdecyduje się na „klasyczną” Dwójkę. Czy taki pomysł wypali? To niepewne jak pogoda nad polskim morzem wiosną. I latem. I jesienią.
Na szczęście w Hiszpanii zwykle świeci słońce
Nigdy nie byłem w Barcelonie, co zaczęło mi powoli doskwierać, bo to słynne miasto, ze szczytu listy europejskiego „warto zobaczyć przed śmiercią”. Byłem kilka razy w okolicy, ale nigdy nie widziałem na własne oczy żadnej z barcelońskich atrakcji. Tym razem postanowiłem to zmienić. Tuż po śniadaniu zawołałem kolegę, który z powodu swojej futbolowej pasji zna miasto jak własną kieszeń. „Weźmy auto i pojedźmy do Barcelony” – powiedziałem. Spojrzał na zegarek i doszedł do wniosku, że czasu do obowiązkowego powrotu na lotnisko jest bardzo, bardzo mało i prawie niczego nie zdążymy zobaczyć. Świetnie, ruszajmy.
Wzięliśmy egzemplarz w nowym kolorze
To jedna z głównych zmian, jakimi „zaskakuje” Mazda 2 po modyfikacjach. Nowy lakier nazywa się Platinum Quartz. Po swojemu nazwałbym go raczej „srebrnym wpadającym w beż”. Nieźle pasuje do hiszpańskiego słońca i tamtejszych krajobrazów, chociaż prawda jest taka, że tamtejsze warunki poprawiają wygląd każdego wozu. Na tle palm albo błękitnej wody nawet stary, poobijany grat, który w Warszawie wyglądałby jak koszmar diagnosty, tam zyskuje urok ciekawego klasyka. A że Mazda 2 wyjściowo jest zgrabna i ładna, w miłym otoczeniu prezentuje się jeszcze lepiej.
Czy „stara” Mazda 2 jest ładniejsza od nowej, czyli od Yarisa? Myślę, że każdy z tych wozów ma swój urok. Toyoto-Mazda jest ładna zwłaszcza z tyłu, ma świetne poszerzenia. Testowana przeze mnie Dwójka ma za to spójny przód i kokpit wykonany z ładniejszych materiałów.
Egzemplarz testowy wybierałem oczami
Chciałem, żeby był w nowym kolorze, bo wtedy zdjęcia wychodzą ciekawiej, no i mogłem poświęcić mu kilka słów. Ale jedyna sztuka z takim lakierem miała silnik, którego w polskiej ofercie nie znajdziemy.
W ramach modernizacji, motor 1.5 Skyactiv-G otrzymał nowy program sterujący. Zwiększono mu też stopień sprężania, wykorzystując technologię z jednostek Skyactiv-X. Wszystko po to, by obniżyć emisję CO2 i spalanie. Na polskim rynku klienci będą mogli wybrać albo wersję o mocy 75 KM albo wzmocnioną do 90 KM. Nie ma żadnego turbo.
Znam dobrze odmianę 90 KM
Jechałem kiedyś takim autem – owszem, z wgranym poprzednim programem, ale nie ma to większego znaczenia – z Warszawy do Karpacza. Na autostradzie moc i moment obrotowy silnika okazały się po prostu zbyt małe i nawet minimalne wzniesienie oznaczało konieczność redukowania biegów, nawet o dwa w dół. Inaczej Mazda nie mogła utrzymać stałej prędkości 130 czy 140 km/h na tempomacie.
Tym razem do Barcelony mieliśmy godzinę jazdy, właśnie po autostradzie. Egzemplarz, który wzięliśmy, to 115-konna odmiana silnika 1.5. W Polsce jej nie będzie… i szkoda. Dopiero taka Dwójka robi się naprawdę żwawa, dynamiczna i nadaje się nawet na autostradę. Oczywiście, w Hiszpanii jeździ się wolniej niż w Polsce, bo maksymalna dozwolona prędkość to 120 km/h – ale 90-konny wóz robił wrażenie ospałego nawet przy takich szybkościach. Swoją drogą, Hiszpanie nie traktują większości ograniczeń ze śmiertelną powagą.
Ruszając spod bramek na autostradzie, doceniłem nie tylko dobrą dynamikę Mazdy, ale i precyzyjną skrzynię biegów. Pewnie wolałbym automat, ale ręczna przekładnia działa naprawdę przyjemnie. Lewarek ma krótki skok.
Nowa Mazda 2 ma poprawione wyciszenie wnętrza
Rzeczywiście, przy 120 km/h jest dość cicho. Gdy autostrada się skończyła, doceniłem kolejny element, który dodano dopiero teraz, przy okazji modernizacji. Apple CarPlay działa bezprzewodowo. To ważne, bo bez mapy nigdzie byśmy nie dojechali. Cel? Kościół Sagrada Familia, czyli najbardziej pocztówkowe miejsce miasta. Na resztę może jeszcze znajdziemy czas… a może nie.
Mazda 2 dobrze nadaje się na barcelońskie ulice. O ile główne arterie są naprawdę szerokie, o tyle plątanina uliczek, która pokazuje się po skręcie w bok, może przerażać właścicieli dużych aut. Owszem, w Mercedesie klasy S byłoby wygodniej na autostradzie, ale znalezienie miejsca do parkowania byłoby w tej limuzynie w ogóle niemożliwe. Myśleliśmy zresztą, że w Maździe też się nie uda. W ostatniej chwili przed padnięciem hasła „uciekamy stąd”, dojrzałem odrobinę wolnej i legalnej przestrzeni. Uff. Szybkie parkowanie i trucht pod kościół. Trzeba przecież zrobić zdjęcia na Instagram.
Mazda 2 po zmianach ma kamery 360
To teoretycznie przydatny gadżet nawet w niedużym aucie. W praktyce, kamery mają słabą jakość, a obraz z nich zajmuje małą część i tak malutkiego ekranu. Pożytek jest więc z nich niewielki jak porcje hiszpańskich tapas.
W ogóle system multimedialny jest słabym punktem Mazdy. Ekran ma już naprawdę starożytną stylistkę, a poza tym nie jest dotykowy. Przyzwyczaiłem się do dotyku… to znaczy, do wyświetlaczy obsługiwanych w ten sposób i odruchowo zostawiałem odciski palców na ekranie, pogarszając w ten sposób i tak kiepską widoczność obrazu z kamer.
Pomyślałem sobie, że Mazda 2 jest trochę jak Sagrada Familia
To wielkie słowa, wiem. Nie chodzi mi jednak o to, że jest piękna jak tamta budowla (co najwyżej ładna) ani kontrowersyjna (bo ten wóz chyba podoba się prawie każdemu). Po prostu legendarny kościół Gaudiego jest w nieustającej budowie od końca XIX wieku. Co chwilę coś jest tam dodawane, przerabiane albo odświeżane. Z Mazdą jest podobnie. Też ma swoje lata, ale prace nad jej udoskonalaniem trwają i chyba się jeszcze nie skończyły.
Mamy zdjęcia, więc został jeszcze tylko szybki postój przy lokalnym gracie. Lecimy dalej. Kolejny punkt programu: wzgórze, z którego można popatrzeć na miasto. Podjazdy są naprawdę ostre, ale Dwójka sobie radzi. Chyba dobrze, że nie ma automatycznej skrzyni biegów, bo mogłaby się chwilami pogubić.
Niestety, zegar tyka
Szukanie miejsca w centrum zajęło nam dużo czasu. Chcieliśmy pojechać do portu, ale mapa ostrzegła nas przed korkami. Nie ryzykujemy spóźnienia się na samolot, więc wybieramy jeszcze tylko jeden punkt do odwiedzenia. Dla niektórych jest pewnie najważniejszy w całym mieście. To stadion Camp Nou, czyli jedno z miejsc, w których bije serce europejskiego futbolu. Dla innych to świątynia wielkiego biznesu i komercji.
Stadion – jak to stadion – z zewnątrz prezentuje się mało spektakularnie. Po zrobieniu kilku pamiątkowych zdjęć decydujemy, że pora już wracać. Po schodach obok parkingu schodzą zawodnicy ze szkółki Barcelony. Może to przyszłe gwiazdy piłki? Może trzeba było wziąć od każdego autograf, by potem sprzedać go z zyskiem? Kto wie – jest szansa, że któryś z nich już niedługo będzie zarabiał codziennie równowartość Mazdy 2.
Ile kosztuje Mazda 2 2022?
Co najmniej 69 990 zł, a odmiana 90 KM – od 71 900 zł. Taki wóz ma już reflektory LED, ale i np. czujniki parkowania i alufelgi są dostępne dopiero w odmianie SkyEnergy za ok. 80 tysięcy. Kamery, head-up, tempomat i inne gadżety ma na pokładzie dopiero odmiana za 90 tysięcy, dostępna tylko z motorem 90 KM i ze skrzynią automatyczną. To już rewiry wersji hybrydowej, która jest nowocześniejsza, mocniejsza, też nie trzeba w niej zmieniać biegów, a w dodatku mniej pali.
Trzeba naprawdę uwielbiać tę generację Mazdy 2 – i nie zdołać kupić jej przez osiem ostatnich lat - by nadal rozważać jej zakup. Modernizacje były potrzebne, ale nie są czymś, co diametralnie zmieniło cały samochód. Jest niezły, ale już leciwy. Choć na błyskawiczną wycieczkę po Barcelonie nadaje się doskonale.