REKLAMA

Chińskie służby jeżdżą skurczonymi RAM-ami. Ty możesz je kupić za grosze

Chińczycy wchodzą na coraz to wyższe poziomy w tworzeniu samochodów. Jednak stare przyzwyczajenia pozostają i są coraz lepsi także w kopiowaniu. Mangia RAM Pickup to najwyższy poziom w ich bezczelności.

Chińskie służby jeżdżą skurczonymi RAM-ami. Ty możesz je kupić za grosze
REKLAMA
REKLAMA

Chiński przemysł motoryzacyjny nigdy nie przestanie zaskakiwać. Już naprawdę myślałem, że czasy ostentacyjnego kopiowania mają za sobą i skupiają się na rozwoju nowoczesnej, konkurencyjnej z resztą świata motoryzacji. Jakież było zdziwienie, gdy zobaczyłem w Internecie twór o nazwie Mangia RAM pickup. I to jest chyba najbardziej bezczelna podróbka ze wszystkich. Oprócz łudząco podobnego nadwozia, samochód opatrzony jest napisami „RAM” w postaci logo na przednim grillu, czy wytłoczeniem na tylnej burcie - identycznie jak oryginał. Ale jeżeli „ram” w języku angielskim oznacza barana, to to jest co najwyżej jagniątko.

Więcej o chińskiej motoryzacji przeczytasz tu:

Na rynku podróbek Chińczyki trzymają się mocno

Samochód można kupić na portalach z tandetą takich jak alibaba.com, czy made-in-china.com. Jego wysyłką zajmuje się firma Xi'an Mangia New Energy Import & Export Co. Ltd - na wcześniej wspominanych portalach w jej ofercie znajdziemy także pełnowymiarowe samochody chińskie. I to nie od byle kogo, a od gigantów branży takich jak Wuling czy Hongqi. Oferty często są opatrzone nazwami pokroju „Najbardziej luksusowy chiński samochód elektryczny, pojazd nowej energii, szybki samochód, najwyższej klasy samochód elektryczny, komercyjny SUV o dużej mocy”. Żeby pozycjonowanie w google'u się zgadzało. Zaś produkcją modelu RAM pick-up najprawdopodobniej zajmuje się siostrzana firma Tianjin Mangia. Oprócz RAM-a możemy znaleźć w jej ofercie także równie miniaturowego SUV-a, będącego wariacją na temat różnych modeli Land Rovera, a noszącym nazwę Range Rover.

fot. alibaba.com

Nie jest to z resztą jedyny przykład takiego chamskiego podrabiania przez chińczyków. Bardzo podobne do RAM-a pickupy firmy Chang Li były w USA wyśmiewane za podobieństwo do Fordów. Za to reklamy w mediach społecznościowych ukazywały oferty z portali pokroju alibaba.com, na których rozpoznamy miniaturowe podróbki Bugatti Chiron, Mercedesa-Benza klasy G, czy BMW X5.

RAM a Ram to jednak dwie różne rzeczy

Na pierwszy rzut oka Mangia RAM wygląda, jakby ktoś próbował narysować Rama 1500 z pamięci. Ewentualnie, jakby go wyprał w zbyt wysokiej temperaturze.

Mangia RAM, fot. alibaba.com
Ram 1500 - znajdź dziesięć różnic, fot. Stellantis

Jeżeli chodzi o wymiary, to różnice są widoczne gołym okiem. Długość Mangii RAM pickup wynosi 4600 mm (5818 mm Rama Pickup Double Cab), szerokość 1650 mm (2084 mm), a wysokość 1750 mm (1966 mm).

Mangia RAM
fot. alibaba.com

Jeśli chodzi o napęd, to chiński RAM ma silnik - a jakże - elektryczny, o mocy 50 kW (68 KM), napędzający tylne koła. Energia będzie przetrzymywana w akumulatorach kwasowo-ołowiowych o pojemności 30 kWh, pozwalających na zasięg poniżej 100 km. Ich szybkie ładowanie trwa do godziny, a pełne od ośmiu do dziesięciu godzin. Przy masie własnej 900 kg silniki rozpędzą RAM-a do 55 km/h. W wyposażeniu dostaniemy duży, dotykowy ekran, czujniki cofania, zestaw audio oraz ogrzewanie. Za klimatyzację trzeba dopłacić.

A ile trzeba zapłacić za taką przyjemność? Jeżeli kupujemy jedną sztukę na portalu alibaba.com, cena wynosi 3490 dolarów, co po przeliczeniu da nam cenę 14 tys. zł. To bardzo mało. Ale może być jeszcze mniej, gdy zakupimy całą flotę - przy zakupie przynajmniej dziesięciu egzemplarzy zapłacimy 2990 dolarów, czyli 12 tys. zł. Za te pieniądze dostaniemy nowego, pięcioosobowego, elektrycznego pickupa z roczną gwarancją mechaniczną, oraz gwarancją trwałości baterii do 100 tys. km. Ale to oferta dla Stanów Zjednoczonych. Jeżeli chcemy poszukać czegoś, co kupimy w Polsce, to trafimy na ofertę z portalu Aliexpress. Jednak jej cena to już nie 14 tys. zł, a 42 tys. zł.

Halo, policja, Chińczycy robią podr... aha, rozumiem

Mangia RAM nie jest ofertą tylko dla odbiorców prywatnych - w końcu to twardy wół roboczy. W Chinach można go spotkać chociażby jako samochód używany przez tamtejszą straż pożarną.

REKLAMA

Cóż, nie jest to pierwszy raz, kiedy chińskie służby jeżdżą samochodami-podróbkami. Są po prostu tanie i produkowane w ich kraju - tak jak u nas niegdyś Polonezy. Więc nie można ich winić. Ale nikt nie zabroni nam się z tego nabijać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA