Nie wyjmuj telefonu przy drive-thru. Frytki mogą okazać się bardzo drogie
18-letni Kanadyjczyk wyjął telefon w pobliżu restauracji „pod złotymi łukami”, by włączyć aplikację ze zniżkami. Skończyło się na 425-dolarowym mandacie, chyba że sąd stwierdzi, że tę kwotę należy podwyższyć.
Kanada - a przynajmniej okolice Toronto, w których niedawno byłem - nie jest wymarzoną krainą dla kierowców. Drogi bywają zaskakująco dziurawe i niemal zawsze zatłoczone. Ludzie jeżdżą różnie - zwykle trochę (o 10-20 km/h) szybciej niż pozwalają na to znaki, o ile akurat nie ma korków. Szaleńcy zdarzają się rzadko - być może również dlatego, że za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o więcej niż 50 km/h (Kanada stosuje kilometry na godzinę, ale już wagę podaje się w funtach) traci się nie tylko prawo jazdy, ale i samochód. Policja jest podobno miła. Co nie znaczy, że pobłażliwa.
Przekonał się o tym głodny 18-latek
Mason Prima, bo tak nazywa się ten młody mężczyzna, podjechał swoim samochodem do jednej z kanadyjskich restauracji sieci McDonald’s. Zdecydował się na skorzystanie z drive thru, czyli podjechać do okienka. Zrobił to, co wielu kierowców na jego miejscu - czyli wyjął telefon, by włączyć aplikację z promocjami. Jak relacjonował potem w rozmowie z mediami, miał akurat do wykorzystania voucher na darmowy posiłek. W tym momencie jeszcze nie wiedział, że akurat ten powiększony zestaw okaże się wyjątkowo kosztowny.
18-latek został zatrzymany przez policjanta
Funkcjonariusz na motocyklu zauważył, że kierowca korzysta z telefonu komórkowego, co oczywiście w Kanadzie - jak chyba na całym świecie - jest surowo zabronione.
„Auto ledwie się toczyło, nie trzymałem nogi ani na gazie, ani na hamulcu, poza tym byłem na terenie restauracji” - twierdzi Mason Prima, na którego policjant nałożył mandat w wysokości 425 dolarów kanadyjskich (to ok. 1300 zł - sporo jak za frytki i burgera). Funkcjonariusz twierdzi, że młody amator fast foodów wyciągnął telefon wcześniej, jeszcze na drodze publicznej, a auto „normalnie jechało”, a nie tylko się toczyło. To ostatnie niczego zresztą nie zmienia, bo korzystanie z telefonu jest karalne zawsze, gdy pojazd jest w ruchu, nawet jeśli jechałby z prędkością wiejskiego rowerzysty po piwie.
Kanadyjczyk nie przyjął mandatu
Rozprawę w sądzie zaplanowano na lipiec. Niezależnie od tego, jak się skończy, ze sprawy można wyciągnąć dwa wnioski. Pierwszy to ten dotyczący „ludzkiej twarzy” policji i tego, czy czasami rzeczywiście interwencja - choć poparta przepisami - jest konieczna i uzasadniona. Drugi to ten, według którego telefonu podczas jazdy wyjmować po prostu nie warto. Pamiętajmy o tym, nawet gdy jesteśmy bardzo głodni. Za SMS-a "wstaw ziemniaki, będę za 15 minut" też można dostać mandat.
PS Gdyby aplikacja fast foodu była wgrana w system multimedialny samochodu, problemu by nie było...