Znana firma na M. daje dożywotnią gwarancję na napęd. Raz kupujesz auto i masz z głowy na całe życie
Szalony pomysł firmy Mahindra: jeśli samochód nie zmieni właściciela, to gwarancja na akumulator trakcyjny jest dożywotnia. Koncepcja ta zbiega się w czasie z debiutem dwóch nowych modeli, tj. BE 6e i XEV 6e.
Z początku wydawało mi się, że nowe Mahindry są może i ciekawe wizualnie, może rzeczywiście nadążają za trendami w motoryzacji, ale poza tym nie ma w nich niczego przełomowego. Po prostu kolejne brutalnie stylizowane elektryczne crossovery w dwóch rozmiarach. BE 6e jest kompaktowy, XEV 6e to już klasa wyższa – a mimo to łączy je rozstaw osi i zastosowany układ napędowy, tj. akumulator o pojemności od 59 do 79 kWh i silnik elektryczny przy tylnej osi. Zasięg mierzony niezwykle optymistycznie ma wynosić 533-550 km dla większego akumulatora, co jest o tyle zabawne, że można śmiało przyjmować zużycie takiego auta na poziomie 18 kWh/100 km, więc i bez pomiarów WLTP można stwierdzić, że bliższa prawdy byłaby wartość 430-440 km. Silnik ma mieć moc 230 KM w mniejszym modelu BE i 285 KM w większym XEV, co biorąc pod uwagę różnicę masy wyrównuje ich osiągi i obydwa przyspieszają do 100 km/h w czasie poniżej siedmiu sekund. Brzmi wspaniale lub względnie zwyczajnie, w zależności do czego je porównać.
Wygląd, napęd elektryczny, akumulator – to wszystko jest względnie standardowe, jednak...
Jednak Mahindra zrobiła coś niezwykłego. Zastosowano tu akumulatory Blade LFP od firmy BYD, które podobno podlegają dożywotniej gwarancji pod warunkiem, że samochodem będzie jeździł stale ten sam właściciel. Dotyczy to zresztą tylko osób prywatnych, a nie instytucji. Można więc wtedy kupić jedno auto na całe życie i akumulatory – gdy w końcu nieuchronnie się zużyją – będą w teorii wymienione na nowe. Oczywiście jeśli na przykład za trzydzieści lat firma Mahindra będzie dalej działać, bo nie należy czynić tak odważnych założeń. O ile jednak oryginalny właściciel zdecyduje się swój samochód sprzedać, warunki gwarancji zmieniają się. Obowiązuje ona wtedy przez 10 lat lub 200 tys. km, co i tak jest całkiem niezłą wartością, zwłaszcza w przypadku względnie tanich samochodów. Mahindry BE i XEV mają kosztować odpowiednio 21 i 25 tys. euro (90 500 zł i 107 500 zł). Z naszego punktu widzenia takie ceny za spore auta elektryczne to wręcz darmo, w Indiach będą to już auta z segmentu premium, stąd i decyzja o dożywotniej gwarancji.
Mahindra korzysta z akumulatorów BYD, a podwozie ma wspólne elementy z platformą VW MEB
Współpraca VW z Mahindrą w kwestii elementów architektury podwozia trwa od roku 2022, a oba modele mają podobno wiele wspólnego z VW ID.4. Wprawdzie Mahindra swojej platformie nadała nazwę „Inglo”, ale w rzeczywistości jest to ponoć VW MEB z dodanym silnikiem elektrycznym marki Valeo. Mamy więc zlepek części od uznanych producentów wytwarzany przez względnie niezależny koncern indyjski, który radzi sobie dobrze głównie na rynku wewnętrznym, a z eksportem idzie im średnio. Być może za sprawą BE i XEV Mahindra podbije serca indyjskich klientów poszukujących eleganckiego, nowoczesnego i ekologicznego pojazdu. Jednego jestem jednak pewien: że oni to doskonale wszystko obliczyli i wyszło im, że z tej dożywotniej gwarancji to prawie nikt nie skorzysta, bo akumulatory przeważnie żyją tyle samo ile cały samochód. A tego jednego klienta, który faktycznie za 20 lat powie, że ma akumulatory do wymiany, to się jakoś uciszy.