Polska europejskim liderem w poprawie bezpieczeństwa na drogach. A jeśli nie potrzebujemy surowszych przepisów?
Jak podaje Komisja Europejska, między rokiem 2019 a 2023 liczba ofiar na drogach w Polsce spadła aż o 35 proc. Sytuacja w naszym kraju poprawiła się najmocniej. Gdzie się pogorszyła? Będziecie zaskoczeni.
Nowe pojęcia w Prawie o Ruchu Drogowym. Zaostrzenie przepisów, zatrzymywanie prawa jazdy, brak możliwości usuwania punktów karnych. Oto tylko niektóre z pomysłów na poprawę bezpieczeństwa na drodze, o jakich słyszymy w ciągu ostatnich tygodni. Wzmożone zainteresowanie tematem bezpieczeństwa ruchu drogowego zarówno mediów, jak i przedstawicieli władzy, wynika głównie z fali doniesień o wypadkach, często powodowanych przez ludzi, którzy prowadzili samochody mimo obowiązujących ich sądowych zakazów.
Można odnieść wrażenie, że jazda autem w Polsce oznacza niemal pewną śmierć
Obserwując tragiczne wiadomości można zacząć naprawdę bać się wychodzenia z domu. Przejażdżka autem wydaje się sportem porównywalnym pod względem ryzyka do skoku na bungee bez bungee, a drogi jawią się jako miejsce okupowane niemal wyłącznie przez psychopatów, pijaków i różnej maści przestępców.
Spójrzmy jednak na twarde dane. Czy sytuacja na polskich drogach się pogarsza czy poprawia? Gdyby przeprowadzić na ten temat sondaż, pytani zapewne odpowiedzieliby, że jest coraz gorzej. Tyle że to nieprawda.
Komisja Europejska podała statystyki dotyczące śmiertelności w wypadkach drogowych
W swoim poście na portalu „X” Komisja wskazała, o ile zmieniła się liczba ofiar wypadków drogowych w państwach członkowskich. Porównano wynik z roku 2019 (czyli ostatniego przez covidowymi restrykcjami) z tym z 2023. Polska lideruje - i tym razem wcale nie jest to powód do wstydu albo smutku.
Liczba ofiar na polskich drogach spadła w opisywanym okresie aż o 35 proc. To sprawia, że zajęliśmy pierwsze miejsce, ex aequo z malutkim Cyprem. Kolejne miejsca (ze spadkiem o 22 proc.) zajęły Belgia i Węgry, sytuacja mocno poprawiła się także w Słowenii, Czechach czy w Danii.
W większości państw UE liczba ofiar spadła
Delikatne wzrosty zanotowano w Hiszpanii, w Holandii i w Szwecji (mimo niskich limitów prędkości i naprawdę surowych przepisów). Gorzej jest również na Łotwie i w Estonii. Aż o 18 proc. wzrosła liczba ofiar na drogach Luksemburga - przy tak małych krajach wystarczy jednak jeden duży, tragiczny wypadek, by znacząco wpłynąć na statystyki. Największy wzrost liczby ofiar miał miejsce na drogach Irlandii. W 2023 r. zginęło tam o 31 proc. więcej ludzi niż w roku 2019.
Spójrzmy na liczby: w Polsce w 2019 r. w wypadkach drogowych życie straciło 2909 osób, a w 2023 roku: 1893. Dla porównania, w roku 1998 wypadki drogowe doprowadziły do śmierci 7080 osób.
Tendencja jest więc bardzo dobra
To nadal 1893 rodzinnych tragedii. Idziemy jednak w dobrym kierunku. Co pomogło? Być może wysokość mandatów wpłynęła na zachowania kierowców, bardziej prawdopodobne jest jednak to, że ginie nas na drogach mniej, bo mamy coraz więcej dobrych dróg - zwłaszcza ekspresowych i autostrad - na których rzadziej dochodzi do wypadków. Zmieniamy też stopniowo samochody na coraz bezpieczniejsze.
Dotarcie do zerowej liczby ofiar na drogach jest niewykonalne - zawsze może się zdarzyć, że ktoś chociażby wpadnie pod tramwaj. Jak na razie tendencja w Polsce od lat jest korzystna. Kiedyś liczba ofiar może wzrosnąć - jak widać, dzieje się to nawet w krajach ze świetnymi drogami, surowymi mandatami i dobrą kulturą jazdy. Co powinniśmy robić teraz - i co powinien robić rząd? Nie ma wątpliwości, że problem absolutnej nieskuteczności sądowych zakazów prowadzenia jest istotny. Wpływa nie tylko na bezpieczeństwo na drogach, ale i na szacunek obywateli do państwa i prawa. Niedobrze, jeśli ludzie widzą, że w jakiejś dziedzinie Polska sobie nie radzi.
Rygorystyczne zaostrzanie innych przepisów nie musi być jednak konieczne natychmiast. Być może lepiej zająć się ważniejszymi sprawami. Podążamy dobrą drogą i we właściwym kierunku, jak widać, z sukcesami na skalę europejską. Możliwe, że wystarczy nie przeszkadzać.