Łukasz Ż. to bardzo wpływowy człowiek. Może sprawić, że zmieni się prawo
Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad nowymi przepisami, które mają sprawić, że na drogach zrobi się bezpieczniej, a przestępcy nie będą wsiadać za kierownicę. Czy to może się udać?
Od pewnego czasu można odnieść wrażenie, że wypadków drogowych jest coraz więcej i są coraz „grubsze”. Ofiary śmiertelne, gigantyczna prędkość, pijany kierowca - informacje o takich zdarzeniach wyjątkowo często obiegają media i oburzają ludzi. Zupełnie słusznie.
Tak jak wypadek na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie
To sprawa, o której nie mogliście nie słyszeć. Przypomnijmy: prawdopodobnie pijany Łukasz Ż. poruszając się VW Arteonem z nadmierną prędkością wjechał w Forda Mondeo, którym jechała rodzina. Zginął ojciec, pozostali - w tym dzieci - trafili w ciężkim stanie do szpitala. Sprawca uciekł z miejsca wypadku bez udzielania pomocy komukolwiek i ukrywał się w Niemczech. Koledzy sprawcy nie tylko ułatwili mu ucieczkę, ale i zniechęcali świadków wypadku do pomagania pasażerce Arteona, która również została ciężko ranna. Planowali, że gdy kobieta umrze, podadzą, że to ona prowadziła i zrzucą winę na nią.
W całej sprawie oburzające jest również to, że Łukasz Ż. jeździł autem mimo kilku aktywnych zakazów prowadzenia pojazdów. Widać, że to zdegenerowany osobnik, który absolutnie nic nie robił sobie z przepisów i prawa, a do tego był pozbawiony podstawowych ludzkich odruchów. Nic dziwnego, że opinia publiczna domaga się bardzo surowego wyroku. A jednocześnie gdzieś z tyłu głowy wszyscy przeczuwamy, że tak naprawdę wymiar sprawiedliwości zapewne okaże się zadziwiająco łagodny.
W prawie nie mamy (istniejącego w niektórych krajach) pojęcia „zabójstwa drogowego”. Często okazuje się, że pijany sprawca oburzającego wypadku otrzymuje relatywnie krótki wyrok. Potem wraca na wolność i… siada za kierownicą.
Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje już nad zmianami w prawie
Sprawa Łukasza Ż. może okazać się katalizatorem zmian, o których mówiło się już od dawna, chociażby od czasu wypadku na ul. Sokratesa w Warszawie (kiedy sprawca poruszał się po mieście z prędkością znacznie przekraczającą 100 km/h i zabił ojca rodziny przechodzącego przez przejście dla pieszych).
„Ministerstwo Sprawiedliwości informuje, że w najbliższych dniach prowadzone będą intensywne prace dotyczące rozwiązań prawnych ukierunkowanych na zapewnienie maksymalnie wysokiej skuteczności państwa w walce z przestępczością na polskich drogach. Prace będą prowadzone we współpracy z Ministerstwem Infrastruktury i Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji” - podał resort na swoim oficjalnym koncie na portalu X.
Zabójstwo drogowe - czy takie pojęcie się pojawi?
Bardzo możliwe. Obecnie czasami prokuratury podejmowały próby oskarżenia sprawców wypadków o zabójstwo z zamiarem ewentualnym, sąd jednak nie przychylał się do takiego ujęcia sprawy. Jeśli jednak w katalogu przestępstw pojawi się nowa pozycja, sytuacja się zmieni.
„W ramach prac analizie poddane zostaną m. in. pojawiające się w przestrzeni publicznej postulaty zmian przepisów, takie jak wprowadzenie do katalogu przestępstw zabójstwa drogowego, stworzenie systemu identyfikacji na drogach osób z orzeczonymi zakazami prowadzenia pojazdów czy też przepadek pojazdu kierowanego przez osobę posiadającą zakaz jego prowadzenia” - to dalszy ciąg wpisu ministerstwa. Dwa ostatnie postulaty mogłyby pomóc w powstrzymywaniu kierowców z zakazami, którzy obecnie wydają się absolutnie bezkarni.
„Przedmiotem szczególnie wnikliwej analizy będą także okoliczności wypadku z udziałem zatrzymanego wczoraj Łukasza Ż., w tym skuteczność orzekanych wobec niego zakazów prowadzenia pojazdu” - dodano. To z pewnością kroki w dobrą stronę. Pytanie, co z tego wyniknie i ile to potrwa. Codziennie kolejni przestępcy z kumulacją zakazów prowadzenia wsiadają za kółko. Z drugiej strony, prawo trzeba tworzyć porządnie, a nie na szybko. Tak, by później nikt nie mógł podważyć tego czy innego wyroku.