Łada Vesta Sport, czyli rosyjski sposób na GTI. Wygląda wyjątkowo dobrze
Marka Łada obecnie w Polsce nie kojarzy się już z niczym, a na pewno nie ze sportem. Ale ten model ma szansę być bardzo ciekawy. Oto Łada Vesta Sport.
Na dźwięk słowa „Łada” większość Polaków nie ma zbyt miłych skojarzeń. Rosyjskie samochody przywołują złe wspomnienia, choć na przykład modelem 2107 jeździło się lepiej niż Fiatem 125p. Może co najwyżej jakiś leśnik uśmiechnie się na myśl o Nivie, ale nie zmienia to faktu, że w naszym kraju raczej nie ma popytu na samochody zza wschodniej granicy. Można co prawda – za sprawą podpoznańskiej firmy Tarmot – kupić nową Nivę lub UAZ-a – ale po nowe osobowe Łady trzeba się wybrać do Czech, na Słowację lub… do Niemiec.
Tymczasem obecna gama rosyjskiej marki jest bardzo interesująca.
Polecam zwłaszcza rosyjską stronę Łady (jest dostępna też po angielsku, nie trzeba znać rosyjskiego). Można tam obejrzeć wszystkie modele - a jest co oglądać. Oprócz znanych (co najmniej „z widzenia”) aut, jak Niva, Priora czy Kalina, można tam znaleźć na przykład dość ciekawą Grantę, nowocześnie wyglądającego crossovera Xray czy model Largus, który jest… poprzednią Dacią Logan MPV ze znaczkiem Łady.
Najciekawsza jest jednak Vesta.
Vesta to samochód kompaktowy (4410 mm długości), który został zaprojektowany, by walczyć także na rynkach innych, niż rodzimy. Dobrze wygląda i jest dostępna jako sedan, uterenowiony sedan, kombi i uterenowione kombi. Akurat w przypadku samochodu z Rosji wszelkie odmiany o podwyższonej „dzielności” mają mnóstwo sensu ze względu na stan tamtejszych dróg.
Zagraniczni recenzenci wypowiadają się o Veście raczej ciepło.
Podkreślają przede wszystkim dobry stosunek ceny do jakości tego samochodu. Bazowa wersja kosztuje w Niemczech 11 990 euro, czyli w przeliczeniu 51 400 zł. Owszem, to więcej niż kosztuje najtańsza Dacia Logan (w Niemczech dostępna tylko jako kombi), ale Łada ma pod maską silnik 1.6 o mocy 106 KM, seryjną klimatyzację i czujniki cofania. Należy ją więc porównywać raczej z Fiatem Tipo, który jest tam o wiele droższy.
Vesta świetnie radzi sobie jednak przede wszystkim w Rosji, gdzie jest najlepiej sprzedającym się samochodem w swojej kategorii.
Jedną z form promocji nowego modelu jest jego udział w serii WTCC.
WTCC to wyścigowe mistrzostwa samochodów turystycznych. Ta seria jest uznawana za drugą co do „ważności” w świecie wyścigów – tuż za Formułą 1. Łada odnosi tam sukcesy – w sezonie 2014 Rosjanie zajęli trzecie miejsce w klasyfikacji producentów. Obecnie ścigają się właśnie w Veście. Taka wyścigówka ma 350-konny silnik i charakterystyczny dla aut z WTCC duży spojler.
Łada poszła za ciosem i zaprezentowała cywilną Vestę Sport.
Tak jak wielu innych producentów, tak i Łada chce przenieść doświadczenia zdobyte na torze wyścigowym do samochodów produkcyjnych. Rosyjska motoryzacja nie kojarzyła się nigdy z osiągami, ale od jakiegoś czasu Łada chce to zmienić. Na rynku jest już model Kalina Sport z silnikiem o mocy 120 KM, który pozwala na osiągnięcie 100 km/h w wystarczające 9,5 s.
Dzięki dużym felgom taka Kalina wygląda nieźle, ale trzeba przyznać, że koncepcyjna Łada Vesta Sport prezentuje się jeszcze lepiej. Już zwykła wersja jest miła dla oka, a odmiana Sport jest bardziej rasowa. Spore, 17-calowe felgi, zmienione zderzaki, dyskretny spojler na tylnej klapie – taka Vesta może się podobać.
Pod maską zagości prawdopodobnie wzmocniony silnik 1.8.
Seryjna jednostka 1.8 jest dostępna w droższych Vestach i ma 122 KM. Mocy wersji Sport jeszcze nie podano, ale prawdopodobnie będzie wynosić 150 KM. Raczej nie pojawi się tu turbosprężarka ani kompresor. Co istotne, Łada podaje, że w tej wersji utwardzono zawieszenie, by poprawić zachowanie auta na zakrętach.
Premiera Vesty Sport odbędzie się pod koniec sierpnia na salonie w Moskwie.
Czy Rosjanie poradzą sobie ze stworzeniem usportowionego samochodu? Myślę, że tak, a taka Łada ma szansę być żwawym samochodem w starym stylu – z wysokoobrotowym silnikiem bez turbo. Oby tylko zawieszenie nadążyło za możliwościami motoru.
Pojeździłbym takim wozem po MKAD-zie, czyli obwodnicy Moskwy. Choć na pewno nie byłbym w nim najszybszy.