REKLAMA

Co zamiast Skody Fabii Combi? Przegląd najlepszych miejskich aut z dużym bagażnikiem

Skoda Fabia Combi (Classic) zniknęła już z rynku. Jej następcy, z najpraktyczniejszym z nadwozi, nie będzie. Pojawia się więc pytanie: jakie kombi segmentu B wybrać? Albo inaczej - jakie auto miejskie z dużym bagażnikiem warto kupić?

skoda fabia 1.2 tsi opinie
REKLAMA
REKLAMA

Ale zanim przegląd, przypomnijmy sobie szybko, dlaczego Fabia Combi - i jej podobne - miała od groma sensu. Wymiary zewnętrzne? Mniej więcej 4,26 m, czyli niewiele więcej niż taki T-Roc, a więc manewrowanie i parkowanie w zatłoczonym mieście było w miarę ok. Bagażnik? Ponad 500 l, a jak było potrzeba więcej, to składaliśmy fotele i przewoziliśmy tę pralkę, lodówkę czy zmywarkę. No i cena - Fabia Combi kosztowała ostatnio w wersji Classic mniej niż 60 000 zł. Nawet jakieś względnie rozsądne wersje nie przekraczały raczej 70 000 zł, chyba że koniecznie chcieliśmy DSG.

Jeśli więc pomijać kombivany (które przeważnie są droższe) i minivany (których już prawie nie ma, a jak są, to są drogie), to takie kombi segmentu B w teorii wypełniało w 100% definicję rozsądnego auta do wszystkiego.

Tylko Fabii Combi już nie ma, więc co należy wybrać, żeby było małe, tanie i praktyczne? Oto moje propozycje:

Dobra, żartowałem.

Ale i tak to by było na tyle.

Tak, nie ma kompletnie nic, co można byłoby uznać za godnego pod wszystkimi wcześniejszymi warunkami następcę Fabii Combi Classic. Albo też - żeby nie było tak bardzo skodowo - Renault Clio z podobnym nadwoziem, Peugeota 207 SW czy Ibizy ST.

Nic. Zero. Nawet przy założeniu, że te 530 l podawanych dla Fabii było lekko hurraoptymistyczne. Szukałem sam, potem zaciągnąłem do pomocy pozostałych redaktorów i nie znaleźliśmy nic, co pasowałoby do tego opisu.

Niektóre modele były naprawdę blisko.

Dacia Jogger - niewiele droższa, ale za to potencjalnie siedmioosobowa i z większym bagażnikiem, jest oczywiście dużo, dużo większa (4,55 m). Dacia Duster, którą zaproponował kolega, który nie jest z działu moto i nie wiem, co robił na naszym komunikatorze - też jest cenowo w porządku, ale bagażnik ma mniejszy i jest od Fabii Combi dłuższa o niemal 10 cm.

Dacia Jogger
Dacia Jogger - fajne, ale dużo większe od Fabii. Za to niedrogie.

Kompakty? Niby nie są wiele większe od kombi segmentu B, ale znaleźć wśród nich taki z bagażnikiem 500 l i większym - raczej niemożliwe. Najbliżej był Civic 5D - 478 l, przy czym jest on trochę przerośnięty. Przy 4,52 m ma grubo ponad 20 cm więcej niż Fabia Combi. Ach, i zaczyna się od ponad 90 000 zł.

Honda Civic test długodystansowy
Honda Civic - bagażnik duży, ale auto większe od Fabii Combi, a do tego dużo droższe

Potem... potem właściwie zaczęliśmy już wchodzić w świat kompaktowych kombi. Te mają już na start dwie wady. Raz - są przeważnie zdecydowanie droższe. O Golfie za minimum 100 000 zł może nie wspominajmy, ale taki i30 Wagon, nawet w obecnej promocji, zaczyna się od 70 900 zł i to za odmianę Classic Plus, czyli wyposażenie w stylu "Wszystko Minus". Po drugie - kompaktowe kombi są już dużo większe od kombi segmentu B. Takie Tipo czy wspomniane i30 w wersji z praktyczniejszym nadwoziem ma już blisko 4,6 m - o ponad 30 cm więcej niż Fabia Combi, co może już zrobić ogromną różnicę.

hyundai i30 lifting ceny
Hyundai i30 - też fajnie, ale dużo większy. Za to ma większy bagażnik i jest tylko o 15 000 zł droższy od bazowej Fabii Combi.

Jedyne, co zostaje na pocieszenie, to fakt, że ich bagażniki są większe niż w miniaturowych kombi. W przypadku i30 Wagon mowa tu bowiem o nieco ponad 600 l. Ale cena się nie zgadza i wymiary - jeśli komuś zależało na względnie miejskim aucie - również.

Udało się znaleźć jeden względnie pasujący model. Ale jest bez sensu.

To... Dacia Logan nowej generacji. Ma 4,4 m, czyli o ok. 15 cm więcej niż Fabia Combi, ale za to ma bagażnik o pojemności 528 l - niewiele mniejszy niż czeskie kombi.

nowa dacia logan ceny
Dacia Logan - 528 l bagażnika, ale chyba nie do końca takiego, jakiego szukaliśmy.

Tyle że takie porównanie nie ma kompletnie sensu - tu sedan, tam kombi, spróbujcie przewieźć lodówkę sedanem. Przecież każdy to robi kilka razy w roku.

Czyli w ramach racjonalizacji transportu zniknęły z rynku rozsądne, uniwersalne auta.

Mało paliły, dużo mieściły do środka, w mieście zajmowały mniej miejsca, a do tego były względnie tanie. Jakbym musiał już jakieś auto umieścić na ekologicznym sztandarze, to pewnie byłoby ono właśnie takie. Nie, raczej nie byłoby dwutonowym kloco-SUV-em z wtyczką. Nie byłoby też ponad dwutonową limuzyną, która sygnalizuje światu troskę o środowisko i ogólnie jakieś tam zielone transformacje.

Renault Clio - takich już nie robio...

A tak - wyszło jak wyszło. Małych kombi, z racji regulacji emisyjnych, nie opłaca się już nikomu robić. Małych kombi nie opłaca się też promować, bo raz - klienci chcą crossoverów, i dwa - skoro na małych autach nie da się zarobić, to po co się w to bawić.

REKLAMA

Efekt? Jeśli potrzebujemy ładowności kombi i jednocześnie nie jesteśmy zwolennikami tezy, że po urodzeniu dziecka trzeba od razu kupić Mondeo kombi, to w sumie nie mamy wyboru. Musimy iść po jakiegoś wydłużonego kompakta i nakarmić coraz bardziej ciasne miasta czymś większym, niż faktycznie chcieliśmy i potrzebowaliśmy.

Doskonale to zostało rozegrane. Doskonale.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA