REKLAMA

Jak w crash testach rozbijać samochody za 2 mln dolarów? Koenigsegg znalazł rozwiązanie

Co ma zrobić producent wypuszczający na rynek tylko kilka samochodów w roku, jeśli na potrzeby testów zderzeniowych musi rozbić kilkanaście egzemplarzy? Koenigsegg znalazł sposób, by nie zbankrutować.

Koenigsegg-Regera-crash-test
REKLAMA
REKLAMA

Producent, który rocznie sprzedaje kilkaset tysięcy egzemplarzy jednego modelu, nie ma takich problemów, jak samochodowa manufaktura. Duży może więcej, nawet w przypadku testów zderzeniowych. Poświęcenie kilkunastu sztuk, by przetestować poduszki powietrzne, nie kosztuje go wiele.

Koenigsegg, którego roczną sprzedaż można policzyć przy użyciu palców, nie może sobie pozwolić na takie zbytki. Rozbicie kilkunastu sztuk, z których każda warta jest 2 mln dol., to olbrzymi wydatek. Nie można rozbić o ścianę swojej rocznej produkcji. Dlatego Koenigsegg rozbija w kółko jeden samochód, a w zasadzie jedno nadwozie typu monocoque.

Koenigsegg Regera - crash test

W sieci pojawił się film udostępniony przez firmę APEX. Pokazuje, jak przy pomocy młotka znęcać się na Koenisgeggiem Regerą. Oprócz prezentacji tych niecnych praktyk, właściciel firmy, Christian von Koenigsegg i menadżer odpowiedzialny za homologację pojazdów - David Tugas, opowiadają, jak radzą sobie z testami zderzeniowymi.

Wymagania odnośnie bezpieczeństwa różnią się zależności od rynku. W Stanach Zjednoczonych trzeba skupić się na działaniu poduszek bezpieczeństwa przy niezapiętych pasach, a w Europie odwrotnie - ważne są testy przy pasach zapiętych. Różnic jest więcej i trzeba się dostosować do różnorodnych wymagań. Nie wystarczy wysłać samochód na testy prosto z linii montażowej. Producent musi bardzo długo znęcać się nad nim samodzielnie, by mieć pewność, że testy wypadną pomyślnie.

Panowie z Koenigsegg twierdzą, że mają łzy w oczach, gdy patrzą, jak młotami uderza się w ich pojazdy. A uderzać trzeba dużo, mocno i z każdej możliwej strony, by sprawdzić, czy poduszki powietrzne zadziałają w odpowiedniej chwili, a nie przypadkowo, gdy zezłoszczony pieszy kopnie w zderzak.

Więksi producenci mogą sprawdzić jeden samochód, wyrzucić go, i do kolejnego testu wziąć następny. Nikt nie chce robić tak z wartym prawie 8 mln zł Koenigseggiem Regerą. Zwłaszcza że planowano wyprodukować tylko 80 sztuk tego modelu. W Koeniseggu doszli do wniosku, że taniej wychodzi wymieniać tylko elementy. Tak naprawdę ze ścianą zderzają ciągle ten sam egzemplarz.

Koenigsegg - nadwozie z włókna węglowego

Po zderzeniu wymieniają elementy karoseryjne, a nawet ramę pomocniczą. Nadwozie pozostaje to samo i jest wykorzystywane we wszystkich testach. Umożliwia to niezwykłe trwała konstrukcja.

Zwykły seryjny samochód, po ciosie otrzymanym na teście zderzeniowym, nie nadaje się do eksploatacji i dalszego testowania. Z samochodami Koenigsegga jest inaczej, bo nadwozie wielokrotnego użytku jest wykonane z włókna węglowego z aluminiowym rdzeniem o strukturze plastra miodu. Podobne rozwiązanie stosowane jest w samochodach Formuły 1.

REKLAMA

Koenigsegg twierdzi, że nadwozie Regery osiąga wartość 65 000 Nm/deg sztywności skrętnej. Przekracza to kilkukrotnie wartości, jakie inni producenci oferują w produkcji masowej. Moc samochodu jest ogromna, imponujący powinien też być poziom bezpieczeństwa.

Klienci powinni się cieszyć, że w Koenigsegg przykładają się do roboty i nie lekceważą kwestii bezpieczeństwa. Obijany młotkiem Regera wyciąga 1500 KM ze swojego układu hybrydowego. Zanim sprawdzi się jego możliwości, warto wiedzieć, czy manekin przeżył test zderzeniowy. Głupio wydać 2 mln dol., by się zabić, chociaż przykro patrzeć, jak na filmie tak mocno trzaskają drzwiami.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA