REKLAMA

Chyba udało się przegiąć z cenami paliw. Kierowcy zaczęli masowo lać opał do diesli

Holenderscy kierowcy ciężarówek ponoć masowo wlewają już odpowiednio przygotowany wcześniej olej opałowy, oszczędzając dziesiątki tysięcy euro. Sprawdziłem, o co chodzi z „paliwem dizajnerskim”.

Chyba udało się przegiąć z cenami paliw. Kierowcy zaczęli masowo lać opał do diesli
REKLAMA
REKLAMA

Przez lata w Polsce jazda starym dieslem na oleju opałowym była sportem narodowym. Proste jak drut auta użytkowe znosiły to bez protestów, chociaż olej opałowy ze względu na nikłe własności smarne średnio nadaje się do silników samochodowych. Pompy rzędowe w ciężarówkach jeszcze jakoś to przełykały, ale im nowocześniejsze stawały się diesle, tym bardziej jasne było, że na „różowym paliwie” już się nie polata. Poza tym wskutek licznych kontroli pojazdów użytkowych zaprzestano używania oleju opałowego w obawie o wysokie kary. Wydawałoby się, że problem zniknął.

Holendrzy leją olej opałowy do ciężarówek

Ponoć na zachodzie wszyscy są bardzo praworządni i nikt nie oszukuje, a jeśli ktoś oszukuje, to na pewno Polak. Żart. Tam również ludzie kombinują ile mogą, zwłaszcza jeśli da się na tym zarobić lub oszczędzić. Jak na wlewaniu specjalnie przygotowanego oleju opałowego do ciężarówek. Problem nasilił się w Holandii, gdzie jest prawie-najdroższe paliwo w Europie. Litr diesla przekraczał tam 10 zł, obecnie cena spadła w okolice 9 zł.

„Oszukane” paliwo nosi nazwę „designer fuel”, która jest nieco myląca. Nie chodzi o „dizajnerskie paliwo”, tylko o specjalne metody mieszania oleju opałowego objętego 11-krotnie niższą akcyzą niż olej napędowy ze specjalnymi dodatkami, które pozwalają zalegalizować powstałą substancję jako np. olej smarny albo nafta świetlna. Gangsterzy-chemicy stosują rozliczne metody takiego mieszania substancji ropopochodnych z dodatkami, żeby uniknąć opodatkowania. Następnie sprzedają to jako paliwo do ciężarówek.

Jedną z popularnych metod jest zakup oleju opałowego w jednym kraju, dodanie trioctanu glicerylu do całej cysterny oleju opałowego, a następnie zgłaszanie jej jako „tranzyt substancji smarnych”. Nawet jeśli służby celne pobiorą próbkę, to obecność trioctanu sprawi, że od biedy da się to uznać za rodzaj oleju smarnego. Następnie olej ten jest mieszany z odpowiednimi dodatkami i sprzedawany na lewo jako olej napędowy, a tranzyt nigdy nie dochodzi do skutku. Przestępcom podatkowym nieprzesadnie to przeszkadza, bo i firma była lipna.

Holenderska policja dysponuje tylko szacunkowymi danymi, bo nikogo za rękę nie złapali

Ostatnia duża akcja z wykrywaniem bezpodatkowego paliwa miała miejsce jeszcze przed pandemią, w roku 2019. Wówczas Europol aresztował 59 osób podejrzanych o wprowadzanie do obrotu oleju napędowego lub substancji jemu pochodnych bez akcyzy. W Polsce dokonano wtedy 14 aresztowań i zarekwirowano sporo zbiorników typu „mauzer” służących do przechowywania bezakcyzowych paliw. Tymczasem Holendrzy szacują, że proceder nie tylko się nie skończył, ale wraz ze wzrostem cen paliw znacznie się rozwinął i że obecnie w tym kraju wlewa się prawie 3 tys. ton „designer fuel” w każdym miesiącu. Gdyby tylko istniał jakiś sposób na zniechęcenie oszustów do tego działania...

W Polsce kontrolowane są obecnie raczej ciągniki rolnicze i pojazdy specjalne

Można spodziewać się kontroli, gdy jedziemy ciągnikiem, kombajnem albo używamy stacjonarnego generatora prądu. Szansa na to, że sprawdzeniu zostanie poddana nowa Mazda CX-60 3.3 diesel jest niewielka. Umundurowani funkcjonariusze pobierają próbkę paliwa o objętości maksymalnie 0,5 litra i wlewają ją do testera z kwasem solnym. Jeśli po 10 minutach próbka zabarwi się na odcień od różowego do malinowego, oznacza to że w baku znajdował się olej opałowy. Wówczas grozi nam grzywna od kilkuset do kilku tysięcy złotych oraz konieczność zapłacenia zaległej akcyzy. Problem w tym, że spece wytwarzający „designer fuel” radzą sobie i z tym. Dopiero metoda spektroskopii w podczerwieni pozwala wykryć, że coś jest nie tak.

Co tylko przypomina, że gdyby wszystkie produkty ropopochodne były opodatkowane tak samo, proceder natychmiast by zniknął, a laboratoria spektroskopii nie musiałyby się zajmować tym, czy ktoś wlał olej opałowy do Ursusa C-330.

Czytaj również:

REKLAMA

Zdjęcie główne: Pixabay - Dimitras Vetsikas

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA