Jeździłem nową Toyotą Corollą Cross. Już nie przyprawia o ból głowy i umie zaskoczyć
Toyota Corolla Cross ma teoretycznie wszelkie argumenty, by wziąć szturmem polski rynek aut nowych. Dotychczas nie dotarła jednak do sprzedażowego Top 10. Lifting może jej w tym pomóc. Sprawdziłem, co się zmieniło.

Czy wszystko, co na rynek wypuści Toyota, z miejsca staje się hitem? Jeśli zadajemy takie pytanie w Polsce, odpowiedź z grubsza brzmi „tak”. Właściwie każdy model japońskiej marki albo szybko zaczyna okupować czołówkę listy bestsellerów, albo błyskawicznie się wyprzedaje, jeśli to bardziej niszowy i limitowany produkt. Mimo wszystko, niektóre Toyoty nie są tak popularne, jak pewnie mogłyby być.
Na przykład Corolla Cross

Teoretycznie, ten samochód ma wszystko, co trzeba, by stać się marzeniem waszego sąsiada i najnowszym zakupem wujka, który może i nie interesuje się samochodami, ale potrzebuje czegoś bezawaryjnego na dojazdy. Jest Toyotą, hybrydą i średniej wielkości SUV-em. Wygodnie się do Crossa wsiada, nienajgorzej parkuje, a do tego mało pali.
Mimo wszystko, Corolli Cross nie ma w polskim top 10 sprzedaży nowych aut z zeszłego roku. Są tam: Yaris Cross, C-HR i RAV4, nie można więc powiedzieć, że klienci nie chcą i nie lubią SUV-ów Toyoty. Problemem nie jest też cena, bo RAV4 jest droższe, C-HR też potrafi kosztować więcej. Co w takim razie jest nie tak z Corollą Cross?
Całkiem możliwe, że była zbyt nudna

Możecie się łapać za głowę, bo uczciwie trzeba przyznać, że żadna z wymienionych wyżej Toyot nie przyspiesza bicia serca niczym skok ze spadochronem. Ale fakty są takie, że C-HR wygląda przy Crossie jak statek kosmiczny. Podniesiona Corolla już w momencie debiutu prezentowała się jak samochód mniej więcej 10-letni. Przed trafieniem do Europy była zresztą sprzedawana na rynkach Azji Południowo-Wschodniej i nie brakowało przy jej debiucie głosów, że to „gość” z importu, który nie przystaje do reszty europejskich modeli i ma bardziej budżetowy charakter.
Czuć (a raczej słychać) to było podczas jazdy - i to kolejny powód, który mógł zniechęcać klientów. Toyoty nie są zwykle zbyt dobrze wyciszone, ale Corolla Cross była jeszcze głośniejsza od innych modeli. Hałas na autostradzie nie przystawał do nowego wozu, który przecież nie kosztuje 30 tysięcy złotych.
Teraz Toyota Corolla Cross przeszła lifting

Wygląda na to, że w Toyocie zorientowali się mniej więcej w tym, co dolega temu autu (na pewno czytali moje teksty i to stąd). Odmłodzony Cross ma więc:
- nowy przód ze zmienionym zderzakiem i modną, LED-ową listwą z przodu biegnącą przez całą szerokość auta
- nowe odcienie lakieru w gamie (np. ten widoczny na zdjęciach) i nowe wzory felg
- nowe multimedia w środku
- można zamówić bardziej sportowo wyglądającą wersję GR Sport (ale to nie ta ze zdjęć)
- polepszone wyciszenie.

Jeździłem taką Toyotą. Co mnie zaskoczyło? Co mogłoby być jeszcze lepsze? Zapraszam na przejażdżkę.
To nadal nie jest samochód, za którym ktoś będzie się odwracał

To znaczy - podczas testu przyłapałem pewnego kierowcę, który długo wpatrywał się w Corollę Cross i odprowadzał ją wzrokiem… ale sam siedział w Crossie. Pozostali raczej nie zapamiętają, co widzieli. To wciąż niezły samochód do tego, by pozostać niezauważonym. Jesteś paparazzi i nie chcesz rzucać się w oczy, czekając na znanego prezentera pod kliniką z botoksem? A może twoja praca sprawia, że nie chcesz irytować parafian tym, że masz nowe auto, a remont dachu wciąż się nie odbył? Corolla Cross to dobry pomysł. Choć po liftingu wygląda rzeczywiście odrobinę młodziej. Jakby sama odwiedziła tę klinikę.
W środku rzeczywiście jest trochę ciszej

Toyota przy okazji liftingu poprawiła wyciszenie m.in. w miejscu zespolenia dachu, a także przy tylnych otworach wentylacyjnych. W „lepszych wersjach” (a taką właśnie jeździłem, o nazwie Executive) zastosowano też panel wygłuszający w środku deski rozdzielczej.
Wcześniej Cross był nieznośnie głośny powyżej 120-130 km/h (a i wcześniej trudno było nazwać go cichym) i dłuższa jazda autostradą po prostu męczyła. Teraz… no, nie powiem, że doszło do rewolucji i Toyota zawstydza Rolls-Royce’a. Nie zawstydza także ani Maybacha, ani Bentleya.

Według moich odczuć (niepopartych pomiarem - ale mało który potencjalny klient jeździ z miernikiem hałasu), w środku zrobiło się jednak wyraźnie ciszej. Na tyle, że Cross jest już teraz wyciszony - jak na tę klasę - średnio. Wcześniej było źle. Warto tylko zasłonić roletę szklanego dachu (jeśli występuje). Wciąż nie jest to propozycja dla tych, dla których samochód przede wszystkim powinien być cichy. Ale już po jeździe w trasie nie boli mnie głowa.

Pozostałe zmiany (multimedia, plastiki) nie są spektakularne. Ekran robi wrażenie trochę zbyt dużego do tej linii kokpitu, ale w tych czasach to norma (czy jakiś ekran w ogóle może być za duży?). System multimedialny się nie zawiesza, ale jego design nadal nie jest zbyt nowoczesny. Przedpotopowo wyglądają zwłaszcza ikonki na ekranie za kierownicą i trzeba się sporo napocić, by dojść do tego, które z tajemniczych trzyliterowych skrótów odpowiadają za którą funkcję. Podpowiem: to, czego szukasz, to wyłączenie RSA, czyli „Road Sign Assistant”, rozpoznawania znaków drogowych. Gdy przyciskiem na kierownicy „odklikniesz” odpowiednią ikonkę, auto nie będzie na ciebie brutalnie pikać, gdy przekroczysz prędkość. Oczywiście po ponownym odpaleniu silnika zabawa zaczyna się od nowa.

Nowa Toyota Corolla Cross czymś mnie zaskoczyła
Przyznacie, że ta sylwetka nie zapowiada szczególnie sportowych wrażeń, podobnie jak fakt, że mówimy o hybrydowym SUV-ie. Ale Corolla Cross w mocniejszej wersji zaskakuje osiągami.

Do wyboru są dwie odmiany: 140-konna hybrydowa i mocniejsza o 40 KM. Wcześniej ta druga rozwijała aż 197 KM, ale teraz została trochę zdławiona, podobnie jak w „niskiej” Corolli. To nadal naprawdę szybki samochód. Nie spodziewałem się tego, ale ten szary, nudnawy SUV jeździ tak, jakby do baku wsypano mu trochę papryczek chilli.
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 7,6 s. Dzięki szybkiemu działaniu elektrycznego napędu, auto błyskawicznie reaguje na gaz i jest dzięki temu bardzo zwinne. Zmiana pasa, włączanie się do ruchu, wyprzedzanie - żaden problem. Cross prowadzi się przyzwoicie dzięki nisko zamontowanej baterii. Czy wyje przy przyspieszaniu? Trochę tak, ale jeśli pamiętacie głównie hybrydy starszej generacji, będziecie miło zaskoczeni. Jazda coraz mniej kojarzy się z wycieczką tramwajem.

To oczywiście nie jest auto sportowe
Nawet w wersji GR Sport z taką samą mocą, ale nieco niższym i twardszym zawieszeniem nie wyobrażam sobie, by Corolla Cross mogła przemówić do kogoś, kto kocha motoryzację i szuka w samochodach emocji. Jeśli wzdychałeś do Alfy Romeo, marzyłeś o BMW i miałeś w pokoju plakat Porsche, nie zawracaj sobie głowy Corollą Cross. Ale jeśli dostaniesz takie auto np. jako służbowe, jego osiągi pozwolą ci zdążyć na spotkanie. Przy okazji może nawet się uśmiechniesz.
Jak przystało na hybrydę, Cross nie potrafi palić dużo. Średni wynik z całego mojego testu (głównie jazda w mieście, ale często dynamiczna) to 5,3 litra na 100 km. Więcej uzyskać się nie dało (próbowałem), a zobaczenie z przodu czwórki z pewnością nie stanowi problemu. Przypominam, że mówimy o mierzącym prawie 4,5 metra SUV-ie, który „robi” setkę w mniej niż 8 sekund.

Czy teraz Toyota Corolla Cross będzie przebojem?
W gamie Toyoty SUV-y trochę się kanibalizują. Podobną wielkość mają C-HR i Corolla Cross, a RAV4 jest trochę większa, ale też może kusić klientów. Cenowo, Corolla Cross plasuje się pomiędzy nimi. Kosztuje bazowo od 141 600 zł (C-HR: od 120 tysięcy, RAV4: od 176), a taka wersja, jak testowana, to wydatek około 190 tysięcy złotych.

Corolla Cross jest zwinniejsza od RAV4 i bardziej rodzinna i praktyczna niż C-HR. Teoretycznie, ma swoją niszę. W praktyce, klienci pewnie wolą albo „zaszaleć” i wziąć C-HR, albo dopłacić i kupić poważniejsze RAV4. Tak pewnie zostanie, bo lifting nie zmienił charakteru tego modelu. Ale usunął jego niektóre wady (zwłaszcza poprawił skandalicznie złe wyciszenie), nie usuwając zalet. Czyli był potrzebny. Choć nie kocham tego nowego przodu. Poprzedni był jednak ładniejszy.
