REKLAMA

Tatraplan to czechosłowacka Panamera. Na sprzedaż jest fascynujący egzemplarz

Nieczęsto już zdarza się odnalezienie 75-letniego pojazdu wykonanego w znikomej liczbie sztuk, w stanie noszącym ślady wieloletniej eksploatacji, a zarazem względnie oryginalnym. Na sprzedaż wypłynął ciekawy Tatraplan za mniej niż 100 tys. zł.

Tatraplan to czechosłowacka Panamera. Na sprzedaż jest fascynujący egzemplarz
REKLAMA

Produkcja samochodów osobowych Tatra zawsze była poboczną dziedziną działania tego przedsiębiorstwa, skupiano się bowiem na ciężarówkach. Jeśli produkowano już auta osobowe, to były one drogie, dziwne, wręcz niesamowite – a przede wszystkim niedostępne dla przeciętnego odbiorcy. Cała ich produkcja, zwykle ręczna, była kierowana do odbiorców instytucjonalnych. Coś jak u nas Warszawa w początkowym okresie produkcji, tyle że to trwało prawie do końca trwania systemu socjalistycznego.

REKLAMA

Tatra 600 Tatraplan nazywa się tak od stalinowskiego planu 3-letniego

Wiadomo, że w komunizmie najważniejsze było, aby zrealizować plan. Tym dziwniejsze wydaje się działanie czechosłowackiego ministerstwa przemysłu, które z nagła przeniosło w 1951 r. produkcję Tatraplana z Koprzywnicy do fabryki Skody w Mladej Boleslavi, twierdząc że Tatra musi skupić się na ciężarówkach. Tam jakość znacznie się pogorszyła, fabryki były zwaśnione między sobą, a robotnicy Skody budowali Tatry z niechęcią i byle jak, ostatecznie składając tylko 2100 pojazdów. Sprzedawany egzemplarz pochodzi jeszcze z serii koprzywnickiej, której powstały 4242 sztuki.

Zadziwiający jest stan egzemplarza oferowanego w polskim ogłoszeniu

Te wozy albo są idealnie odrestaurowane i wtedy kosztują ponad 200 tys. zł (ostatnio był jeden w Polsce na sprzedaż za 240 tysięcy), albo są zdekompletowanymi wrakami, dawno rozmontowanymi na części i rozkradzionymi. A ten samochód wygląda, jakby był bardzo długo normalnie eksploatowany – co więcej, ktoś chyba chciał zrobić mu tuning, bo pomalował go na żółto, a maskę – na czarno. Na szczęście na tym tuning się zakończył. Z jakiegoś powodu wygląda również, jakby nie miał szyb, poza przednią. Oczywiście nie ma również dokumentów, ale przy prawdziwym, wartościowym zabytku nie jest to duży problem – istnieje procedura ponownej rejestracji pojazdu zabytkowego po dokonaniu wpisu do ewidencji, oczywiście tylko na żółte tablice.

REKLAMA

Ten samochód to trochę Porsche Panamera lat 50.

Dziwny, luksusowy, czterodrzwiowy, i ma silnik jak klasyczne Porsche – boksera za tylną osią. W dodatku czterocylindrowego i chłodzonego powietrzem. Niemalże jak 356-tka, tyle że jest jeszcze rzadszy i dziwniejszy. Jego ustawienie wskazuje, że został wyprowadzony z jakiejś stodoły, co potwierdza że po różnych niespodziewanych miejscach gniją jeszcze setki rzadkich pojazdów. Tatry to właściwie jedyne samochody z krajów demokracji ludowej, które naprawdę zyskały status cennych zabytków uznanych na świecie. Na zagranicznych licytacjach większe modele T77 i T87 przebijają z łatwością ceny 100 tys. euro. Tatraplan jako pozbawiony silnika V8 tak drogi już nie jest, ale mogę podpowiedzieć, że jeśli ktoś chce podjąć się remontu klasyka nie na zasadzie „kupiłem za 20, włożyłem 50 w remont, teraz jest wart 25”, to Tatraplan może być niezłym pomysłem. Na rynku klasyków chodzi o to, by się wyróżnić, bo po to kupuje się te samochody, a tego kolejny Mercedes, Mustang czy 911-tka nie zapewnią. Tatra – tak, a przy okazji da wiele powodów do odwiedzania Czech i spotykania tamtejszych graciarzy, a to jest niezapomniane przeżycie (wiem co mówię).

Zdjęcia z ogłoszenia – autor: Radosław

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-16T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-14T18:54:55+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T17:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-12T19:15:41+02:00
Aktualizacja: 2025-08-12T15:44:41+02:00
Aktualizacja: 2025-08-12T13:58:57+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA