Tragiczna śmierć w Syrenie. Jazda samochodem zabytkowym to sport ekstremalny
Największą wadą samochodów zabytkowych jest ich niebezpieczna konstrukcja. W razie wypadku wyglądającego pozornie niegroźnie może dojść do najgorszego. Wypadek z udziałem Syreny w roku 2025 to coś czego się nie spodziewaliśmy.

Ze smutkiem i przerażeniem przeczytałem wiadomość o śmierci dwóch osób podróżujących samochodem Syrena koło Kluczborka. Chociaż sama treść wygląda, jakbyśmy przenieśli się w czasie 50 lat wstecz, to wszystko jest niestety jak najbardziej świeże i realne. Oto kierujący Syreną 105 z nagła zjechał na przeciwległy pas ruchu przecinając drogę nadjeżdżającemu Hyundaiowi. Doszło do zderzenia, w którym kierowca Hyundaia uderzył w prawy bok Syreny nie mogąc uniknąć wypadku. Czworo pasażerów Hyundaia trafiło do szpitala, a obie osoby podróżujące Syreną poniosły śmierć.
Najgorsze są uderzenia boczne
Jeśli tylko to możliwe – a wypadek wydaje się nieunikniony – lepiej uderzyć przodem niż bokiem. Samochód to taka konstrukcja, gdzie pasażerów z przodu i z tyłu chroni całkiem dużo blachy (nawet w Syrenie), a z boku przeważnie strefa zgniotu kończy się na blasze drzwi. Można przypomnieć podobny, równie straszny wypadek w Warszawie, który zakończył się śmiercią dwojga ludzi w wielkim i bardzo nowoczesnym SUV-ie pełnym systemów bezpieczeństwa. Przy uderzeniu w bok najczęściej nie ma się szans.
Druga kwestia to pasy bezpieczeństwa. Chronią one całkiem dobrze przy uderzeniach przodem, ale przy kolizjach z boku są mało przydatne. Mało – ale jednak, dlatego w samochodach zabytkowych, często nieposiadających pasów w ogóle, każde zderzenie to śmiertelne zagrożenie. Nawet jeśli auto zabytkowe ma tylko pasy typu stałego, tj. bez zwijacza, nie bezwładnościowe, i tak lepiej je zapiąć niż uderzyć klatką piersiową w kolumnę kierownicy. Oczywiście najlepiej byłoby, żeby coś trzymało też naszą głowę, żeby nie mogła przesunąć się na bok przy uderzeniu z powodu groźby uszkodzenia rdzenia kręgowego, ale to już domena aut sportowych.

„Z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na przeciwny pas ruchu”
To, że tak się zdarzyło, nie oznacza że Syrena była w złym stanie technicznym. Samochody zabytkowe pokonują znikome przebiegi i są często dużo bardziej zadbane niż zwykłe auta, ponieważ ich właścicielom na nich zależy. Zresztą przeważnie po prostu lubią przy nich dłubać, bo to element tej kultury. Niestety, stare auta, a już w szczególności takie jak Syrena, potrafią zaskoczyć najbardziej nieprzewidywalnymi awariami. To, że coś wymieniono tydzień temu, nie znaczy że nagle nie pęknie lub nie odpadnie. Syrena nigdy nie jest w idealnym stanie technicznym i nie da się tego porównać z nowym samochodem, ponieważ nawet z fabryki daleko jej było do pojazdu wysokiej jakości.
W pełni rozumiem, że ktoś nie chce jeździć autem zabytkowym, bo twierdzi że jest niebezpieczne
To prawda. Niestety w obecnych warunkach drogowych równie niebezpieczne są małe samochody sprzed lat typu Fiat Seicento czy Nissan Micra. Wciąż spotyka się ich sporo z dala od dużych miast jako pojazdy w normalnym użytku, pokonujące znacznie więcej kilometrów niż klasyki. Zderzenie nowoczesnego SUV-a z Seicentem to również wyrok dla pasażerów mniejszego auta, co prowadzi nas do smutnego wniosku, że najlepiej jeździć pojazdem bardzo dużym (chyba, że trafi się przypadek Mercedesa opisany wyżej).
Przy okazji warto zauważyć, że miniony weekend na polskich drogach był szczególnie tragiczny. W okresie piątek-niedziela w wypadkach komunikacyjnych zginęło aż 41 osób, czyli o 17 więcej niż w podobnym okresie roku ubiegłego. Dlaczego?
- ładna pogoda, można wciskać gaz bo przecież jest bezpiecznie
- nowoczesne samochody są bardzo szybkie i bardzo mocne
- a nie doszliśmy jeszcze do kwestii motocykli, przy których samochody zabytkowe to istne fortece bezpieczeństwa.
Zdjęcia: ratownictwo.opole.pl