Szkodliwe ładowanie samochodów elektrycznych. Naukowcy zalecają siedzenie w pojeździe
Są tak małe, że mogą przedostawać się do płuc i krwioobiegu, prowadząc do poważnych chorób. Mowa o pyłach zawieszonych PM2,5 w pobliżu stacji ładowania. To ostatnie odkrycie naukowców.

Ładowanie samochodu elektrycznego nie jest skomplikowane. Wystarczy podłączyć ładowarkę, znaleźć zajęcie na kilkanaście minut i zapłacić. Okazuje się, że w tym czasie możecie narażać się na wysokie stężenie pyłów zawieszonych PM2,5. Naukowcy z UCLA Fielding School of Public Health w Kalifornii zbadali obecność drobnych cząsteczek w różnych częściach miast i doszli do zaskakujących wniosków.

Wysokie stężenie PM2,5 w pobliżu stacji ładowania
Samochody elektryczne kojarzą się z dbaniem o środowisko i zdrowie, ale stacje do ich ładowania kryją pewien sekret. Zespół naukowców przyjrzał się stężeniu pyłów zawieszonych PM2,5 w różnych częściach Los Angeles, ale zebrane dane mogą świadczyć o problemie w innych częściach świata, gdzie stacje ładowania są powszechnie użytkowane, czyli również w Polsce.
Pyły zawieszone PM2,5 to cząsteczki zanieczyszczeń powietrza o średnicy nieprzekraczającej 2,5 mikrometra. Są więc kilkudziesięciokrotnie mniejsze niż ludzki włos, przez co mogą dostawać się do organizmu i powodować problemy zdrowotne. Badacze zebrali próbki z 50 stacji szybkiego ładowania DC w 47 miastach hrabstwa Los Angeles i zestawili je ze stężeniem w innych lokalizacjach (8 stacji paliw i 4 przestrzenie miejskie).
Badania wykazały, że stężenie PM2,5 w środowisku miejskim wynosi 7–8 mikrogramów na metr sześcienny, a w pobliżu autostrad i ruchliwych skrzyżowań, czyli miejscach o dużym natężeniu ruchu, wzrasta do 10–11 mikrogramów. Na stacjach paliw było to około 12 mikrogramów, a na stacjach ładowania średnia wyniosła 15 mikrogramów na metr sześcienny.
Próbki ze stacji ładowania pobierano niedaleko szaf zasilających, odpowiadających za dostarczanie energii do ładowarek. Co ciekawe, stężenie odnotowane na stacji DC uznanej przez badaczy za „typową w hrabstwie Los Angeles” w pewnym momencie 24-godzinnego pomiaru przekroczyło aż 200 mikrogramów na metr sześcienny.

Najlepiej pozostać w samochodzie
Zdaniem naukowców głównym powodem podwyższonej ilości PM2,5 są wentylatory znajdujące się w szafach zasilających. Służą one do redukcji temperatury, ale przez swoją pracę wzbijają w powietrze kurz i zanieczyszczenia. Badacze zauważyli, że to właśnie przy nich stwierdzono najwyższy poziom stężenia, które malało wraz z oddaleniem się od szafy.
Próbki PM2,5 wykazały, że w ich skład wchodziły cząsteczki pochodzące między innymi z hamulców i opon (bar, miedź, cynk) oraz pyłu pochodzenia miejskiego (wapń, glin, żelazo). Doktor Michael Jerrett zaznacza, że cząsteczki PM2,5 są na tyle małe, że mogą dostawać się do płuc i krwioobiegu, prowadząc do chorób serca lub płuc, co jest niebezpieczne zwłaszcza dla osób z chorobami przewlekłymi i wrażliwych na pyłki.
W związku z tym naukowcy sugerują, by podczas ładowania samochodu elektrycznego pozostać wewnątrz pojazdu z włączoną klimatyzacją, udać się do zamkniętego pomieszczenia lub przebywać w otoczeniu, gdzie powietrze jest stosunkowo czyste (parki). Jednocześnie dodają, że samochody elektryczne wciąż poprawiają jakość powietrza bardziej niż spalinowe, a w omówionej kwestii problem leży w stacjach ładowania, a nie pojazdach. Już wiecie, co robić, gdy następnym razem zajedziecie na ładowarkę.

Dowiedz się więcej o ładowaniu samochodów elektrycznych: