41 ofiar śmiertelnych w sierpniowy weekend. To nie jest rekord
Trudno znaleźć pocieszenie w fakcie, że 41 ofiar śmiertelnych to nie jest nasz rekordowy wynik. Łatwiej dojść do wniosku, że w sierpniowy weekend lepiej nie opuszczać domu.

Mam swoją teorię na temat tego, co działo się w długi sierpniowy weekend. Gdzie człowiek nie spojrzał, czytał o potwornym nagromadzeniu ludzi. To nie mogło zakończyć się inaczej, niż wysoką liczbą ofiar śmiertelnych. 41 osób zginęło w zeszły długi weekend na naszych drogach.
Pierwszy ciepły weekend
Tłumy oczekujące w kolejce na górskie szlaki, tłumy nad Morskim Okiem, korki na autostradach, ludzie i jeszcze raz ludzie, w każdym miejscu, gdzie tylko dało się postawić stopę lub koło. Tak wyglądał ubiegły weekend. Cieszę się, że nie oddaliłem się od domu, bo mógłbym umiarkowanie wypocząć. 18 minut drogi w celu zobaczenia pobliskiego pokazu lotniczego to był mój maks.
Wbrew rozmaitym publicystycznym hasłom, to nie zły stan techniczny pojazdów jest przyczyną wypadków samochodowych w Polsce. Ta jest w zasadzie do pominięcia. Nie da się nie dostrzec związku między wypadkami a dobrą pogodą. Im więcej przejrzystego nieba i słońca, tym poczucie odpowiedzialności kierowców spada. Jest ładnie, można szybko jechać. Wzrasta wtedy liczba wypadków i ofiar śmiertelnych. Od maja nie mieliśmy tak ładnego weekendu, pogoda w ciepłe miesiące nas nie rozpieszczała. Dlatego wszyscy uparli się wycisnąć maksimum z tego weekendu. Zakończyło się tragicznie, choć nie jest to weekend rekordowy.
41 ofiar śmiertelnych
Policja podsumowała długi sierpniowy weekend. Doszło do 360 wypadków, w których zginęło 41 osób. To o 17 więcej śmiertelnych ofiar niż rok temu. 431 osób zostało rannych, a liczba osób zatrzymanych w trakcie jazdy po spożyciu alkoholu to 1450. Liczba zgonów może szokować, ale nie jest największa.
Policja podaje od razu, o ile wzrosły poszczególne liczby w porównaniu z weekendem 2024 r. Różnice są spore, ale nie oznacza to, że jest coraz gorzej. W 2023 r. w sierpniowy weekend zginęło 45 osób, w 407 wypadkach, a 463 osoby zostały ranne. Pijanych kierowców było jeszcze więcej, bo 1756.
Od dekady możemy zaobserwować trend spadkowy, mimo tego, że ruch drogowy nie słabnie. W 2015 roku odnotowano 2646 ofiar śmiertelnych, a rok temu było ich 1496. Nie napisałem "tylko", bo to i tak o 1496 za dużo. Skandynawskie deklaracje o chęci osiągnięcia zerowej liczby ofiar na drogach, powinny stać się także naszymi. Odnotowujemy postęp, ale w ciepły weekend ciągle ryzykowne jest wyjeżdżanie na drogę.