Do Polski wraca ciężarówka z lat 90. To przebój w Pakistanie, na Filipinach i w Afryce południowej
JAC X200 - tak nazywa się mała ciężarówka o masie całkowitej do 3,5 tony, która wkrótce pojawi się w Polsce. Wygląda niemal identycznie jak Kia K2700, popularna na przełomie wieków.

Na początek wyjaśnię: wizualne podobieństwo nie oznacza, że JAC X200 jest Kią K2700 z innym znaczkiem. Są to po prostu samochody skonstruowane według tego samego założenia i zapewne ten nowszy bazuje na tym starszym (a dla odmiany Kia bazuje na Maździe), ale technicznie mogą różnić się między sobą. Natomiast pojawienie się na polskim rynku znowu typowej małej, azjatyckiej ciężarówki jest dla mnie zadziwiające pod wieloma względami.
Po pierwsze: nie będzie elektryczna
JAC X200 jest napędzany dwulitrowym dieslem, którego mocy nie podano w informacji prasowej, ale prawdopodobnie wynosi ona 76 KM, przynajmniej takie dane znalazłem dla innych rynków. Na tylny most moc tę przenosi sześciobiegowa skrzynia manualna. Ciężarówka ma dwa miejsca w kabinie i 523 cm długości, z czego 310 cm przypada na skrzynię ładunkową. Z ciekawych danych mamy jeszcze ładowność: aż 1,7 tony. I to wszystko w cenie, której jeszcze nie podano, ale sprawdziłem, że na rynku południowoafrykańskim ten pojazd kosztuje 360 tysięcy randów, czyli 72 000 zł. W Polsce na pewno będzie droższy.

O wejściu marki JAC do Polski więcej pisaliśmy tu:
Po drugie: JAC X200 rozpieszcza wyposażeniem
Nie bardzo wiem, czy oni tam konstruując ten komunikat prasowy chcieli nas strollować, czy to jest na serio, ale napisali tak: "Ergonomiczne wnętrze zostało wyposażone w elektrycznie sterowane szyby, a także regulowane lusterka". Ej no, dzięki – ja myślałem, że regulowane lusterka to są obowiązkowe. A przednia szyba jest? Bo nie wymieniliście jej, to pewnie nie ma. Klimatyzacji też chyba brak, chociaż nie jestem pewien, bo zdjęcie prasowe wygląda, jakby miało łącznie 16 pikseli.

Z informacji dla prasy dowiadujemy się też, że samochód posiada tarczowy układ hamulcowy. Szokujące wieści w roku 2025, myślałem, że hamuje się przez ciągnięcie za linkę, która przyciska gumowe szczęki do felgi jak w rowerze „Jubilat”. Na serio to dawno nie widziałem bardziej niepostaranej prezentacji produktowej, z której nie dowiedzieliśmy się niczego.
Na co liczy polski importer?
Ciężarówki tego typu były w Polsce popularne w małych firmach czy służbach samorządowych w latach 90. i 2000., ale ich czas przeminął i mało kto już je pamięta. Z rzadka jeszcze widzi się ostatnie egzemplarze Kii Pregio czy K2700 dorzynane na wsi. Były to pojazdy zresztą całkiem niezłe i wytrzymałe, oferujące wprawdzie zerowy komfort jazdy, ale zdatne do codziennej pracy na krótkich dystansach. Będzie jednak niezwykle trudno przekonać nabywców ponownie do takich aut, gdy konkurencja już dawno poszła do przodu i oferuje samochody wygodniejsze, o wiele przyjemniejsze w jeździe. Cena musiałaby być z gatunku niewiarygodnie niskich, co wydaje mi się nierealne, biorąc pod uwagę emisję CO2 takiego pojazdu.

Wcale nie jestem przeciwnikiem JAC-a X200, chętnie bym się nim przejechał
Marzę o egzemplarzu testowym, na pewno nie będzie się u mnie nudził. Co więcej, cieszyłbym się, jakby to się sprzedawało, bo wygląda oldskulowo, a im więcej starych aut na ulicach, tym lepiej. Poza tym ciężarówki mają być proste i działać, większość nowomodnych wymysłów jest im zbyteczna. Jednak koncepcja oferowania w Polsce pojazdu, który większość swojej sprzedaży eksportowej robi w Pakistanie, na Filipinach i w RPA wydaje mi się trochę odwzorowaniem tego mema z psem przy komputerze:

Ale nie uprzedzajmy faktów. Może się uda!