REKLAMA

W Warszawie jest tak bezpiecznie, że można zostawić samochód z kluczykami i nikt go nie ukradnie

Jeżeli myślałeś, że polskie miasta są niebezpieczne i strach w nich parkować, to wiedz, że to mrzonki. Polskie miasta są tak bezpieczne, że nikt nie rusza cudzej własności. Nawet jeżeli jest to kabriolet i to marki premium.

W Warszawie jest tak bezpiecznie, że można zostawić samochód z kluczykami i nikt go nie ukradnie
REKLAMA

Regularnie mówi się, że w Warszawie kradną najwięcej samochodów, że złodzieje są coraz bardziej bezczelni. Sam znam kilka osób, którzy bezpowrotnie stracili swoje samochody. Nawet ostatnio informowaliśmy, że w 2024 r. w Polsce odnotowano 5327 przypadków wyrejestrowania pojazdów z powodu kradzieży, co oznacza spadek o 5,7 proc. w porównaniu do roku ubiegłego. Według statystyk najczęściej kradzionym samochodem w Polsce jest Toyota Corolla, a zaraz za nią znajduje się Toyota RAV4. Podium zamyka Hyundai Tucson, a na czwartym miejscu znalazła się Toyota Yaris. Najczęściej kradzionym autem niemającym azjatyckiego pochodzenia było Audi A4, zaś najczęściej kradzionym samochodem dostawczym okazuje się Fiat Ducato. Na kolejnych miejscach znalazły się Kia Ceed i BMW serii 5, a dziesiątkę zamykają dostawcze Renault Master i Iveco Daily.

Więcej o kradzieżach przeczytasz w:

REKLAMA

Trochę to zatrważające, ale najwidoczniej przez tydzień od publikacji wiele się zmieniło, bo teraz możesz zostawić na cały dzień Audi A4 w wersji kabrio z odpalonym silnikiem i kluczykami w środku w centrum Warszawy i nikt, ale to absolutnie nikt go nie ruszy. Nawet policja.

Samochód z odpalonym silnikiem stał kilka godzin. Pokazał porażkę polskich służb

Na profilu Stop Cham Warszawa pojawił się wpis dotyczący Audi A4, które stało z odpalonym silnikiem w Warszawie na ulicy Jasnej.

Według opisu samochód stal przez kilka godzin z odpalonym silnikiem, więc ktoś poprosił o interwencję policji. Patrol przyjechał, zobaczył, że faktycznie tak jest i pojechał sobie. Coś wspaniałego, ale później akcja się zagęszcza. Minęło kilka godzin i co? Nic. Samochód dalej udowadniał, że Polacy nie kradną.

I w końcu, gdy już cały X żył sprawą porzuconego kabrioletu, wydarzył się cud. Przyjechał nowy patrol policji i wyłączył silnik. Grejt sakces, jak mawiał pan Borat.

Rozumiecie to? Samochód stał z odpalonym silnikiem przez ponad 8 godzin i nic nie dało się zrobić. W teorii istnieje przepis, którym straszą was inne portale motoryzacyjne, regulujący kwestię postoju auta na włączonym silniku. Mówi o tym art. 60 ust. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym.

2.  Zabrania się kierującemu:
1) oddalania się od pojazdu, gdy silnik jest w ruchu;
2) używania pojazdu w sposób powodujący uciążliwości związane z nadmierną emisją spalin do środowiska lub nadmiernym hałasem;
3) pozostawiania pracującego silnika podczas postoju na obszarze zabudowanym; nie dotyczy to pojazdu wykonującego czynności na drodze;

Kierujący Audi złamał wszystkie te podpunkty. Ile za to grozi? Maksymalnie 300 zł, jeżeli zostałby ukarany z punktu 2, a jeżeli z trzeciego to zaledwie 100 zł i to bez punktów karnych. Nie potrafię zrozumieć logiki, którą kierowała się policja. Mamy porzucony samochód, który ma w środku kluczyki, więc można go zabezpieczyć. Ktoś powie, że lepiej nie zbliżać się do takiego samochodu, bo to może być pułapka. Owszem, istnieje takie ryzyko, ale wtedy o aucie powinien być powiadomiony oddział saperów, a na ulicy wdrożone odpowiednie procedury. Tymczasem okazuje się, że art. 60 ust. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym jest martwy, a policja nie jest od tego, żeby zajmować się jakimiś zgłoszeniami.

REKLAMA

I tak się żyje w tej Warszawie, dzień po dniu dzieje się życia cud.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-08T17:29:55+02:00
Aktualizacja: 2025-04-08T13:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-08T11:28:42+02:00
Aktualizacja: 2025-04-07T21:11:11+02:00
Aktualizacja: 2025-04-07T17:47:35+02:00
Aktualizacja: 2025-04-07T10:03:52+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA