Jak podaje SAMAR, z polskiego rynku wycofano Hyundaia i40. Następcy nie ma. To logiczny ruch – auto było wiekowe i się nie sprzedawało. Kia też pozbyła się już Optimy.
Proces umierania segmentu aut tzw. klasy średniej w Europie przyspiesza jak globalne ocieplenie. W tym momencie jej przedstawiciele niepremium dostępni na rynku europejskim to Volkswagen Passat, Skoda Superb, Ford Mondeo, Renault Talisman, Mazda 6, Peugeot 508, Opel Insignia i powiedzmy, ewentualnie Toyota Camry. Można się spierać o Alfę Romeo Giulię, ale to jednak trochę inna koncepcja. Koreańczycy byli obecni w europejskiej klasie średniej od wielu lat, ale teraz sobie ją odpuszczają, i chyba słusznie. Samochody tzw. segmentu D inne niż premium podążyły dokładnie tą samą drogą, którą kilka-kilkanaście lat temu poszły auta segmentu E od popularnych producentów. Kto dziś pamięta, że w segmencie E próbował swoich sił nawet Hyundai z modelami XG30 i Grandeur? To wszystko zniknęło, razem z Alfami 166, Citroenami C6 i Oplem Omegą. Te auta były za duże, więc Europejczycy ich nie chcieli. Producenci potem powiększyli do ich rozmiaru kolejny segment, również skazując go na śmierć.
Pierwszym koreańskim autem klasy średniej w Europie był Hyundai Stellar
Miał tylny napęd, graty od Forda w podwoziu, silnik Mitsubishi i przybył do Europy w roku 1983. Zyskał względną popularność w Wielkiej Brytanii, trochę w Holandii i w krajach skandynawskich, reszta krajów europejskich jakoś go przeoczyła. Kia na swoją propozycję w klasie średniej kazała czekać aż do roku 1996, kiedy to wprowadzono Clarusa. Całkiem nieźle sprzedawał się także w Polsce. Miał świetną cenę i co najważniejsze – odmianę kombi. Podwozie i silniki Clarusa pochodziły z Mazdy 626, nie oferowano jednak diesla (w Maździe był dostępny).
W przypadku Hyundaia linia modeli rozdzieliła się na dwie: Lantrę (potem Elantrę) i Sonatę. Konia z rzędem temu, kto mi powie, czy Lantra to kompakt, a Sonata to klasa średnia, czy może Lantra to klasa średnia, a Sonata to klasa wyższa. Dyskusja taka sama jak w przypadku Skody i jej modeli międzyklasowych, czyli jak o wyższości jednych świąt nad drugimi. W każdym razie początkowo zarówno Lantra, jak i Sonata były sedanami.
Potem jednak pojawiło się okrąglutkie kombi pod nazwą Lantra – nawet ładne, ale mniejsze niż Kia Clarus. Długo się zresztą nie utrzymało, bo już w 2000 r. zastąpiono je modelem Elantra, który dla utrudnienia mógł być tylko sedanem lub liftbackiem. Bez sensu. Podobno był totalnie bezawaryjny i tak nudny, że dziennikarze nie byli w stanie dokończyć testu bez przysypiania. Należy go jednak nazwać raczej poprzednikiem obecnego i30 Fastbacka niż pełnowymiarową klasą średnią.
Jednocześnie w sprzedaży był elegancki sedan Sonata, a u Kii – Magentis
Doczekał się on dwóch generacji: 2000-05 i 2005-10, przy czym obie były nudnymi sedanami. Serio, odwoziłem kiedyś takiego Magentisa z Wrocławia do Warszawy i wracając musiałem głośno śpiewać, żeby nie zasnąć. Dobrze, że nigdzie nie ma nagrania z tego zdarzenia. W Magentisie i Sonacie można było mieć diesla 2.0 CRDi z common rail.
Potem jednak nastał czas nowego otwarcia. W Kii był to rok 2010 i pierwsza generacja Optimy. A właściwie trzecia, bo poza Europą Magentis nazywał się Optima już od 2000 r. i po prostu ujednolicono nazewnictwo. Wszystko byłoby dobrze, ale znowu zrobili tylko sedana. Naprawdę był ładny i nieźle jeździł, chociaż zabrakło diesla 2.0 – był tylko 1.7. Nie było też benzynowej jednostki turbo, tylko wolnossący 2.0 CVVL, niestety z bezpośrednim wtryskiem paliwa. To wszystko skazywało Optimę na wegetację na marginesie klasy średniej w Europie.
Hyundai wybudził się z letargu dopiero w 2011 r., ale jak wjechał z i40, to przynajmniej od razu z sedanem i kombi. Słuszne posunięcie. Niesłusznym było pominięcie diesla 2.0 – silnik 1.7 CRDi nie miał szans konkurować z jednostkami o mocy 150-180 KM w autach europejskich, a tego szukali klienci europejscy w owym czasie.
Błędu tego nie naprawiła Kia z Optimą IV
Auto było znakomite pod każdym względem i wreszcie - po tylu latach przerwy - doczekało się odmiany kombi. Fantastycznym pomysłem było wsadzenie tu silnika 2.0 Turbo o mocy ponad 240 KM, a także 180-konnego 1.6 Turbo. I co z tego, skoro znowu zabrakło diesla 2.0. A tego szukali klienci. I tym sposobem ten naprawdę bardzo dobry, dopracowany samochód przepadł. Nie pomógł nawet wariant plug-in hybrid (na zdjęciu poniżej).
Za i40 i jego brakiem następcy nie płaczę, ale ostatnia Optima była naprawdę spoko. Następna generacja nie trafiła już do Europy. No trudno – segment umiera, a trudno jest żyć w czymś, co nie żyje, jak mawiają tasiemce. Żegnajcie, koreańskie auta klasy średniej!