Milion mil w pięcioletniej Elantrze? Wspaniale, ale… jak?
Hyundai docenił wysiłek klientki, która przejechała Elantrą milion mil w pięć lat. Ale jak ona to zrobiła?
O tym, że współczesne auta wcale nie są jednorazowe, jak twierdzą fascynaci Mercedesów W124, czy niezniszczalnych, projektowanych od linijki modeli Volvo, mogliśmy się przekonać już nie raz. Opisywaliśmy na łamach Autobologa intensywnie eksploatowane egzemplarze różnych marek. Była Skoda Rapid, która pokonała 728 tys. km, były Tesle, które najechały już ponad pół miliona mil, był też Lexus LS, który przez lata dobił do miliona mil. Oczywiście to wciąż zbyt mało przypadków, by z przekonaniem powiedzieć, że współczesne samochody są znakomite i trwałością dorównują samochodom projektowanym przed epoką precyzyjnego wyliczania cyklu życia produktu.
Ale ta lista wciąż się wydłuża.
Kilka lat temu Skoda chwaliła się Fabią, którą ktoś przejechał milion kilometrów. Niedawno na profilu YouTube amerykańskiego oddziału Hyundaia pojawił się film opowiadający o Elantrze z 2013 r., którą Farrah Haines w ciągu ostatnich 5 lat przejechała milion mil, czyli ponad 1,6 mln kilometrów. Imponujący wyczyn!
Z filmu nie dowiadujemy się zbyt wiele o samym aucie. Nie wiadomo, na ile samochód jest zachowany w oryginalnym stanie. Co prawda pojawia się informacja, że ma „oryginalny układ napędowy”, ale właściwie nie wiadomo, co to oznacza. Nie wiemy, czy np. silnik wymagał remontu, albo jakie elementy osprzętu uległy zużyciu i musiały być w międzyczasie wymienione.
Wiadomo, że pani Farrah jest dostawcą i musi być w gotowości 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu. I że zamontowała sobie osłonę przedniej części auta. Ale przed czym może ona chronić? Może przed drobną zwierzyną? Bo raczej nie służy do taranowania wolniejszych użytkowników drogi.
Za wysiedzenie miliona mil za kierownicą Elantry należy się co najmniej medal.
Farrah ubolewała, że sześciocyfrowy cyfrowy licznik w jej samochodzie zatrzymuje się na liczbie 999 999, więc Hyundai wkroczył do akcji, uruchomił go od początku, a przed nim umieścił złoty znaczek 1M, będący potwierdzeniem osiągnięcia wytrwałej Amerykanki.
Jako bonus dostała jeszcze złotą ramkę pod tablicę rejestracyjną, która podkreśla, że auto należy do Huyndajowego klubu milionerów. Czyżby takich męczenników było więcej?
Jak na tak wyjątkowe osiągnięcie, nagroda jest dość skromna.
Jasne, producent nie miał obowiązku w żaden sposób honorować wyczynu swojej klientki. Z drugiej strony, skoro już postanowił zrobić z tego wydarzenie, spodziewałbym się jakiegoś większego docenienia. Nie, nie chodzi mi wcale o wręczenie kluczyków do nowego auta. Ale darmowy serwis do końca życia pojazdu? Być może byłoby za drogo…
Tu można byłoby zakończyć tego newsa podkreśleniem, że nowe samochody potrafią więcej niż można by się po nich spodziewać. Ale jeden element nie daje mi spokoju.
Wciąż się zastanawiam - jak do tego doszło?
Nie, nie chodzi o to, kto zmusił panią Haines do wytrzymania takiego dystansu za kierownicą Elantry. Chodzi bardziej o to, jak fizycznie udało jej się tego dokonać. Milion mil w 5 lat, czyli średnio 200 tys. w ciągu roku. To daje 548 mil dziennie, przez 365 dni w roku. Pawie 880 km dziennie, światek, piątek, niedziela - dzień w dzień.To oznacza 10 godzin dziennie za kierownicą przy średniej prędkości w okolicach 90 km/h. A to bardzo wysoka średnia, bo w Stanach na wielu autostradach obowiązuje ograniczenie do 65 mil, czyli 108 km/h. W 2017 r. nieśmiało zaczęto podnosić ograniczenia do 80 mil czyli 128 km/h. Osiągnięcie stałej średniej dobowej na poziomie 90 km/h, czyli 55 mil, to nie lada wyczyn.
Trudno sobie wyobrazić, by pani Haines fizycznie była w stanie dzień w dzień pokonywać 900 km, do tego samochód musiał się pojawiać w serwisie na okresowe wymiany oleju, czy zużytych opon i klocków hamulcowych. To oznacza, że średni, dzienny przebieg musiałby spokojnie przekroczyć 1000 km. Czyżbyśmy mieli do czynienia z kolejną G.I. Jane? A może to przekoloryzowana historyjka, która ma wzbudzić radość posiadaczy Hyundaiów w USA? W komentarzach nie brakuje entuzjastycznych wypowiedzi właścicieli podobnych aut, którzy nie mogą się pochwalić nawet 1/4 wyniku tego egzemplarza, ale zapowiadają, że będą dobijać co najmniej do pół miliona mil. Życzymy powodzenia. Ale za taki wynik nie dostaną nawet złotej ramki pod tablicę.