Nowa Honda przypomina nam, o czym marzyliśmy przed laty. Na szczęście Polska się już zmieniła
Honda zaprezentowała nowego, małego sedana. Kiedyś podobny model oferowano i u nas. Dziś możemy patrzeć na niego z lekkim pobłażaniem. A może jednak z sentymentem?
Polski rynek motoryzacyjny kiedyś był rządzony przez Fiata i Daewoo. Dziś po tych markach niewiele zostało - Fiat jest jedynie cieniem dawnej potęgi, a Daewoo łatwiej już spotkać na złomie niż pod blokiem. Polacy chętnie kupowali auta miejskie i małe sedany. Oczywiście nie dlatego, że kochali takie wozy albo dlatego, że wyjątkowo rozsądnie podchodzili do kwestii zarządzania przestrzenią w dużych miastach. Nie było ich stać na nic innego. Teraz, gdy sytuacja finansowa większości rodzin już się poprawiła, na liście bestsellerów rządzą raczej większe auta.
Zatrzymajmy się na chwilę przy małych sedanach
Fiat Siena i Albea, trójbryłowe odmiany Daewoo Lanosa czy Skody Fabii, a nawet Chevrolet Aveo sedan, Seat Cordoba (chyba najładniejszy ze stawki), no i nieśmiertelne Renault Thalia. Oto tylko niektóre z dawniej popularnych nad Wisłą sedanów. Podobnym upodobaniem do takich nadwozi cechowali się tylko Turcy.
Skąd taka popularność sedanów segmentu B? Częściowo chodziło o praktyczność - tego typu wozy potrafiły mieć naprawdę pokaźne bagażniki, poza tym w sedanie można otworzyć klapę, nie narażając pasażerów na działanie zimna. Jeszcze bardziej chodziło jednak o prestiż i elegancję. Owszem - większość takich modeli była szkaradna, a bagażnik wyglądał, jakby stażysta w dziale designu dokleił go do pierwotnego modelu po bardzo ciężkiej nocy. W umysłach klientów było to jednak coś więcej niż zwykły hatchback - namiastka limuzyny.
Teraz po tej modzie nie ma już śladu
Najmniejszy sedan, który dobrze się sprzedaje, to Toyota Corolla. Mniejszych właściwie nie ma, a klienci niespecjalnie o nich marzą. Nie ma już śladu po Fabii sedan, Kii Rio z takim nadwoziem ani po Hondzie City.
Pamiętacie ten wóz? Był trochę droższy od modeli wymienionych wcześniej, więc nie cieszył się taką popularnością, ale niejeden emeryt nie przespał nocy, śniąc o City. Wydłużony Jazz miał śmiesznie małe koła i wyglądał dość niezgrabnie. Ale chyba nie był zły.
Teraz pojawiła się nowa Honda Amaze
Mierzy 3,995 m. To trochę mniej od City (4,2 metra), można jednak uznać, że mówimy tu o dalekim krewnym, a może nawet następcy. Stylistyka małych sedanów, jak widać, przez lata nabrała nieco ogłady, wciąż jednak trudno tu o cuda. Nie oczekujmy wspaniałych proporcji.
Amaze napędza motor o pojemności 1.2 i całkiem słusznej mocy 90 KM. Moment obrotowy to 110 Nm przy 4800 obrotów na minutę. Do wyboru: pięciobiegowa skrzynia ręczna albo CVT. Bagażnik ma sporą pojemność. To 416 litrów.
To model na rynek indyjski
Honda Amaze może się podobać w środku - przynajmniej na zdjęciach, wszystko wygląda jak miniatura kokpitu Civica, który jest ładny i bardzo funkcjonalny. Na żywo plastiki pewnie nie są takie ładne, ale wciąż nie przewiduję tu tragedii.
Podobać się może także cena - zaczyna się od równowartości 38 000 zł, choć należy pamiętać o indyjskich normach bezpieczeństwa, wyposażeniu obowiązkowym i podatkach. Mimo wszystko, gdy patrzę na Amaze, cieszę się, że ten etap w rozwoju rynku i społeczeństwa mamy już za sobą. Dziś podobają nam się już lepsze wozy - i patrząc po statystykach sprzedaży, w których miejsca 6., 7. i 8. za 2023 roku należą do Audi, BMW i Mercedesa, chyba nas na nie stać.
- Oto SUV ostateczny. Tank 500 Hi4-Z to hybryda czołgu i zielonych listków
- Tak radzą sobie chińskie samochody elektryczne na największym rynku Europy. Zapomniały przyjść na spotkanie w sprawie zdynamizowania sprzedaży
- Błąd oprogramowania i nagle wyłącza się silnik. Problem Hondy pokazuje, w jakich czasach żyjemy