REKLAMA

Fiat zrobił z „elektryka” wersję benzynową i to z manualną skrzynią. Teraz sprzedaż ma wystrzelić

Myślałem, że to żart gdy pierwszy raz czytałem o planach Stellantis w kwestii elektrycznego Fiata 500. Napisaliśmy wtedy, że chcą go przerobić na napęd hybrydowy. Naprawdę to zrobili.

Fiat zrobił z „elektryka” wersję benzynową i to z manualną skrzynią. Teraz sprzedaż ma wystrzelić
REKLAMA

Od dłuższego czasu było oczywiste, że model 500 obecnej generacji nie sprzedaje się zbyt dobrze. Napęd czysto elektryczny i małe, 3-drzwiowe nadwozie (z dodatkowymi mikrodrzwiami za dopłatą) to nie były złe założenia dla auta miejskiego. Zła była horrendalna cena, za którą można było kupić auto dużo większe i to dowolnego z popularnych segmentów – małe, miejskie, crossovera, zarówno spalinowe, jak i elektryczne lub hybrydowe. Naprawdę nie mogłem się nadziwić, że producent jest zdziwiony słabą sprzedażą. Patrzysz na malutkie auto na prąd i myślisz sobie, że kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych, a tu cena na poziomie 130 tysięcy...

Zamiast obniżać cenę, zdecydowano się na szalony ruch

REKLAMA

Przebudowano elektrycznego Fiata 500 na spalinowego. To nie znaczy, że wraca stare nadwozie znane od 2007 do 2024 r. To znaczy, że wzięto auto zaprojektowane w stu procentach jako elektryczne i na szybkości przerobiono je tak, żeby można było do niego wsadzić silnik spalinowy. Musiał to być niezwykły proces konstrukcyjny „odwrotnej inżynierii”, prowadzony pod presją czasu i jak najniższych kosztów. Chciałbym, aby powstał film dokumentalny, w którym inżynierowie Stellantis opowiedzieliby, jak przygotowywali spalinowego – hybrydowego, ale mild – Fiata 500, przerabiając go z elektrycznego. Przecież samochód spalinowy ma o wiele więcej układów niż elektryczny. Chłodzenie, wydech, dolot, to wszystko są rzeczy które muszą się zmieścić w tym mikronadwoziu, choć nie było ono planowane pod kątem ich upchania. A najlepsze jest to, że im się udało i oto mamy zdjęcie wnętrza nowej pięćsetki w wersji Hybrid z manualną skrzynią biegów. Pokazano na razie zdjęcia zasłonięte, pokazujące tylko najważniejsze elementy kabiny. Ponoć ekran ma być inny niż w elektrycznym, ale póki jest wyłączony to trudno coś stwierdzić.

To na razie przedprodukcja, ale już widać, że poszło to w kierunku najprostszego rozwiązania z możliwych: przejęto silnik 3-cylindrowy 1.0 o mocy 70 KM z poprzedniej „pięćsetki”. Nie ma tu znacznie bardziej pasującego 1.2 T z seryjną skrzynią dwusprzęgłową z nowej Grande Pandy, chociaż podobno podwozia tych samochodów są ze sobą spokrewnione. Szkoda, bo 100 KM zamiast 70 i „automat” bez dopłaty na pewno mocno pomogłyby sprzedaży najmniejszego Fiata. Ale może zaszkodziłyby Grande Pandzie.

Nie będzie spalinowej wersji Abarth

Nie będzie też zapewne wyboru jednostek silnikowych. Wariant elektryczny pozostanie w gamie tak jak do tej pory, również w postaci sportowego Abartha, a spalinowy będzie tylko jeden. Zapewne i tak psuje to straszliwie średnią emisję CO2 w gamie koncernu Stellantis, ale pogodzili się z tym, żeby mieć jakąś sprzedaż. To w sumie trochę smutna historia, że zrobiono zupełnie niezły produkt, jakim był Fiat 500 elektrycznej generacji, ten produkt upadł przez złe posunięcia cenowo-marketingowe, a teraz trzeba było wielkim wysiłkiem przerabiać go na spalinowy. Wiele osób będzie się śmiało i pisało, że „haha ale wpadka”, mnie ta wpadka wcale nie cieszy. Liczę natomiast na przypływ zdrowego rozsądku producenta i:

  • dodanie wersji spalinowej ze skrzynią automatyczną
  • cenę znacznie niższą niż 100 tys. zł, a optymalnie w granicach 70-80 tys. zł za bazową odmianę

I wtedy pewnie się sprzeda.

REKLAMA

PS. Hybrydowe 500 ma dostać nową nazwę: Fiat 500 Torino. To jeszcze plotka, ale brzmi prawdopodobnie.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-12T17:50:44+02:00
Aktualizacja: 2025-05-12T15:21:04+02:00
Aktualizacja: 2025-05-11T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-10T16:10:31+02:00
Aktualizacja: 2025-05-08T20:49:12+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA