Ferrari 296 GTB to pierwsze V6 marki od czasów Dino. Jest hybrydą plug-in
830 KM: taką moc osiąga nowe, hybrydowe Ferrari 296 GTB, które bierze na celownik Artura. To znaczy, Arturę. McLarena Arturę.
V6 w Ferrari? Dla klientów przyzwyczajonych do jednostek V8 albo V12, taki „downsizing” może się wydawać trochę nie na miejscu. Ostatnim modelem marki, który miał „tylko” sześć cylindrów, było Dino z lat 1968-1974. Jeśli jesteś snobem, pewnie uważasz, że to nawet nie było „prawdziwe Ferrari”.
W przypadku Ferrari 296 GTB nikt nie powinien mieć wątpliwości co do jego „prawdziwości”
Nawet jeśli ktoś by takich nabrał po policzeniu cylindrów w centralnie umieszczonym silniku, krótka przejażdżka powinna go z tego wyleczyć. Właściwie, rzut oka na dane techniczne też powinien wystarczyć. Osiągi są następujące: 2,9 s do setki, a o wiele bardziej emocjonujący w przypadku takiego auta sprint do 200 km/h zajmuje 7,3 s. Prędkość maksymalna: 330 km/h.
Jednostka biturbo o pojemności 2996 centymetrów sześciennych rozwija 663 KM. Kąt rozwarcia cylindrów wynosi tu 120 stopni, dzięki czemu motor może być mniejszy i szybciej reagować na gaz. Ferrari nazywa go „małym V12” ze względu na dźwięk, charakter i potencjał. Czerwone pole na obrotomierzu zaczyna się dopiero przy 8500 obrotów.
Ale 663 KM to nie wszystko
Do pary z motorem spalinowym pracuje tu jednostka elektryczna. To dzięki niej, moc systemowa Ferrari 296 GTB wynosi 830 KM, czyli tyle, ile w ekstremalnym 812 Competizione z dwunastoma cylindrami. Hybryda wygrywa jednak z tamtym modelem momentem obrotowym, wynoszącym 740 Nm zamiast niecałych siedmiuset. Przyszłość jest teraz, stary człowieku! (czy jakoś tak).
Zasięg w trybie elektrycznym to 25 km, co nie imponuje na tle większości popularnych aut osobowych typu plug-in, ale pozwala na wyjechanie z bloku o poranku bez budzenia sąsiadów. Prędkość maksymalna, którą Ferrari 296 GTB może osiągnąć bez angażowania silnika spalającego benzynę, wynosi 130 km/h.
Czy w takim razie hybrydowe Ferrari jest bardzo ciężkie?
Mogłoby się wydawać, że akumulatory i cała reszta hybrydowych gadżetów sprawią, że 296 GTB zacznie walczyć w tej samej wadze, co jakieś wielkie SUV-y. Ale dzięki lekkiemu silnikowi spalinowemu i zaawansowanej diecie karbonowo-kewlarowej, masa własna auta bez płynów wynosi tylko 1470 kg. To zaledwie o 35 kilogramów więcej niż w przypadku bezpośredniego poprzednika 296 GTB, czyli modelu F8 Tributo. Tyle że Tributo nie było hybrydowe.
Jak podoba wam się design Ferrari 296 GTB?
Z zewnątrz projektanci inspirowali się modelem 250 LM z 1963 roku, ale znawcy marki dojrzą w kształtach tego modelu – z rozstawem osi krótszym o 50 mm niż w przypadku F8 – echa modelu SF90 albo torowego P80/C zbudowanego tylko w jednym egzemplarzu. Moim zdaniem, design tego wozu nie umywa się do przepięknego Ferrari Roma – ale centralnosilnikowe auta z Maranello zwykle wyglądały nieco gorzej od tych z silnikiem z przodu. Przynajmniej jak dla mnie.
W środku zamontowano minimalistyczny w rysunku kokpit w stylu SF90 Stradale, z ogromnym ekranem za kierownicą grającym główną rolę. Pozostałe interesujące cechy nowego Ferrari to m.in. aktywna, dopracowana aerodynamika na czele z tylnym spojlerem zapewniającym 100 kg dodatkowego docisku i specjalnie zaprojektowanym podwoziem, a także system „ABS Evo”, który ma zapewnić lepsze wyczucie pedału hamulca i większa skuteczność niż w przypadku „zwykłego” ABS-u. Dla chętnych przewidziano pakiet torowy z jeszcze większą dawką lekkich materiałów (do urwania jest 19 kilogramów), przeprojektowanymi amortyzatorami i wyczynowymi oponami.
Największy konkurent nowego Ferrari to McLaren Artura
Też jest hybrydowy i też ma V6, choć osiąga łącznie 680 zamiast 830 KM. Cen Ferrari jeszcze nie znamy. 296 GTB wejdzie na rynek w 2022 roku, tuż po tym, jak ostatnie egzemplarze schodzącego F8 Tributo trafią do klientów. Ciekawe, czy następca opisywanego modelu będzie miał już tylko cztery cylindry. A może będzie elektryczny?