Elektryczny UAZ to restomod postarany na 20%. Nawet nie odczepiono układu wydechowego
Elektryczny UAZ to resto(elektro)mod idealny. Czesi z MW Motors wyrzucili silnik spalinowy i wsadzili tam elektryczny. Nawet nie chciało im się odczepić układu wydechowego. Wspaniała robota.
Nieuchronnie zmierzamy do elektryfikacji motoryzacji. Nawet segment, który do tej pory nie kojarzył się z prądem, tylko z noszeniem kanistrów z paliwem w dzikie knieje, nie zostanie oszczędzony. Pierwsze przymiarki już są, w końcu Jeep wypuścił Magneto, czyli elektryczną wersję Wranglera. Według producenta świetnie sprawdzi się w terenie, a użytkownik nie odczuje zbytniej różnicy pomiędzy wersją spalinową a elektryczną. Ma nawet ręczną skrzynię biegów, bo tak jest lepiej dla jazdy w terenie. Skoro na rynku mamy reprezentanta ustroju kapitalistycznego, to dla równowagi mocy powstał produkt oparty na starej dobrej, socjalistycznej szkole. To elektryczny UAZ. Nie jestem pewien, czy świat jest na to gotowy.
Elektryczny UAZ powstaje w firmie MW Motors z Czech, która jako podstawę do zrobienia elektryka wzięła model Hunter
UAZ Hunter to w miarę dostosowany do współczesnych czasów model 469, który otrzymał sprężyny z przodu zamiast resorów, hamulce tarczowe, ABS i lepszy silnik benzynowy o pojemności 2,7 l i mocy 135 KM i momencie obrotowym wynoszącym 217 Nm. To niewysilony silnik, który o dziwo spełnia normę Euro 6. W Rosji oferowany jest od 2002 roku. Oczywiście to nadal samochód do jazdy w terenie, który źle się czuje na asfalcie. Z tego, co piszą na forach miłośnicy terenowej jazdy – UAZ Hunter absolutnie nie nadaje się na gładkie drogi. Powstał w Rosji z myślą o ich drogach i bezdrożach. Czesi z MW Motors wpadli na szalony pomysł, żeby na jego bazie zrobić stosunkowo tanią elektryczną terenówkę, którą zamierzają oferować na terenie Unii Europejskiej oraz w Wielkiej Brytanii. Nazwali ją Spartan.
Konwersja na elektryka ograniczyła się do zmiany silnika
Nie ruszono skrzyni biegów, osi napędowych, reduktora. Ba, na swoim miejscu została rura wydechowa z tłumikiem. Oczywiście teraz pełni funkcję zbędnej i wątpliwej jakości dekoracji. Zamiast silnika spalinowego pod maską znalazł się silnik elektryczny o mocy 163 KM i imponujących 600 Nm momentu obrotowego. Moc trafia do fabrycznej pięciobiegowej skrzyni. To doskonały moment, żeby zadać pytanie, jak to wszystko ma działać poprawnie, skoro skrzynia pozostała bez zmian. Czy wytrzyma więcej niż jedno ruszanie? Czy nie rozleci się przy próbie wyjeżdżania z błota? Ile wytrzyma fabryczny reduktor? Dosyć intrygujące. Prędkość maksymalna wynosi 130 km/h, ale osiągnięcie jej grozi trwałymi uszczerbkami na zdrowiu.
Litowo-jonowe baterie mają pojemność 56 kWh. Samochód jest zaledwie 120 kg cięższy niż oryginał. Pewnie jakby wyrzucić elementy zbędne po konwersji na silnik elektryczny, to ta różnica zmniejszyłaby się jeszcze o kilka kilogramów. Producent deklaruje 120 km zasięgu w terenie. Sugeruję zaopatrzyć się w przedłużacz na dużej szpule. MW Motors Spartan może mieć za dopłatą baterie o pojemności 90 kWh, ale grupa docelowa elektrycznego UAZ-a, czyli leśnicy, budowlańcy i geolodzy raczej nie będą tego potrzebować. Baterie są zabezpieczone przed wodą, więc można wjeżdżać w kałuże bez żadnego stresu.
Wersję elektryczną rozpoznamy po pionowych kratkach grilla i dodatkowych wskaźnikach w środku
Elektryczny UAZ kosztuje od 39 900 euro. Ma wtedy materiałowy dach. Za dopłatą możemy mieć metalowy dach, zabezpieczenia antykorozyjne, blokadę tylnego mechanizmu różnicowego, wyciągarkę, a nawet drabinę. Szok, jaki wywołamy pod ładowarką, jest bezcenny.
Nawet po doposażeniu kosztuje dużo taniej niż elektryczny Wrangler, a do tego ma więcej klimatu. Resto/elektromod zza wschodniej ściany wygrywa z kapitalistyczną terenówką.