REKLAMA

Przegląd dla neofobików. Kiedy chcesz dużego SUV-a, ale chcesz zachować kontrolę

Z czasem trzeba się w życiu przyzwyczaić do wszystkiego. I do tego, że teraz większość nowych w ofercie to SUV-y, i do tego, że większość z nich nie pozwoli nam przejąć pełnej kontroli na zmianę biegów. Ale nie trzeba się jednocześnie przyzwyczajać od razu do jednego i drugiego.

Przegląd dla neofobików. Kiedy chcesz dużego SUV-a, ale chcesz zachować kontrolę
REKLAMA

Duży SUV z manualną skrzynią biegów wprawdzie nie brzmi jak marzenie przeciętnego kierującego, ale pewnie takie połączenie ma jakieś zalety. Można przyjąć, że mniej może się zepsuć, a jeśli jeździmy przeważnie w trasy - zapewne i tak nasza interakcja z tym elementem samochodu ogranicza się do wrzucenia "szóstki" i jazdy przez kilka godzin. A skoro tak, to w sumie po co dopłacać do automatu. Ewentualnie po prostu możemy od zawsze mieć manuala i nie chcemy zmian - równie dobry argument.

REKLAMA

Cały szkopuł w tym, że SUV-ów słusznych rozmiarów, czyli takich powyżej 4,5 m, gdzie na liście wersji napędowych znajdziemy takie z przekładnią manualną, nie ma zbyt wiele. Ale spokojnie, nie wszystko stracone, bo jest:

Czy całkiem sporawy SUV o długości ponad 4,6 m, który w swoim cenniku kryje jedną z ostatnich na rynku takich właśnie kombinacji - silnik benzynowy połączony z 6-biegową przekładnią manualną. Jednostka ma wprawdzie tylko 1,5 l pojemności skokowej i 150 KM, ale takie połączenie ma dwa atuty.

Po pierwsze - jest szybsza niż odmiana z ośmiostopniowym automatem w sprincie do setki (9,5 s kontra 9,9 s, mimo że z automatem dostajemy 186 KM). Po drugie - jest najzwyczajniej w świecie tańsza. Według cennika na aktualny rok modelowy za 1.5 EcoBoost z manualem zapłacimy promocyjne 140 480 zł, natomiast za to samo, ale z automatem - 147 480 zł.

Czyli, patrząc inaczej, możemy w cenie Kugi Titanium z automatem kupić sobie np. ST-Line z manualem. Czy to ma sens? Nie mam bladego pojęcia, ale można.

No dobrze, tutaj mamy ciut poniżej 4,5 m, ale za to jest znaczek premium, więc można sobie trochę doliczyć. Decydując się na przekładnię manualną można też oszczędzić trochę więcej niż w Fordzie, bo między przekładnią 6-stopniową (157 800 zł) a automatyczną (166 900 zł) mamy ok. 9000 zł różnicy, przy zachowaniu dokładnie takich samych pozostałych parametrów silnika (1,5 l, 4 cylindry, 150 KM). Różnica w tym przypadku jest jednak taka, że wersja z S-Tronic jest szybsza o 0,3 s od tej, w której sami musimy zmieniać przełożenia (9,1 vs 9,4 s).

Obawiam się niestety, że sprzedanie później Q3 z manualną przekładnią może być trudnym zadaniem - chyba że odważnie zagramy kartą niskiej ceny, a kogoś skuszą cztery pierścienie na masce.

Hyundai Tucson Plug-in Hybrid

Tutaj dopiero mamy do czynienia z rozpustą. Podstawowa wersja, czyli Modern, oferowana jest nie tylko wyłącznie z manualną, 6-stopniową przekładnią, ale też z zarówno z silnikiem benzynowym (1.6 T-GDI, 160 KM), ale też z wysokoprężnym 1.6 CRDI (115 KM). Obie odmiany są raczej dla cierpliwych, bo T-GDI do setki rozpędzi się w 9,9 sekundy, a CRDI - w... ponad 12. Miłej jazdy.

Odmiana benzynowa kosztuje przy tym minimum 138 900 zł, natomiast do diesla trzeba sporo dopłacić - rezygnacja z kilkudziesięciu KM będzie nas łącznie kosztować przynajmniej 154 800 zł. Automat? Najtańsza wersja, która nam na niego pozwoli, kosztuje 164 100 zł. Spora różnica, nawet jeśli wiąże się ze zdecydowanie lepszym wyposażeniem. Nawet zresztą porównując tę samą wersję wyposażenia, to Tucson Smart z manualem kosztuje 148 100 zł, a Tucson Smart z 7DCT - wspomniane 164 100 zł.

O dziwo nie ma większych ograniczeń odnośnie tego, z jaką wersją wyposażenia połączymy manualną przekładnię - możemy zamówić nawet Tucsona Executive i pędzić przed siebie ze 115 KM pod maską i lewarkiem zmiany biegów pod ręką. Na wszelki wypadek sprawdziłem przy tym na Otomoto, jakich wersji oczekują klienci - przynajmniej według dealerów. Na 342 obecnie wystawione Tucsony, automatyczną przekładnię ma 261 z nich. Czyli można zaryzykować, że klienci w większości poszukują wygody.

4,66 m - jest. SUV - jest. Manual - oczywiście.

Wariant, który nas interesuje, występuje z jednym silnikiem, czyli dość standardowym 1.5 o mocy 170 KM. Manualną przekładnię można przy tym łączyć zarówno z wersją wyposażenia Excite (w promocji - 109 900 zł), jak i Exclusive (120 900 zł w promocji). Dopłata do automatycznej przekładni to ok. 9000 zł, więc podobnie jak w poprzednich samochodach - można rozważyć zostanie przy manualu i przeskoczenie na wyższą wersję wyposażenia. Ma to o tyle sensu, że dopłacając do automatu, a nie do droższej wersji, może i nie będziemy musieli zmieniać przełożeń, ale za to będziemy się bawić z manualną klimatyzacją.

Trudne równanie.

nowa kia sportage

W całym cenniku z roku produkcji 2025 i na rok modelowy 2025 znajdziemy tylko jedną wersję z przekładnią manualną - 1.6 T-GDI o mocy 160 KM, w przypadku którego moc przekazywana jest wyłącznie na przednią oś. Różnica w cenie pomiędzy automatem a manualem - podobnie jak w Tucsonie, co raczej nie powinno dziwić - jest niestety spora. Podczas gdy za manuala zapłacimy minimum 132 900 zł, za Sportage z 7 DCT zapłacimy już minimum 145 900 zł. Nie ma aż takiej przepaści, ale kilkanaście tysięcy złotych trzeba dopłacić.

REKLAMA

Równie dobrze, zamiast wybierać automat, możemy w podobnej kwocie wybrać albo odmianę L (i trochę zaoszczędzić), albo dopłacić do odmiany Anniversary, która zdecydowanie kusi naprawdę dobrym wyposażeniem na tle "bazowej".

Tylko kto i dlaczego chciałby mimo wszystko w 2025 r. ręcznie zmieniać biegi?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA