Chińska tania marka zrobiła architekturę 800V. U nas to premium
Chińczycy coraz swobodniej radzą sobie z konstruowaniem samochodów elektrycznych. Przykładem niech będzie Forthing Xinghai S7 od koncernu Dongfeng, któremu daleko do marek premium, choć technologicznie opiera się na zaawansowanej architekturze 800 V.

Dongfeng to jeden z najstarszych producentów w Chinach - jego pierwotna nazwa dosłownie brzmiała "Second Auto Works" ("Drugie Zakłady Samochodowe"), a obecnie należy do tzw. "wielkiej czwórki" państwowych producentów samochodów w Chinach, obok FAW, SAIC i Changana. Mimo to, jego obecność w Europie nie jest łatwo dostrzegalna.
Wyjątkiem jest sub-marka Forthing, której dealerzy działają także w Polsce. Oferuje ona głównie kompaktowe i średnie SUV-y oraz vany - w naszym kraju sprzedaje SUV-a T-Five (to ten co wygląda jak Lamborghini Urus "w domu") oraz vany U-Tour, oraz V-Tour.
Jest jednak model, którego u nas nie ma
Oczywiście, trzy wymienionej wyżej modele to tylko część oferty Forthinga w Chinach. Nowością tego roku jest samochód o nazwie Xinghai S7, będący spokrewniony z również oferowanym wyłącznie w Chinach Nissanem S7. Jest to model klasy wyższej-średniej, mogący się pochwalić rozmiarami wynoszącymi 4935 mm długości, 1915 mm szerokości i 1495 mm wysokości, oraz rozstawem osi 2915 mm. W tych cyferkach zamyka się całkiem atrakcyjna, smukła sylwetka (choć i nieco sztampowa) o świetnej aerodynamice - współczynnik Cx wynosi zaledwie 0,191.

Poza wyglądem, może się pochwalić także praktycznością - Xinghai S7 jest bowiem liftbackiem z całkiem sporym otworem załadunku. Bagażnik ma zaś wystarczającą pojemność - 496 l, lub 1293 l po złożeniu tylnej kanapy.

W wyposażeniu znajdziemy zaś raczej już typowy, podwójny zestaw ekranów - 15,6-calowy, dotykowy ekran centralny, oraz 8,8-calowy zestaw wskaźników. Pierwszy z nich obsługuje system informacyjno-rozrywkowy, oparty na systemie operacyjnym o tożsamej nazwie Xinghai, który obsługuje sterowanie głosowe oraz poprzez aplikację na smartfonie, czy też nową funkcję o nazwie visible-to-speak. Nowością sąt też system Xinghai Pilot, pozwalający na jazdę autonomiczną na poziomie drugim, czy nowe fotele o nazwie Cloud Brocade, mające oferować większy komfort podróżowania.

Najważniejszy jest tu napęd
Dziwną decyzją Dongfenga jest to, że Forthing Xinghai S7 jest na rynku zaledwie od lutego 2025 r., to dostał już pierwszą modernizację. Oprócz nowych funkcji wyposażenia, czy innych kierunkowskazów, dostał także nowy układ napędowy.

Zaktualizowana gama obejmuje teraz cztery wersje - wszystkie są oczywiście wyłącznie elektryczne. Najważniejsza jest wersja flagowa o nazwie 650 Ultra-Fast Charging - opiera się na potężnej architekturze 800 V, która przywodzi skojarzenia z najpotężniejszymi autami elektryczny, a tymczasem trafiła do raczej zwykłego sedana. Liczba w nazwie odpowiada zasięgowi na pełnej baterii w trybie CLTC, co już jest całkiem dobrym wynikiem, lecz szczególnie imponujące jest szybkie ładowanie 800 V, które pozwala na zwiększenie zasięgu o niemal połowę - 320 km - w zaledwie 14 min.
Wersja 650 Ultra-Fast Charging jest napędzana silnikiem umieszczonym z tyłu o mocy 308 KM, który pozwala na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 5,9 s. Energia do jego napędu jest przechowywana w akumulatorze typu LFP (litowo-żelazowo-fosforanowym) o pojemności 68,2 kWh, z którego zużywa 11,6 kWh energii na 100 km.
Cena Xinghaia S7 - jak to w Chinach - nie jest szczególnie wygórowana. Podstawowy model 565 kosztuje od 119 900 juanów (62 tys. zł), zaś za sztandarowy 650 Ultra-Fast Charging trzeba zapłacić 149 900 juanów (77,8 tys. zł). Jako, że marka Forthing ma swoje przedstawicielstwo w Polsce, niewykluczone, że Xinghai S7 trafi i do nas - tyle, że ze zmienioną nazwą. I dużo wyższą ceną.
Więcej o chińskich samochodach elektrycznych przeczytasz tutaj:







































