REKLAMA

Nauka jazdy nowym autem to nonsens. Spróbuj bez wspomagaczy

Wiadomym jest, że nauka jazdy samochodem jest tym bardziej efektywna, im mniej jest w tym czynników wspomagających. Problem w tym, że nowe Suzuki Swift są tak naładowane elektroniką, że nie sposób tego uniknąć.

Nauka jazdy nowym autem to nonsens. Spróbuj bez wspomagaczy
REKLAMA

Operuję w Warszawie, tak że za obecny samochód egzaminacyjny uznawany jest Suzuki Swift. Równolegle regularnie użytkowane są również poprzednie auta, czyli Hyundai i20. Obecnie znajduję się w tzw. “czyśćcu”, czyli nie mam już swojego Hyundaia, ale zarazem nie dorobiłem się jeszcze własnego Suzuki, zatem jeżdżę tym, co akurat stoi wolne. Widzę przez to, jak kursanci ekspresowo przyzwyczajają się do wygód i tracą umiejętności samodzielnego myślenia.

REKLAMA

Suzuki Swift wyręcza kierowcę podczas jazdy

Co tu się dzieje? Samochód wyposażono w długą listę dodatkowego osprzętu pomagającego kierowcy podczas jazdy. Nie trzeba dzięki temu aż tak zwracać uwagę na niektóre elementy, ponieważ auto zrobi to za nas i podsunie rozwiązanie na talerzu.

W rezultacie, o ile dla doświadczonego szofera może to faktycznie stanowić realne ułatwienie, o tyle dla kursanta moim zdaniem stanowi poważny problem. Dlaczego? Bo nie można tego wyposażenia ominąć, a nie jestem w stanie wejść do czyjegoś mózgu i poprzecinać połączeń nerwowych. Kiedy ktoś od razu uczy się w ten sposób, trudno jest wytłumaczyć, że nie zawsze będzie tak łatwo.

Czujniki i kamera cofania to już niemal oczywistość

Chociaż czujniki cofania wciąż nie są jeszcze obowiązkowym wyposażeniem samochodu, to stanowią na tyle popularny atrybut, że ich obecność jestem w stanie dźwignąć. Natomiast kamera cofania z ekranem na konsoli środkowej to już zdecydowanie wyposażenie ponad stan.

Efekt? Podczas manewrów wykonywanych tyłem, np. na placu manewrowym, kursant mimowolnie patrzy na ekran i obserwuje drogę za pojazdem. Nie patrzy w lusterka, nie patrzy przez ramię, a wyłącznie w szklany prostokąt. Owszem, mogę go motywować do obserwacji otoczenia i tak staram się robić, ale nie mogę człowieka zmusić do nie odwracania wzroku w stronę ekranu. A tam wszystko przecież widać o wiele dokładniej.

System czytania znaków pogarsza percepcję

Pomijam już, że system ów działa często nie do końca precyzyjnie, czyli nie zauważa lub źle interpretuje niektóre sytuacje.

Tutaj jest podobnie, jak w poprzednim akapicie, czyli zamiast wytężać szare komórki i obserwować drogę, kursant podświadomie zakłada, że samochód podsunie mu rozwiązanie. Dochodzi później do tego typu dyskusji, że moim zdaniem ograniczenie prędkości wynosi 50 km/h, a młodzieniec obok kłóci się ze mną, że jemu pokazuje 30 km/h. Cóż z tego, że tamten znak nie obowiązuje już od przejazdu przez poprzednie skrzyżowanie? Suzuki uważa inaczej.

Dochodzi jeszcze garść innych systemów, jak np. czujnik martwego pola czy asystent pasa ruchu

To pierwsze rozwiązanie jakkolwiek pomocne nie byłoby samo w sobie, nie uczy ludzi interpretacji warunków ruchu. Kontrolka w lusterku bocznym udzieli odpowiedzi “tak/nie”, natomiast w większości przypadków nie płyną z tego dodatkowe wnioski w postaci oceny prędkości i odległości pojazdu na pasie obok.

Asystent pasa ruchu to w tym towarzystwie najmniejsze zło, ale również w jakimś stopniu usypia czujność.

Hyundai i20 wymaga więcej samodzielności

Starsze samochody pozbawione były elektronicznych ułatwień, a przynajmniej takie były te egzemplarze, z którymi miałem do czynienia. Pozwalało to skuteczniej nauczyć ludzi myślenia, ponieważ nie było na to innego wyjścia. Albo ogarniesz to samodzielnie, albo po prostu nie będziesz wiedział.

Po przesiadce z Suzuki na Hyundaia ludzie nagle przestają umieć jeździć

I to jest właśnie esencja całego problemu. Jeżeli ktoś obcował dłużej z Suzuki, przeważnie podświadomie przystosował się do wszystkich obecnych tam udogodnień. Następnie, kiedy przyszło mu prowadzić Hyundaia, nie potrafił sobie poradzić z niektórymi prostymi ćwiczeniami, ponieważ umysł odzwyczaił się od samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków.

REKLAMA

Zasadniczo, motoryzacja pod kątem autonomii idzie do przodu, niemniej kiedy dostępne opcje wciąż są bardzo zróżnicowane, trudno jest przekazać ludziom niektóre umiejętności, jeżeli nie mam ku temu narzędzi.

Nauka na łatwiejszym sprzęcie powoduje, że kursanci nie będą umieć posługiwać się tym trudniejszym. Nie mam tutaj na myśli bynajmniej takiej egzotyki, jak obsługa ręcznego ssania czy hamowanie pulsacyjne, ale o wiele bardziej przyziemne problemy, jak patrzenie w lusterka czy interpretacja znaków drogowych.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-12-21T11:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-20T20:58:30+01:00
Aktualizacja: 2025-12-20T10:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-20T10:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-20T09:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-19T17:06:22+01:00
Aktualizacja: 2025-12-19T15:37:16+01:00
Aktualizacja: 2025-12-19T15:14:40+01:00
Aktualizacja: 2025-12-19T09:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-18T18:55:31+01:00
Aktualizacja: 2025-12-18T10:49:25+01:00
Aktualizacja: 2025-12-17T18:04:39+01:00
Aktualizacja: 2025-12-17T17:35:01+01:00
Aktualizacja: 2025-12-17T14:50:33+01:00
Aktualizacja: 2025-12-17T14:42:55+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA