Francuski pomysł na motoryzację. To pół samochód, pół motocykl i półbagietka z tapenadą
Na 2026 r. francuski startup Aemotion planuje wprowadzenie do produkcji swojego mikrosamochodu o tej samej nazwie. Ma on łączyć w sobie zalety motocykla i samochodu elektrycznego, stając się idealnym pojazdem do dojazdów do pracy w mieście.
Francuzi jak żaden inny naród mieli tendencję do tworzenia samochodów niecodziennych, niespotykanych, dziwnych, a może nawet i głupich. Jakość ich eksperymentów była różna - raz wychodził Citroen DS, a raz Renault Avantime. Teraz możemy ocenić, do którego koszyczka wrzucimy najnowszy projekt o nazwie Aemotion, stworzony nie przez wielki koncern, a początkujący startup.
Bo za długo stoimy w korkach
Przy opracowywaniu Aemotiona (jeżeli tak można go odmieniać) w głowie konstruktorów utkwił przede wszystkim jeden fakt - wynik badania, według którego przeciętny mieszkaniec europejskiego miasta spędza średnio 200 godzin rocznie w ulicznych korkach. Po dziesięciu latach prac powstał spójny projekt, a nawet siedem działających prototypów, które mają jeździć pomiędzy stojącymi w korku samochodami - zupełnie jak to robią właściciele jednośladów.
To co widzimy, to elektryczny czterokołowiec mający łączyć w sobie najlepsze cechy dwóch światów - ma być wąski i zwinny jak motocykl, oraz bezpieczny i komfortowy jak samochód. Wszystko to się mieści w nadwoziu (?) o długości 235 cm i maksymalnej szerokości 79 cm, oraz masie 250 kg w możliwie najcięższej konfiguracji. Może się wychylać o kąt 35 st., dzięki specjalnemu mechanizmowi, co zwiększa jego zwinność w ciasnych uliczkach.
Na pokład Aemotiona może wejść dwóch pasażerów siedzących w tandemie, przy czym tylne siedzenie można złożyć, tworząc zamiast niego niewielką przestrzeń bagażową o pojemności 150-200 l. Na wyposażeniu znalazło się niewiele - deska rozdzielcza w zasadzie nie istnieje, sterowanie odbywa się za pomocą kierownicy o typowym dla jednośladów kształcie, zaś bezpieczeństwo pasażerom mają zapewnić czteropunktowe pasy bezpieczeństwa.
Napęd? Oczywiście elektryczny
Aemotiona odpycha z miejsca niewielki silnik elektryczny o mocy 45 KM, który zapewnia prędkość maksymalną 115 lub 120 km/h (sam producent podaje rozbieżne dane), co zezwala mu na poruszanie się drogach szybkiego ruchu. I choć wjazd na polską "eskę" tym pojazdem brzmi jak szaleństwo, to Aemotion zapewnia, że pojazd ma zderzaki EPP, oraz był sprawdzany w testach zderzeniowych - choć jak mu poszło, to już się nie chwali.
Silnik czerpie energię z zestawu baterii - jednego, lub trzech modułów. W pierwszym przypadku na pełnym naładowaniu Aemotion przejedzie 200 km, a dwa dodatkowe zapewniają po 70 km, czyli razem 340 km. Nota bene, dodatkowe moduły można wymienić bez wyłączania silnika.
Gotowy do produkcji Aemotion został ukończony pod koniec ubiegłego roku i zadebiutował na targach Viva Technology w Paryżu na początku bieżącego roku. Plan produkcji przedseryjnej tych pojazdów zakłada pierwsze dostawy w przyszłym roku, a następnie masowe wytwarzanie w 2027 r. i ewentualny eksport poza Francję. Cena jest szacowana na 20-25 tys. euro (84-105 tys. zł).
I wszystko w porządku, tyle że podobne rzeczy już mieliśmy. Był taki praprzodek, czyli BMW C1 - jednoślad z dachem, był holenderski Carver One, który był wąski, pochylał się, a nawet miał wersję elektryczną, a nawet i Francuzi już mieli swój prototypowy Lumeneo Smera, który był wąski, pochylał się, i również miał napęd elektryczny. Prochu zatem nie wymyślono - ale projekt może się udać.
Więcej o samochodach elektrycznych przeczytasz tutaj:
