Tesla dostała ultimatum. Zmiana nazwy albo koniec sprzedaży
Amerykański producent został oskarżony o wprowadzanie klientów w błąd, za co grozi mu zawieszenie sprzedaży. Tymczasem Tesla nie widzi żadnego problemu w nazwach Autopilot i Full Self-Driving.
Chyba sama Tesla przestała już liczyć, ile kontrowersji pojawia się wokół niej. Tym razem nie chodzi jednak o zachowanie Elona Muska czy problemy dotyczące samochodów. Kalifornijski Departament Pojazdów Mechanicznych (DMV) uznał bowiem, że nazwy Autopilot i Full Self-Driving używane przez Teslę są mylące dla konsumentów i naruszają prawo. Jeśli producent nic z nimi nie zrobi, jego licencja dealerska na jednym z najważniejszych dla niego rynków zostanie zawieszona na 30 dni.
Nazwy Autopilot i Full Self-Driving niejasne dla Kalifornii
Pod koniec czerwca opisywaliśmy przykład złego reklamowania Full Self-Driving we Francji. Za złą reklamę Tesli groziło 50 000 euro kary za każdy dzień zwlekania ze zmianą nazwy, która w rzeczywistości nie dotyczyła pełnoprawnego systemu autonomicznej jazdy, lecz ADAS. Teraz okazuje się, że nawet Amerykanie mają problem z określeniami używanymi przez Teslę.
Co prawda sprawa, o której mowa, zaczęła się w maju 2021 roku, ale komunikat DMV opublikowany w tym tygodniu rzuca na nią nowe światło. Podobnie jak miało to miejsce we Francji, kalifornijskiemu regulatorowi nie spodobały się terminy Autopilot i Full Self-Driving stosowane przez Teslę w materiałach marketingowych i na stronie internetowej. Zdaniem DMV wprowadzają one w błąd, ponieważ mogą być mylnie odebrane jako systemy umożliwiające jazdę autonomiczną bez ingerencji kierowcy, gdy w rzeczywistości są systemami ADAS wymagającymi od niego ciągłej uwagi.
W efekcie Tesli groziło 30-dniowe zawieszenie licencji dealerskiej w Kalifornii, która jest zresztą jednym z jej najważniejszych rynków. Wstrzymanie zgody na sprzedaż przez miesiąc byłoby odczuwalne dla producenta, dlatego DMV zaproponowało alternatywne rozwiązanie. Tesla dostała 60 dni na zmianę marketingu dotyczącego nazw Autopilot i Full Self-Driving, a jeśli tego nie zrobi, dopiero wtedy jej licencja zostanie zawieszona na wcześniej wspomniane 30 dni.
DMV twierdzi, że chodzi przede wszystkim o poprawę bezpieczeństwa na drogach, zapewne bojąc się, że ktoś nieświadomy uwierzy w możliwość autonomicznej jazdy i przez brak uwagi doprowadzi do wypadku. Co ciekawe, już w marcu 2024 roku Tesla zaczęła stosować nazwę Full Self-Driving (Supervised), czyli z dopiskiem nadzorowany i wyjaśnieniem mówiącym, że: „Samochód będzie mógł jeździć prawie wszędzie z minimalną ingerencją kierowcy”. Całość wydaje się jaśniejsza dla klientów, ale widocznie dla DMV to za mało.
Przyszłość to niewiadoma
Trudno stwierdzić, czy Tesla podejmie jakiekolwiek inne działanie. Niewykluczone, że DMV wychwyciło problem szybciej niż konsumenci, bo według wpisu Tesla North America opublikowanego 17 grudnia na platformie X ani jeden klient nie zgłosił problemu z mylącą nazwą. Dodano też, że sprzedaż w Kalifornii będzie kontynuowana bez zakłóceń. Niestosowanie się do zaleceń sądu czy kolejna zmiana nazwy? Ciekawe, na co zdecyduje się Tesla.
W Polsce chyba raczej nikt nie ma wątpliwości. Tesla oferuje klientom trzy Pakiety Autopilota. Podstawowy Autopilot obejmuje asystenta kierowania i tempomat uwzględniający sytuację na drodze. Za 19 500 zł można dokupić Rozszerzonego Autopilota dodającego prowadzenie na autostradzie wspomagane przez kierowcę, zmianę pasa ruchu, wyprzedzanie i asystenta parkowania. Pełna Zdolność do Samodzielnej Jazdy to pakiet za 39 000 zł, który oprócz tego reaguje jeszcze na sygnalizację świetlną i znaki stopu. Na dole widać też wzmiankę mówiącą, że włączone funkcje wymagają aktywnego nadzoru kierowcy i nie zapewniają autonomicznego kierowania pojazdem.
Dowiedz się więcej o marce Tesla:
