Życia nie znacie, jak nie mieliście Daewoo w automacie - zobaczcie oferty dla leniwych
Jeśli jesteście ludźmi kultury o wysokich ambicjach, to na pewno waszym wielkim marzeniem było posiadanie samochodu marki Daewoo z automatyczną skrzynią biegów. Specjalnie dla tak elitarnych jednostek wybraliśmy trzy propozycje takich właśnie pojazdów.
Samochody Daewoo w latach dziewięćdziesiątych i na początku XXI wieku były w naszym kraju bardzo popularne - głównie dzięki bardzo atrakcyjnym cenom, polskiej produkcji i korzystnym warunkom serwisowania. Dlatego nawet jak Daewoo de facto upadło i wycofało się z FSO oraz polskiego rynku, na Żeraniu dalej produkowano Matiza (do 2007 r.) i Lanosa (do 2008 r.).
Z drugiej strony kojarzyły się jednak z tandetnym wykonaniem i raczej ubogim wyposażeniem. Nikt nie myślał, że samochody z tym koreańskim logo na masce mogłyby być wyposażane w automatyczną skrzynię biegów. Udało się jednak znaleźć trzy takie samochody na sprzedaż - dwa luksusowe i jeden, który nie był produkowany w Polsce.
1 samochód, 2137 nazw
Pierwszą propozycją jest model Kalosz... nie, przepraszam: Kalos. Choć nigdy nie był u nas oferowany (tylko w salonach Chevroleta - jako Aveo), można znaleźć sporo ofert na naszych portalach ogłoszeniowych - głównie z powodu ich niskiej ceny na rynku wtórnym naszych sąsiadów zza Odry. Nazwa Kalos w języku greckim oznacza „piękny” - no cóż, jaki jest Kalos, chyba każdy widzi. Na szczęście nie jest to jedyna jego nazwa.
Jako koneser inżynierii znaczkowej jestem wielkim fanem Daewoo Kalosa - oprócz nazwy Aveo, następca Lanosa był oferowany pod amerykańską marką także jako Nexia (Uzbekistan - później także pod lokalną marką Ravon Nexia) i Lova (Chiny), a także jako Pontiac G3 (Stany Zjednoczone), Pontiac Wave (Kanada), Suzuki Swift+ (ponownie Kanada), Holden Barina (Australia), ZAZ Vida (Ukraina), a wersja po liftingu na rodzimym rynku przybrała nazwę Daewoo Gentra.
Oprócz skrzyni biegów, prezentowany Daewoo Kalos raczej nie ma czym komukolwiek zaimponować. Pod maską znajdziemy raczej zwyczajny silnik 1.4 o mocy 94 KM, a w wyposażeniu z luksusów znajdziemy klimatyzację.
Cena: 9600 zł. Jak za 21-letnie Daewoo sporo, ale jak za samochód w niezłym stanie z przebiegiem 151 tys. km - okazja.
Więcej ciekawych ofert z polskich portali znajdziesz tutaj:
Niedoszły Jaguar ze znaczkiem Daewoo
Chodzi oczywiście o Leganzę - średniej-wyższej klasy sedana i następcę Espero, czyli chyba najcieplej wspominany model przez byłych właścicieli modelu Daewoo. Samochód ten miał być propozycją dla menadżerów lub prezesów średnich firm, lecz dużo tańszą niż jej europejska oraz japońska konkurencja. Mi osobiście bardziej kojarzy się z taksówkami.
Podobnie jak Espero, nadwozie Leganzy czerpie swoje źródło w recyklingu projektów nie przyjętych przez docelowego producenta - a dokładniej Jaguara Kensington od Giugiaro. Trzeba przyznać, że wyszło całkiem zgrabnie. Choć jego stylistyka zyskała też wielu krytyków - Leganza była uważana za napompowanego Lanosa, co nieco kłóciło się z jej pozycjonowaniem jako alternatywy dla samochodów wyższej klasy.
Leganza była dostępna w dwóch wersjach wyposażenia - podstawowej SX oraz CDX - nasza z ogłoszenia jest w tej bogatszej - i znajdziemy w niej klimatyzację, skórzaną kierownicę i fotele z elektryczną regulacją i podgrzewaniem. Silniki też były dwa - 2.0 oraz 2.2. My mamy do czynienia z tą słabszą jednostką, chociaż osobiście nigdy nie widziałem w Polsce Leganzy 2.2 DOHC.
Z ceną 2800 zł jest jednym z najtańszych samochodów z automatem dostępnym na polskich portalach ogłoszeniowych. Chociaż to właśnie skrzynia jest przyczyną tak niskiej ceny - gdyż jest uszkodzona.
Dosłownie samochód dla prezesa
Jako trzeci w naszym zestawieniu jest samochód, który wielu już nazwie youngtimerem. Chodzi o model Chairman - twór SsangYonga na platformie Mercedesa-Benza W124 o wyglądzie W140, który przygarnęło pod swoje skrzydła Daewoo, gdy kupiło ono producenta kojarzonego głównie z SUV-ami.
Nazwa „Chairman” oznacza w języku angielskim „prezes” - nazwa ta prawdopodobnie miała skłonić prezesów czeboli (wielkich, koreańskich konglomeratów przemysłowych) do przesiadki z samochodów europejskich na krajowy produkt. Ewentualnie wynikała z megalomanii ówczesnego prezesa SsangYonga.
Jest to jeden kilkudziesięciu Chairmanów zmontowanych w FSO - a dokładniej jeden z kilkunastu egzemplarzy w wersji wydłużonej. Silnik to mercedesowski, 6-cylindrowy M104 o pojemności 3.2 i mocy 220 KM. Wyposażenie jest po prostu pełne - gdybym miał wymieniać wszystko, co to auto ma, to wam w połowie by się odechciało dalszego czytania. Jeszcze jako ciekawostkę dodam, że ten konkretny egzemplarz w 2023 r. przetestował pewien polski youtuber.
Jeśli chodzi o cenę, to jest to prawdziwa okazja - 22 900 zł za unikatową, wydłużoną limuzynę z ciekawą historią modelu. Nic tylko brać i się nie pozabijać po drodze.