REKLAMA

Używane Lamborghini do 800 tys. zł. Przegląd ofert dla Zbigniewa Stonogi

Polski biznesmen Zbigniew Stonoga zaoferował wypożyczenie na miesiąc Lamborghini temu, kto przyśle mu haki na Krzysztofa Stanowskiego - twórcę kanału Zero. Stanowski sam wyprodukował zainscenizowany film z „hakiem”, ale Lamborghini nie dostał. Przy takiej łatwowierności i braku weryfikacji materiałów Stonoga będzie potrzebował kilkunastu Lamborghini, żeby wynagrodzić wszystkich, którzy „znajdą” coś na Stanowskiego. Dlatego wspomagam go z przeglądem ofert używanych Lambo.

Używane Lamborghini do 800 tys. zł. Przegląd ofert dla Zbigniewa Stonogi
REKLAMA

Ile kosztuje używane Lamborghini? Nie mniej niż 500 tys. zł, chyba że mowa o egzemplarzach całkowicie zniszczonych poza możliwością odbudowy, sprzedawanych jako dawcy dokumentów. Natomiast cokolwiek jeżdżącego kosztuje od pół miliona w górę. Odrzucam wszystkie oferty pojazdów „lekko walonych przodem”, ponieważ z takiego wozu biznesmen Stonoga nie będzie mieć żadnego pożytku.

REKLAMA

W Polsce występuje znikoma liczba ofert sprzedaży używanych Lamborghini. Jest to dosłownie kilka aut, w dość podobnych cenach. Wprawdzie początkowo założyłem, że nasz budżet kończymy na 800 tys. zł (za tyle można już kupić nowe auto o porównywalnych osiągach – np. Porsche 911), ale jednak złamię tę zasadę w jednym przypadku, i właśnie od niego zacznę.

Fabrykowałbym dowolny kwit na Stanowskiego, żeby móc przejechać się Diablo

Nie przepadam za supersamochodami w ogóle, ale Diablo jest podobno diablo szybkie i przerażające. Nie jest to auto dla każdego, trzeba przed nim czuć respekt i uważać, bo potrafi być nieprzewidywalne. Firma, której witrynę mijam średnio dwa razy dziennie, oferuje Diablo z 1993 r. z przebiegiem 32 tys. km za milion trzysta tysięcy złotych polskich. Jest to niezła konfiguracja, świetny kolor z zewnątrz i wewnątrz, niestety w opisie nie ma nic o historii – ale to pewnie dlatego, że szkoda pisać opis dla ludzi i tak niezainteresowanych. Jak ktoś ma bańkę trzysta do wydania na Lambo, to zapewne dostanie nawet informację o rozmiarze buta poprzedniego właściciela i jego preferencjach kulinarnych. Nie znam się na Diablo, ale wydaje mi się, że to jest jeszcze ten oryginalny egzemplarz pierwszej serii, czyli bez VT (bez napędu na 4 koła).

zdjęcie - VCentrum

Jak kogoś nie stać na Diablo (czyli nas tu wszystkich), to ta sama firma oferuje również Gallardo. Nie ma ono silnika V12, tylko V10, ale osiągi są porównywalne i brzmienie też. A że przy okazji to skrzynia zautomatyzowana e-Gear, to nie trzeba zmieniać biegów samodzielnie. Cena to tylko 649 tys. zł i być może jest to najrozsądniejsze Lamborghini oferowane obecnie na sprzedaż w Polsce. I w tym przypadku mowa tu o wersji przedliftowej ze starszym silnikiem 5.0 – po 2008 r. wprowadzono zupełnie nową jednostkę 5.2. Doskonale pamiętam, jak takie samochody oferowano w ogłoszeniach za ok. 300 tys. zł.

Chociaż i Gallardo od pana Mario nie wygląda źle. Nie przepadam za wersją Spyder, wolę coś z dachem, ale jest tu istotna zaleta: przebieg 56 tys. km od 2012 r. To znaczy, że ktoś faktycznie jeździł tym samochodem. Bardzo dobrze, lepsze auto jeżdżone niż zastane. Nawet jeśli trzeba będzie włożyć 20 tys. zł w wymianę sprzęgła w skrzyni e-Gear, nadal lepiej mieć samochód który był eksploatowany, niż eksponat z formaliny. Takich wozów zawsze boję się najbardziej. Auto z ogłoszenia jest na angielskich tablicach, co sugeruje, że może trzeba będzie do ceny dołożyć jeszcze koszt opłat.

Nie jest to ostatnie Gallardo za mniej niż pół miliona, bo jeszcze jest fioletowy Spyder sprowadzony z Japonii. Czarno więc widzę powodzenie sprzedaży starszego Gallardo z przebiegiem 65 tys. km za 600 tys. zł. Moim zdaniem jest to ten moment w negocjacjach ceny za samochód, kiedy klient zaproponuje o sto tysięcy mniej. Co jest o tyle abstrakcyjne, że najdroższy samochód jaki kupiłem w życiu kosztował 37 tys. zł. i już później nie powtórzyłem tego błędu.

Chyba nie ma większej różnicy jakie Lambo się kupuje

Skoro Gallardo z 2009 r. kosztuje 600 tys. zł, a dużo nowszy Huracan z 2016 r. – 770 tys. zł, to wydaje się, jakby to nie wiek czy rodzaj pojazdu decydował o cenie. Takiego Huracana mieliśmy zresztą w teście, nawet miałem okazję się nim przejechać. Sprawił na mnie wrażenie samochodu bardziej cywilizowanego, niż na to wygląda. Nim się po prostu dawało jeździć.

Lamborghini V10
Lamborghini Huracan EVO

Sprawdziłem jeszcze ogłoszenia z Lamborghini spoza Polski, uznając że na ogólnoeuropejskim portalu Mobile będzie większy wybór. Rzeczywiście jest, ale na niskie ceny nie ma co liczyć. Prawie 780 tys. zł za zwykłe Gallardo to już trochę przegięcie. Tak, wiem że to wersja Performante, ale co zmienia te dodatkowe 30 czy 40 KM w normalnej jeździe? Czy chodzi tylko o ten znaczek?

Ale są i oferty bardzo dobre, wręcz zaskakująco atrakcyjne. 430 tys. zł i mamy żółte Gallardo, jak w muzeum motoryzacji Wena w Oławie. A są samochody jeszcze tańsze, nawet za 88 tys. euro (378 tys. zł). Poza tym można trafić na takie perełki jak Gallardo z manualną skrzynią biegów (430 tys. zł).

Dla bardzo wymagających jest Murcielago, czyli większy model z V12, za nieco ponad 800 tys. zł. Dopłata w stosunku do Gallardo jest tego warta, bo przecież chodzi o ten moment, gdy podjeżdżamy i otwieramy drzwi. W Gallardo otwierają się normalnie, w Murcielago – do góry.

Ja i tak najbardziej chciałbym Espadę. A że akurat poznałem tych sprzedających, to mogę ich polecić.

Ceny są jednak zaporowe. Trzeba kupić Lamborghini, ale takie inne

REKLAMA

Wygląda więc na to, że Zbigniew S. będzie musiał wyłożyć wagon pieniędzy, żeby wszystkim, którzy sfabrykują kwity na Stanowskiego, wręczyć Lamborghini do jeżdżenia. Na szczęście mam genialny pomysł, który może go uratować. Wystarczy pozostać przy marce Lamborghini, ale zmienić typ pojazdu. I proszę, oto szeroki wybór Lamborghini w dobrych cenach. Mnie się podoba ten za 60 tys. zł, bo ma dobry rocznik (1990 - bez elektroniki) i przepracowane 5000 motogodzin. Pracował na polu golfowym, ciekawe co robił. Pewnie kopał dołki, a potem sam w nie wpadał, dokładnie jak Zbigniew Stonoga.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA