Chiny naciskają w kwestii cła na samochody elektryczne. W ruch poszły mocne alkohole
Wchodzące w życie europejskie cło na samochody elektryczne z Chin nie odpowiada pekińskiemu rządowi. Tamtejszy minister handlu Wang Wentao zaprosił na spotkanie francuską wiceminister handlu Sophie Primas. Oto co z niego wyniknęło.
Spotkanie pomiędzy ministrami odbyło się wczoraj w Szanghaju. Mogło do niego dojść, ponieważ francuska polityk jest na trzydniowej wizycie w Chinach w sprawie cła na europejskie mocne alkohole, a konkretnie brandy. Bo nie wiem, czy wiecie, ale od 11 października tego roku europejscy producenci alkoholu mają nakaz składnia w Chinach prawie 40-procentowego depozytu na poczet cła.
Wysokość docelowego cła nie została jeszcze ustalona i być może wspomniane depozyty zostaną zwrócone - wszystko zależy. Od czego? Oficjalnie chodzi o ochronę rodzimego rynku alkoholowego, ale nie jest tajemnicą, że w tle rozchodzi się o danie Europie okazji do przemyślenia swoich decyzji związanych z ocleniem samochodów elektrycznych z Chin.
Europa nie wymięka (póki co)
Jak podaje Reuters, w czasie wczorajszego spotkania chińska strona naciskała na paryski rząd, aby ten przyjął aktywną postawę adwokata dalekowschodnich interesów w Unii Europejskiej w sprawie chińskich pojazdów elektrycznych. Zdaniem ministra Wentao postawa Unii jest problemem, który „poważnie utrudnia” współpracę przemysłu samochodowego między Starym Kontynentem oraz Państwem Środka.
Odpowiedź Francji była stanowcza
W odpowiedzi Chińczycy usłyszeli, że Unia nie popiera eskalowania sytuacji, oraz że będzie kontynuować handel z Chinami, „ale nie ulegnie presji w kwestiach zasadniczych”. Na co chiński minister przyznał, że jego kraj jest gotowy współpracować z Komisją Europejską w celu znalezienia „odpowiedniego rozwiązania”, ale nie podał żadnych szczegółów.
Napięcie rośnie, poszukiwania rozwiązania trwają
Reasumując - sprawa cła na samochody elektryczne jest katalizatorem napięcia ekonomicznego pomiędzy Europą i Chinami. Podczas odbytego spotkania Chiny praktycznie otwarcie przyznały, że szukają adwokata w EU. Tym adwokatem miałaby być Francja i to raczej nie był przypadek, że Pekin nałożył cło na brandy - 99 proc. europejskiego eksportu tego alkoholu do Chin pochodzi znad Loary. Stanowcza reakcja francuskiej minister prawdopodobnie oznacza obranie nowego kierunku dla poszukiwań partnera.
Na co Chińczycy nałożą cło lub nakażą wpłaty depozytu na poczet cła?
Nie wiadomo, ale spodziewam się, że będzie to produkt importowany homogenicznie od konkretnego członka Unii. Na miejscu Polski spałbym spokojnie - jeżeli na celowniku była Francja, to oznacza, że Chiny szukają partnera o silnej pozycji we wspólnocie.