Chińczycy muszą wiedzieć o nas coś, czego nie wiemy sami. Dlatego oferują nam auta, z których zrezygnowano
Chciałem napisać, że oferują nam auta, z których sami zrezygnowaliśmy, ale nie do końca byłaby to prawda, a może wręcz całkiem nie.

Mam pewne wątpliwości, czy to, że tak chętnie kupujemy chińskie SUV-y, wynika z tego, że te samochody są SUV-ami. Nawet chyba nie chodzi o niską cenę, bardziej o poczucie oszukania systemu. Jeśli coś kupiliśmy taniej niż ktoś inny, to jest to zakup życia. Dużo samochodu, dużo wyposażenia, a cena niższa niż u bardziej znanych marek. Interes życia. Podejrzewam, że temu interesowi nie przeszkodziłoby nawet inne nadwozie. To się zaraz okaże, bo Chińczycy mają dla nas również propozycje zupełnie inne.
Przestaliśmy kochać sedany, czy odkochano je za nas?
Śmiem również twierdzić, że wcale nie przestaliśmy kochać sedanów. Po prostu odkochano je za nas. Padliśmy ofiarą trendów ogólnoeuropejskich, wcześniej niż sami zamierzaliśmy się w nie wpisać. Przecież nikt nie będzie produkował sedanów specjalnie na Polskę. Wciąż pragniemy takich aut jak Toyota Camry, Passat nie jest już sedanem, ale za to Skoda Superb wciąż może być liftbackiem.

Nie są to samochody z najtańszych półek, bo tam faktycznie dokonał się pogrom. Opla Astrę sedan możemy sobie gdzieś z ogródka w Niemczech wykopać. Ale pojawiły się promyczki nadziei dla wielbicieli aut, w których po otwarciu bagażnika nie wieje nikomu w kark. Renault dość niespodziewanie umożliwiło nam zakup Megane Grandcoupe, w dodatku także z silnikiem Diesla. Jeśli ktoś obstawił taki zakład, że w 2025 roku będziemy mogli kupić kompaktowego sedana z silnikiem wysokoprężnym, to z pewnością jest bogatym człowiekiem. Naszą miłość do sedanów musieli dostrzec z drugiego końca świata także Chińczycy.

Dwa chińskie sedany
Byłem na motoryzacyjnych targach w Poznaniu. Tę nieco usychającą już pod względem premier imprezę uratowali Chińczycy. Ich nowe marki, w których nazwach można się już pogubić, szczelnie wypełniały tę przestrzeń. Wśród karuzeli nowych modeli, z których część pewnie umrze szybciej, niż zaistnieje na fakturze, pojawiły się dwa modele, dość niespodziewane.

Na stoisku marki Bestune pojawił się model B70. To liftback rozmiarów Toyoty Camry, ale tańszy od niej o 40 tys. zł. Myślę, że wielu działkowiczów i taksówkarzy zechce przerzucić tam swoje grabki i skórzane kamizelki. Auto prezentuje się godnie, a jego cennik startuje od 119 900 zł, droższa wersja (z mocniejszym silnikiem) kosztuje 139 900 zł. Redaktor Adamczuk napisał więcej o tym samochodzie, ja chciałem tylko przypomnieć, że mamy rok 2025, a na rynek wchodzi spalinowy, w ogóle nie hybrydowy, sedan. I nie jest jedyny.
JAC J7 Plus ma już cenę
O tym aucie pisałem już, gdy było wiadomo, że pojawi się w Polsce. Przy okazji targów poznaliśmy cenę JAC J7 Plus, czyli kompaktowego sedana.
Marka zaprezentowała jeszcze inne auta, ale sprzedażowych sukcesów sedana jestem najbardziej ciekawy. Trzy modele pojawią się u nas jeszcze w tym roku: JAC JS8 Pro - 6- lub 7-osobowy SUV (cena od 137 900 zł), JAC T8 Pro - pickup za 2-litrowym silnikiem Diesla (za 99 900 zł netto) oraz J7 Plus - sedan.

Przypomnę tylko, że J7 napędzany jest benzynowym silnikiem 1.5 o mocy 150 KM. Łączony jest jest bezstopniową skrzynią biegów. Jego wymiary to: 4780 mm długości, 1820 mm szerokości i 1492 mm wysokości, a rozstaw osi wynosi 2770 mm. Bagażnik ma 540 litrów pojemności. Cena? 94 900 zł brutto. Taniej niż w przypadku Megane Grandcoupe.
Działkowicze wszystkich powiatów, łączcie się. Chińczycy przywożą wam sedany, tanie sedany.