Kupił nowe V8, bo wielkie silniki są trwałe. Twierdzi, że rozpadło się po sześciu kilometrach
Ośmiocylindrowy silnik o pojemności 6,2 litra w obecnych czasach to zupełny dinozaur, a jednak wciąż są one sprzedawane w Stanach Zjednoczonych. Klienci kupują je, licząc na trwałość, tyle że ostatnio z tą trwałością jest jakby gorzej.
Istnieje zupełnie nieuzasadnione przekonanie, że duży silnik, zwłaszcza w układzie widlastym, będzie mocny i trwały. Amerykanie jednak od lat robią wiele, żeby to przekonanie obalić, produkując V-ósemki z problemami, ale za to o małej mocy. Byłem kiedyś w warsztacie naprawiającym tylko Jeepy i wysłuchałem wielu gorzkich słów na temat silnika 5.7 HEMI ze zmiennymi fazami zaworów. Okazuje się, że wielka pojemność nie ratuje przed absurdalnymi awariami.
Właściciel Cadillaca Escalade ze Stanów Zjednoczonych ujechał swoim autem cztery mile
Tak przynajmniej twierdzi, bo silnik został rozłożony na drobny kawałek w poszukiwaniu powodu katastrofalnej awarii. Efekty tej rozbiórki można oglądać na filmie:
Mechanik rozkładający silnik poprosił komentatorów o ich diagnozy i powtarza się opinia, że silnik ten owszem miał cztery mile przebiegu, ale od poważnego remontu, który został źle wykonany. Najbardziej prawdopodobną przyczyną awarii było złe złożenie sworznia tłokowego w jednym z cylindrów. Zawleczka zabezpieczająca sworzeń wypadła, sworzeń zaczął się wysuwać, więc tłok stracił oś ruchu i w końcu urwał się korbowód. Nasuwa się więc pytanie, czy to faktycznie wina General Motors? Z jednej strony nie wiadomo, co dokładnie działo się z silnikiem, z drugiej – po co silnik wyprodukowany w 2023 r. miałby przechodzić już poważny remont?
Jednak w komentarzach sporo jest opisów podobnych awarii tych silników
6.2 V8 to bardzo prymitywna jednostka napędowa z rozrządem typu OHV i dwoma zaworami na cylinder. Występuje i w luksusowych SUV-ach jak Cadillac Escalade, i w autach bardziej roboczych, jak pickupy marki GMC czy Chevrolet. Wydawałoby się, że powinien być kuloodporny, pancerny i niezniszczalny, ale takie czasy już minęły. Wiele osób pisze o przypadkach zatarcia się tych silników na odcinku 1000 mil po zakupie. Oczywiście producentowi zależy na tym, aby ich nie nagłaśniać, więc co może, to wymienia po cichu na gwarancji, mając nadzieję że tym razem będzie działać.
Amerykanie jednak korzystają ze swoich „lemon laws”
Lemon law to prawo pozwalające dochodzić odszkodowania w związku z wadliwym produktem. Jeśli na przykład kupisz nowego Cadillaca Escalade, to masz prawo sądzić, że będzie on działał. W razie awarii możesz wykazać, ile pieniędzy zostało utraconych z powodu niedojechania na miejsce i niemała jest szansa, że wygrasz z producentem w sądzie. W związku z powtarzającymi się więc doniesieniami o awariach silników 6.2 V8, amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) podjęła śledztwo dotyczące niemal miliona tych jednostek napędowych, żeby zbadać czy zagrażają one użytkownikom z powodu nagłej awarii, np. podczas wyprzedzania albo konieczności zjazdu z przejazdu kolejowego.
Podobno wpłynęło tylko 39 skarg do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w sprawie wadliwych silników V8. Jeśli co trzeci właściciel uszkodzonego silnika zgłosił sprawę do organów federalnych, to nadal mowa o zaledwie 120 awariach, a śledztwo obejmuje 877 tys. pojazdów. Istnieje więc znikome prawdopodobieństwo, że kupując uszkodzonego Cadillaca, Chevroleta lub GMC z aukcji Copart w celu zaimportowania go do Polski, traficie na auto z wadą silnika. Ale jeśli do tego już dojdzie, to rozczarowanie będzie tym większe, bo przecież miał być taki wielki, mocny i amerykański.