Rząd: wybudujemy 30 tysięcy ładowarek w 10 lat. Eksperci po roku: macie 12 lat opóźnienia
Budowa stacji ładowania utknęła w martwym punkcie. Rząd obiecał 30 000 ładowarek do 2030 r., a już teraz ma 12 lat opóźnienia
Im więcej przyglądam się działaniom na rzecz elektromobilności, tym mam większe przekonanie, że to się nie uda. Przypomnijmy, że zgodnie z przyjętymi przepisami od 2035 roku na terenie Unii Europejskiej nie kupimy nowego samochodu spalinowego ani hybrydowego. Podobnie miało być u prekursorów przestawienia motoryzacji na samochody elektryczne - u Brytyjczyków. Jednak według ostatnich doniesień okazuje się, że poszczególne rządy właśnie dostrzegają to, co absolutnie wszyscy widzieli od samego początku - plan jest zbyt ambitny, żeby to miało się udać. Brytyjczycy chcieli przerzucić się na samochody elektryczne już w 2030 r., ale właśnie rząd opóźnił ten termin o 5 lat.
Więcej o planach na elektryfikację motoryzacji pisaliśmy w:
Inne rządy od dwóch lat zapewniają, że zaraz przejdą na elektromobilność, że wystarczy jeszcze chwila i wszyscy będziemy jeździć samochodami elektrycznymi. Pojawił się jednak problem, bo nowe pojazdy trzeba gdzieś ładować. Niektóre państwa uruchomiły więc program rozbudowy sieci punktów ładowania. I ledwo ruszyły, a już napotkały pierwsze problemy.
Budowa stacji ładowania ma już 12 lat opóźnienia
Rząd Szkocji miał ambitne plany, ale ich realizacja pozostawia wiele do życzenia. Opozycyjna partia sprawdziła postępy na polu elektryfikacji i łagodnie mówiąc nie jest dobrze. Na obecną chwilę w Szkocji jest 4000 punktów ładowania, ale większość z nich powstała przed ogłoszeniem planów o przejściu na prąd, czyli przed styczniem 2022 r. Od tego momentu powstało 1900 ładowarek, ale od października 2022 r. do sierpnia 2023 r. - zaledwie 169. Po przeanalizowaniu postępów opozycyjni eksperci oszacowali, że jeżeli takie tempo zostanie otrzymane, to rząd będzie miał 12 lat opóźnienia. Żeby się wyrobić do 2030 roku trzeba instalować 4000 punktów rocznie. Szybka matematyka pozwala nam określić, że to się nie uda.
A czemu tak wyszło? Bo obiecać można wszystko, ale później podczas realizacji okazuje się, że infrastruktura nie pozwala na budowę stacji ładowania. Sieć elektryczna jest przestarzała i zbyt rozciągnięta, żeby obsłużyć taką liczbę nowych punktów poboru prądu. Wymaga wielomiliardowych nakładów, a budżety nie są z gumy. Rząd otwarcie mówi, że będzie potrzebna współpraca z firmami prywatnymi. A do oznacza, że za pomoc trzeba będzie zapłacić, zapewne pieniędzmi obywateli. Tak to się dzieje, gdy piękne polityczne plany spotykają szarą rzeczywistość.