Zbudowali drogę rowerową, zapomnieli o przejeździe. Rozwiązanie: zsiąść i przeprowadzić rower
Nowa droga rowerowa jest, ale brak przejazdu rowerowego. Wśród sugestii, jak pokonać takie niekompletne skrzyżowanie, pojawiła się opcja, żeby... zejść z roweru i przeprowadzić go przez jezdnię, a potem kontynuować podróż już z poziomu siodełka. Zaraz, co? Czy faktycznie trzeba tak zrobić?
Krótki zarys historii: Kędzierzyn-Koźle wyremontował sobie chodnik, a przy okazji powstała droga dla rowerów. Droga dla rowerów jest oczywiście typowo po polskiemu, czyli z nieobowiązującymi przejściami dla pieszych, krawężnikami przekraczającymi dopuszczalną wysokość i uwielbianymi przez Pawła studzienkami, ale wyjątkowo nie to jest największym problemem i nie to budzi największe kontrowersje.
Kontrowersje, jak donosi serwis KK24 (tutaj też zdjęcia), budzi fakt, że owszem, nowa droga dla rowerów jest, ale na wysokości jednego ze skrzyżowań zanika. Nie ma tam absolutnie nic, co pozwalałoby zachować chociażby umowną ciągłość tej trasy. Przy okazji kierowcy skarżą się, że rowerzyści mimo to przejeżdżają w taki sposób, że wymuszają pierwszeństwo.
Starostwo powiatowe z kolei twierdzi, że jest jak jest, w przyszłości pojawi się nowy projekt organizacji ruchu i problemu nie będzie. Potem pojawia się sugestia, że skoro przejazdu nie ma, to należy zejść z roweru i przeprowadzić go na drugą stronę jezdni. Czy jest to sugestia autora artykułu, czy kogoś ze starostwa - nie wiem, ale jestem w stanie uwierzyć w obie opcje. Tym bardziej, że ta droga rowerowa powstała przy okazji przebudowy ulicy lata temu i teraz - jakieś 7 lat później (?!) - ktoś uznaje, że może warto byłoby to ogarnąć.
No dobrze, to kto tutaj w ogóle ma rację i jak należy pokonać takie miejsce, jeśli jedziemy rowerem.
Brak przejazdu rowerowego - czy można jechać?
Tak. O ile nie ma tam przejścia dla pieszych - a patrząc na zdjęcia, nie ma nawet i tego - to nie ma żadnego powodu, żeby zsiadać z roweru i przeprowadzać go na drugą stronę ulicy.
Takie zachowanie konieczne jest przeważnie tylko wtedy, kiedy mamy do czynienia z przejściem dla pieszych - wtedy prawo nakazuje zsiąść i grzecznie poprowadzić rower.
Co więc tutaj się dzieje? To, co prowadzi nas do kolejnego punktu, czyli kwestii pierwszeństwa.
Brak przejazdu rowerowego a pierwszeństwo - czy kierowcy słusznie mają pretensje w tym miejscu?
Tak. Bo to, co muszą zrobić rowerzyści, żeby dotrzeć do drugiego skrawka kostkowej drogi dla rowerów, to włączanie się do ruchu. Zgodnie z artykułem 17 PoRD:
Włączanie się do ruchu następuje przy (...) wjeżdżaniu:
na jezdnię lub pobocze z drogi dla rowerów, z wyjątkiem wjazdu na przejazd dla rowerzystów lub pas ruchu dla rowerów;
Definicja włączania się do ruchu spełniona w 100 proc. Byłoby inaczej, gdyby był narysowany i oznakowany przejazd, ale nie ma tego. W związku z tym:
Kierujący pojazdem, włączając się do ruchu, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz ustąpić pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu.
Czyli tutaj nie ma wątpliwości. Kierujący rowerem dojeżdża do braku-przejazdu, sprawdza, czy może przejechać bez wymuszania pierwszeństwa i jedzie. Na żadnym z etapów tego przejazdu przez ulicę nie ma pierwszeństwa.
Aczkolwiek...
Jest jeszcze jeden przepis, o którym warto pamiętać.
A dokładniej ten:
Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem (...) jadącym na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.
Przy czym on w tym przypadku... nie obowiązuje, bo nie jest spełniony warunek dotyczący tego, że przepuszczany rowerzysta jedzie na wprost częścią drogi, którą kierujący samochodem zamierza opuścić.
W rezultacie rowerzysta powinien ustąpić i pojazdom jadącym z... każdej strony. Takie życie.
A co by się stało, gdyby brak przejazdu rowerowego został naprawiony?
Zakładając brak dodatkowego oznakowania zmieniającego pierwszeństwo - wszystko. Skręcający w prawo z drogi głównej musieliby ustąpić pierwszeństwa, zgodnie z wcześniej cytowanym przepisem i przepisem o pierwszeństwie rowerzystów na przejeździe. Rowerzyści nie włączaliby się też do ruchu i przy okazji poruszaliby się drogą z pierwszeństwem, więc w efekcie mielibyśmy coś takiego:
Inna sprawa, że Street View z tamtej okolicy pokazuje, że w żadnym miejscu w okolicy nie zrobiono przejazdu rowerowego, zamiast tego zdecydowano się na przejścia dla pieszych - po których faktycznie trzeba rower przeprowadzić.
Dopiero na samym, samym końcu ulicy przygotowano faktycznie oznaczony przejazd dla rowerów:
I tutaj już można swoje pierwszeństwo egzekwować, o ile ktoś się nie boi robić tego na jezdni o takiej szerokości.