Dajcie spokój z tymi drogami rowerowymi. Póki co w Polsce nikt nie potrafi ich budować. Przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Aktualizacja: artykuł uzupełniony o kilka świeżych zdjęć, bo aż szkoda było z nich nie skorzystać.
Urzędnicy, którzy wymyślacie nowe drogi rowerowe, projektanci, którzy je projektujecie, inżynierowie, którzy je odbieracie, prezydenci miast, którzy z pompą je otwieracie - dajcie już sobie spokój. W większości przypadków tylko się kompromitujecie i utrudniacie ludziom życie.
Ten tekst powstawał już w sumie 3 razy w dwóch różnych latach. Za każdym razem trafiał jednak do mojego cyfrowego archiwum, bo stwierdzałem, że może jednak przesadzam i nie zjeździłem wszystkich dróg rowerowych w Polsce, więc nie ma co na tej podstawie wystawiać pochopnych opinii. Zaczął się jednak kolejny sezon rowerowy, a wraz z nim pojawiły się dwa cykliczne zjawiska.
Po pierwsze - na rowery, głównie rekreacyjnie, ruszyła spora część naszej całkiem licznej redakcji (nie tylko Autoblogowej) i opinie wszystkich na temat infrastruktury rowerowej w Polsce były zbliżone do mojej. A że głosy płynęły właściwie ze wszystkich zakątków naszego kraju - najwyraźniej wyjątkowo nie jest to coś, co tylko Wrocławiowi i okolicom udało się zepsuć.
Po drugie - jako że pogoda zrobiła się ładna, a na drogach pojawiło się więcej rowerzystów, wróciła odwieczna kłótnia o to, że niewdzięczni rowerzyści nie korzystają z wybudowanych im za setki milionów złotych dedykowanych dróg, tylko przeszkadzają uczciwie i bez wątpienia ciężko pracującym użytkownikom samochodów.
W sumie dalej nie miałem za bardzo ochoty zabierać się po raz kolejny za ten sam tekst, ale moje podejście do tematu zmieniło zdjęcie z nowiutkiej drogi rowerowej (a właściwie ciągu pieszo-rowerowego z drogą dla rowerów) z jego okolicy. Podkreślam - nowego. Nowiutkiego. Świeżego. Nie jakiegoś tam sprzed lat, a teraz to się buduje inaczej.
Oto to zdjęcie:
I to jest mniej więcej w pigułce to, jak u nas buduje się w większości zakątków kraju infrastrukturę rowerową - jednocześnie prawnie zmuszając do korzystania z niej. Przy okazji kierowcy, widząc taką połać świeżego asfaltu, mogą wrócić do wyklinania niewdzięcznych rowerzystów.
Tyle tylko, że ta dróżka to symbol tego, jak wyglądają w Polsce nowe drogi rowerowe.
Krawężnik o wysokości, która nie spełnia raczej żadnych norm, widzą raczej wszyscy. Podobnie jak i busa, a właściwie dwa - jednego zaparkowanego na zieleni i nanoszącego piach na drogę dla rowerów, a także drugiego, zaparkowanego tak, że od razu wiadomo, że jego właściciel myśli tylko o sobie. Aczkolwiek istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie myśli w ogóle.
Jeśli ktoś przypatrzy się zdjęciu dokładniej, to zobaczy też, że kawałek dalej fragment wydzielony dla rowerzystów właściwie znika, bo w tym miejscu - ku zaskoczeniu sztabu wykwalifikowanych projektantów i urzędników - pojawia się drzewo. Rozwiązanie? Znak ogólnoostrzegawczy i wymuszone zwężenie, radźcie sobie sami. My, jako urzędnicy i projektanci, jeździmy samochodami, nie będziemy się nad tym zastanawiać.
W rezultacie ta tak po prawdzie dwukierunkowa droga rowerowa i jedyny chodnik w okolicy, ma może metr szerokości z jakimś niewielkim bonusem. Dobra robota, dotacja przytulona, rozliczona, można się pochwalić w mediach. Nie wiem, jakim cudem to jest zgodne z czymkolwiek.
Jeśli przyjrzymy się jeszcze uważniej, zobaczymy kolejny cudowny pomysł - mianowicie ten asfalt tylko wydaje się gładki. W rzeczywistości - żeby wszystko zgadzało się z absurdalnymi przepisami - jest calutki pofalowany, bo konieczne było zrobienie obniżeń dla każdego z wjazdów na posesje. Tak, zamiast zrobić tak, żeby kierowca musiał ostrożnie i spokojnie wjechać lub wyjechać z posesji, robi się tak, żeby można było wylecieć pełnym ogniem. Zwracam przy okazji uwagę na to, że wyjazdy są nie tylko obniżone, ale i ładnie zrównane z poziomem drogi. I odsyłam ponownie do dolnej części zdjęcia - tej z krawężnikiem, z którym z kolei muszą sobie radzić rowerzyści.
Nie zapominajmy też może o jeszcze jednym - ta droga rowerowa w ciągu pieszo-rowerowym w dużym stopniu wypacza pierwszeństwo. Załóżmy, że jej nie ma i jedziemy drogą główną - nie ma wątpliwości co do tego, że mamy pierwszeństwo. A teraz zastanówmy się, jak wiele osób wyjeżdżających z posesji równie chętnie ustąpi nam pierwszeństwa, jeśli jedziemy po takim "chodniku". Nie wiem wprawdzie, jak wygląda ta droga w dalszym odcinku, ale idę o zakład, że na pierwszym lepszym skrzyżowaniu jest przerwana (i wznowiona za nim), więc tracimy jakiekolwiek pierwszeństwo, ewentualnie jest przejazd rowerowy, na którym to pierwszeństwo też jest trochę szemrane w porównaniu do tego z drogi głównej.
I teraz pojawiają się dwie wizje dróg rowerowych w Polsce.
Pierwszą jest to, co widzą kierowcy. I korzystając z powyższego obrazka, ta wizja wygląda tak:
No i jak można po tym nie jeździć? Tyle dobra zrobionego, tyle pieniędzy z podatków, a ci dalej drogą.
Drugą wizją jest natomiast to, co widzą rowerzyści.
I to jest to, co opisałem powyżej, albo to, co widać na poniższych zdjęciach.
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna!
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! Ciekawostka: samochody realizują prace dla miasta Wrocław i wbrew budowlanemu otoczeniu - jak najbardziej jest tam DDR.
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna!
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna!
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna!
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! Wcale nie zaczyna się nagle z kosmosu i nie zmusza cię do przejechania po nieistniejącym przejeździe na drugą stronę, żeby zaraz się skończyć i zmusić cię do powrotu na jezdnię!
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! Jako gmina Bojanowo (czy jakiś inny zapadły podrawicki rejon) jesteśmy niesamowicie dumni z naszych inwestycji w aktywną turystykę, która polegała na postawieniu na chodniku znaku, że to od tej pory ciąg pieszo-rowerowy. Co, jaki słup?
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! Co, jaki przystanek, jakie zwężenie CPR, bo wylosowała się tutaj zatoczka? O czym ty w ogóle mówisz? Jako gmina Bojanowo jesteśmy dumni z naszej ciężkiej pracy.
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! O co ci teraz chodzi, przecież namalowaliśmy barwy ostrzegawcze! Podtrzymujemy, że jako gmina Bojanowo...
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! Jako władze Szczecina jesteśmy wielkimi zwolennikami aktywnego transportu i rekreacji.
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! WSKAKUJ PEDALARZU, BO MANDAT 50 ZŁ. Chciałeś być Saganem, to działaj. Co, że chcesz sobie pojechać po zakupy? I tak dawaj.
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! Jako miasto Lubiąż (i inne miasta z okolicy) jesteśmy wielkimi fanami turystyki rowerowej. Codziennie widzimy jakiś rower, a to chyba się liczy, nie?
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! Jako miasto Lubiąż (chociaż może już bardziej Wołów) jesteśmy wielkimi fanami wszystkich sportów, dlatego postanowiliśmy połączyć kolarstwo ze skokiem przez płotki. Ale że jednak rowery lubimy bardziej, to zrobiliśmy na wydzielonej drodze rowerowej wydzielone przejście rowerowe z drogi gruntowej. No co, na mapie to miało sens, a i dotacja z Unii poszła na fajne płotki. Fajne są, nie?
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! W imieniu gminy Kąty Wrocławskie (chyba) chciałbym podkreślić, że turystyka rowerowa i bezpieczeństwo rowerzystów jest dla nas priorytetem. A że podążamy za trendami, niemodną już asfaltową drogę rowerową posypaliśmy grubą warstwą żwiru - to się proszę pana nazywa teraz grejwel. Potem uznaliśmy, że chyba jednak przesadziliśmy, poprawiliśmy, znowu schrzaniliśmy robotę, ale uznaliśmy, że niech tak zostanie. Co, jak to wkurzeni rowerzyści sami przychodzą i sobie sprzątają? Daj pan spokój, zostaje jak jest.
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! W imieniu miasta Brzeg Dolny chciałem zaznaczyć, że to wcale nie nasza wina, że przy projektowaniu kompletnie nowej drogi i towarzyszącej jej drogi rowerowej, nagle się okazało, że na środku tej nowej drogi rowerowej stoi budynek. Nie, nie dało się tego przewidzieć. No stoi tam od ponad dekady, co ja na to poradzę, wziął nas z zaskoczenia. A że jadąc od Naborowa przydałby się znak pokazujący, jak wjechać na ścieżkę, żeby nie trafiać na ruchliwą DW, wzdłuż której nagle kawałek dalej pojawia się ścieżka? E tam.
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! Jako miasto Wrocław największą przyjemność mamy wtedy, kiedy mieszkańcy okolicznych miejscowości mogą po uszy wpaść w pasję związaną z kolarstwem. Co, jakie ostrzeżenia i wyznaczenia objazdu? Proszę pana, objazdy są dla samochodów, dla rowerzystów jest przenoszenie roweru. Widział pan, żeby ktoś samochód przenosił? Nie, a rower się da. No to wszystko jasne.
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! Jako miasto Żmigród wiemy, jak ważna jest jazda na rowerze, dlatego - żebyś miał tej jazdy jeszcze więcej - będziesz jechał raz lewą, raz prawą stroną. A potem jeszcze raz lewą i jeszcze raz prawą. Widzisz, od razu więcej aktywności na świeżym powietrzu. I nie, nie mogliśmy tego zrobić lepiej, przecież tam wszędzie dookoła są pola, nie ma miejsca. Tak, na drogę było, to co innego.
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! W imieniu miasta Nowy Zamek, niemal w sercu rowerowej Doliny Baryczy, przygotowaliśmy dla was fantastyczny rowerowy chodnik o szerokości 4 stóp, żebyście mogli z całą rodziną ścisnąć się na tej przestrzeni i dać miejsce samochodom. Ale że co, chcielibyście jeszcze mieć jakiś wjazd na ten chodnik? Niedoczekanie, musieliśmy wydać kupę kasy, żeby wyasfaltować wszystkim przejazdy na posesje. Na asfalt na drodze dla rowerów już zabrakło, trochę też przyoszczędziliśmy na licowaniu krawężników. Ech, wszędzie niewdzięcznicy.
Dlaczego nie jedziesz drogą rowerową? Przecież jest taka świetna! Jako miasto Kąty Wrocławskie jesteśmy dumni z długiego na kilkaset metrów odcinka drogi rowerowej, który najpierw zmusza cię do zmiany strony drogi, po której jedziemy, a potem się kończy i zrzuca cię - przejazdem rowerowym - na chodnik o szerokości kilkudziesięciu centymetrów. Nie, nie ma dalej drogi rowerowej, musisz włączyć się ponownie do ruchu na drodze, po której te kilkaset metrów wcześniej jechałeś. Ach, no i tracisz pierwszeństwo na każdym przejeździe, bo dlaczego miałbyś je mieć - znaki pierwszeństwa są dla sa-mo-cho-dów.
Ale mamy nadzieję, że docenisz nasze kreatywne rysowanie przebiegu ścieżki. Nie, nie robimy tak dróg dla samochodów, przecież to by utrudniało im poruszanie się.
Ale że co, jednak chcesz skorzystać? I może jeszcze wjechać tam, gdzie zaczyna cię obowiązywać jazda po drodze rowerowej?
Chciałbyś, co? Nie, dajmy okazję innym do potrąbienia, przecież jedziesz ulicą, obok jest ścieżka rowerowa. Jak pisał poeta - wszystko to twoja, tylko twoja wina. I chwała Bogu, świetnie.
O tym, co z kolei z drogami rowerowymi Wrocław odwalił na wylocie na północy miasta, wolę nawet nie pisać. Zygzaki, układanki, losowe rozmieszczenie pasów, żwirowe przejazdy i wszystko po to, żeby wylecieć na prostą jak strzała ruchliwą drogę, na której nikt nawet nie jedzie w okolicach 90 km/h. Doskonały pomysł na weekendowy wypad z dziećmi - o ile chcesz ich się pozbyć.
PS Nie użyłem nawet połowy zdjęc, jakie zrobiłem na podobne okazje (wspomagałem się za to Street View). Po prostu w pewnym momencie było więcej fotografowania niż jeżdżenia, więc zrezygnowany odpuściłem.
Nie potrafię wskazać nawet jednej drogi rowerowej, która jest zrobiona od początku do końca dobrze.
Kusiłoby mnie, żeby nominować do tego tytułu drogę z Prusic do Żmigrodu, ale ona jest taka trochę oderwana od rzeczywistości i nie tworzy jakiejś całości z resztą dróg (których w tamtej okolicy przybywa, więc jednak trochę brawo). Zresztą w okresie wiosennym sporo traci na uroku przez fakt, że nikt nie pilnuje, czy rolnicy na pewno dbają o to, żeby jej nie niszczyć ani nie zaśmiecać.
Przez chwilę też myślałem, żeby jednak wskazać moją rowerową drogę do sklepu, ale też trochę bieda, bo obecnie już na samym początku została rozryta na czas remontu i niespecjalnie przygotowano alternatywę - w przeciwieństwie dla objazdu dla samochodów. Chciałem też napisać coś dobrego o drodze rowerowej wzdłuż obwodnicy Leśnicy, ale potem przypomniałem sobie, że aktualnie zaczyna się nigdzie (to się akurat zmieni), a na końcu wyrzuca na ultra-ruchliwą krajową (to się może zmieni, a może nie). Trochę ciepłych słów mógłbym napisać o fragmentach nadmorskiej R10, ale pewnie spokojnie mógłbym wrzucić co najmniej kilka miejsc na wcześniejszą listę wstydu.
Czyli - nie znam w pełni dobrej drogi rowerowej. Może taka istnieje i kiedyś na nią trafię - nie wiem.
Wiem natomiast, że znam mnóstwo fatalnych, koszmarnych i beznadziejnych.
Takich, które zamiast ułatwić życie - utrudniają je. Zamiast podnieść bezpieczeństwo - obniżają je. Zamiast zachęcić do wybrania ich zamiast ulicy - zachęcają do wożenia sprzy sobie 50 zł, bo taki jest mandat za jazdę ulicą przy drodze rowerowej obok. Zrobionych, bo takie były wymagania dofinansowania, a urzędnik pieniędzy za darmo nie przepuści, tym bardziej, że potem efektownie można przeciąć szarfę na nowym odcinku, a skoro można zbudować 10 losowych odcinków po 400 m, zamiast jednego 4 km, to to jest 10x więcej przecięć tych szarf.
Tak, domyślam się, że budowanie infrastruktury rowerowej to skomplikowany proces i czasem wychodzi jak wychodzi. I mam to absolutnie gdzieś - jako użytkownik końcowy, do tego starający się jednak przestrzegać przepisów, jestem po prostu robiony w balona.
To co należy zrobić?
Przyjąć przepisy z Wielkiej Brytanii, które swego czasu wyśmiał Tymon - a przynajmniej ten znoszący obowiązek jazdy drogą rowerową, a już w szczególności ciągiem pieszo-rowerowym. W wydaniu najbardziej lajt - drogą rowerową, która nie jest kierunkowa, ale biegnie po przeciwnej stronie drogi, którą jedziemy, bo to jest regularne proszenie się o tragedię. I oczywiście nawet w wersji lajt CPR-y wypadają z gry, bo to przeważnie pomalowany chodnik i dorzucony znak. Jak to przechodzi odbiory - nie wiem. Jak nikt nigdy nie został za to rozliczony - wolę nie wiedzieć.
Ewentualnie można jeszcze przyjąć drugie rozwiązanie. Niech drogą rowerową regularnie każdego dnia jeżdżą - i to rowerem - osoby, które je zaprojektowały, zatwierdziły, odebrały i dopuściły ją do użytku. Obstawiam, że będą lobbować za pomysłem pierwszym.
Albo może nauczą się budować infrastrukturę rowerową tak, żeby chciało się (i dało) po niej jeździć.