BMW: samochody nie będą już cięższe. Również BMW: chyba że nasz kolejny
Waga - a właściwie to masa - nowego BMW i7 sprawiła, że konieczne stało się zadanie jednego, bardzo ważnego pytania: czy samochody będą jeszcze cięższe? Przedstawiciel BMW odpowiedział, że nie. Oraz że tak.
Dla przypomnienia: nowe BMW i7, czyli elektryczny wariant nowej serii 7, po wjechaniu na wagę uzyskałby przerażający wynik 2715 kg. A i to pod warunkiem, że wysiadłby z niego kierowca. Dopuszczalna masa całkowita wynosi natomiast 3250 kg, co oznacza, że i7 byłoby już blisko tego, żeby... nie móc nim jeździć, posiadając prawo jazdy kategorii B. Byłoby, gdyby nie to, że dla samochodów elektrycznych zmieniono ten limit. Niby to było z myślą o autach dostawczych, ale może skorzystają na tym fani osobowych samochodów na prąd.
Dla porównania, 6-cylindrowe, benzynowe BMW 735i na tej samej wadze i przy tej samej procedurze ważenia, wygenerowałoby wynik na poziomie 2150 kg.
BMW i7 jest więc rekordowo ciężkie, jeśli chodzi o wszystkie pojazdy osobowe BMW wyprodukowane kiedykolwiek w historii. Czy to oznacza, że dotarliśmy już do ściany i większych oraz cięższych aut nie będzie?
BMW: tak...
Jak podaje CarBuzz, menedżer produktu zajmujący się właśnie nową serią 7, potwierdził, że to już właściwie jest granica tego, ile może ważyć auto. Więcej już raczej nie będą, bo niektóre ciężkie rozwiązania (np. wyciszenie), będzie się dało w przyszłości rozwiązać przynajmniej cześciowo w sposób cyfrowy (np. aktywna redukcja hałasu).
Same akumulatory mają stać się natomiast lżejsze, magazynując jednocześnie tyle samo albo i więcej energii. Wprawdzie słyszymy to od lat, a samochody elektryczne dalej cierpią na koszmarną nadwagę i producenci po prostu pakują większe akumulatory, ale niech będzie, że tak się kiedyś stanie.
Jednocześnie przedstawiciel BMW wyraźnie wskazuje na to, co odpowiada za to, że samochody są coraz cięższe - oczywiście pomijając elektryfikację. Nie są to, wbrew pozorom, wymagane przez przepisy systemy bezpieczeństwa, a funkcje z zakresu tzw. komfortu, których oczekują klienci. Jako przykład podaje chociażby fotele z funkcją masażu, które obecnie mają masę o ok. 40 kg większą niż zwykłe fotele samochodowe sprzed kilkudziesięciu lat.
Kilka dekad temu raczej też nikt nie oczekiwał ponad 30-calowego ekranu w samochodzie i podobnych dodatków, a taki ekran to pewnie jak nic dodatkowe 10 kg. I tak radośnie zmierzamy w kierunku 3 ton - którego podobno nie osiągniemy - choć trzeba przyznać, że w tym segmencie tuczenie samochodów trochę przystopowało. I tak chociażby BMW serii 7 generacji F01 miało masę startującą od ok. 1935 kg, czyli przez 14 lat "zyskano" mniej więcej 200 kg.
Do starszych generacji lepiej już najnowszej serii 7 pod względem masy nie porównywać. Nawet wyglądające jak wieloryb E65 potrafiło zmieścić się w 1,8 t (!). Ale miało tylko jeden sposób otwierania drzwi, więc to się nie liczy.
W każdym razie - ma być już tylko lżej. Chyba że...
Również BMW: ... ale nie.
Bo czeka nas jeszcze BMW XM, a ten w wersji hybrydowej z wtyczką ma być jeszcze cięższy, czyli pobije wynik 2715 kg i pewnie zbliży się do 3 ton. Czyli tak, auta będą lżejsze, a przynajmniej nie będą cięższe, ale na razie będą cięższe, bo tak nam wyszło i ludzkość chce monstrualnych samochodów o masie samicy słonia afrykańskiego (sprawdziłem, równo 3000 kg). Producentom z kolei to się opłaca, bo takie auto elektryczne można sprzedać drożej, a poza tym emituje w testach równe 0 g CO2 na każdy przejechany kilometr, więc kto by się tutaj przejmował masą.
Warto o tym pamiętać, kiedy następnym razem wypadną nam plomby po wjechaniu w dziurę wygenerowaną przez stado takich mamutów. Ale nie miejmy im tego za złe - oni chcą tylko chronić środowisko, dlatego przesiadają się na samochody elektryczne.
- Czytaj również: Etykiety na oponach - jak je czytać i o co w nich chodzi?