REKLAMA

Uprzejmie proszę o zmianę etykiet na oponach. Chciałbym coś rozumieć

Kolorki na etykietach opon są ładne, ale proszę mi tu mówić konkretnie, ile zaoszczędzę wybierając klasę efektywności energetycznej A, bo ja nie wiem.

ceny opon
REKLAMA
REKLAMA

W ostatnich latach ominęło mnie wybieranie opon. Na skutek pecha kupowałem je w trybie przyspieszonym u wulkanizatora. Nie miałem czasu poświęcać długich godzin, by sprawdzać ich opinie w internecie. Miałem za darmo wymianę, a sprawdzona później cena nigdy nie odbiegała o tych online. Polecam ten styl.

Nadszedł jednak skutek tego hulaszczego trybu życia, w którym musiałem tylko odpowiadać na pytanie - chce pan tanią, czy drogą?, a ja odpowiadałem - szybciej. Teraz chce kupić opony jak normalny człowiek internetu i zderzyłem się z systemem etykiet, a konkretnie z systemem oceny efektywności energetycznej. Nie wiem, co on, tak konkretnie, mi mówi. Czy jest sens dopłacać do lepszej oceny?

Etykiety na oponach - efektywność energetyczna

Opony zyskały status sprzętów gospodarstwa domowego. Mają kolorowe naklejki, na których jedną z informacji jest stopień efektywności energetycznej. Model z niskimi oporami toczenia zużywa mniej energii, a co za tym idzie samochód pali mniej i emituje ograniczoną ilość spalin do atmosfery - tak napisali na jednym oponiarskim portalu. Jak jest niski, to stracę, a jak wysoki, to zyskam. Fajnie, ale ile, litr, pół litra, pięć litrów?

opis opon
Dużo literek, czy wszystkimi trzeba się przejmować?

W przypadku lodówki da się oszacować potencjalne oszczędności, gdy dopłaci się do urządzenia z wyższą klasą efektywności energetycznej. Podane jest roczne zużycie energii w kWh. Wystarczy trochę pomnożyć, by wyliczyć, kiedy dopłata się zwróci.

W przypadku opon oszczędności są trudne do policzenia, właściwie to nie jest to możliwe.

Chcę klasy A

Przeglądam oferty sprzedaży opon na popularnym portalu. Każda opona ma przypisane trzy literki, zmieniają się one wraz z rozmiarem opony. Instynktownie chce kupić oponę wyłącznie z samymi literkami A, żeby była najlepsza. Niestety, zazwyczaj tańsze są te z zestawem liter C, B, B, albo D, A, B lub jakimś innym. No to zaczynam się wahać. Co będzie, jeśli kupię opony bez literek A? Czy zaraz się zabiję, bo znacznie wydłuży się moja droga hamowania? No i najważniejsze, ile więcej paliwa będzie zużywał mój samochód, gdy wezmę oponę z klasą efektywności energetycznej E zamiast wymarzonego A? Nawet, jeśli wczytamy się w wyjaśnienia dotyczące tych oznaczeń, nic to nam nie powie.

etykieta opony
Nowy wzór etykiety. Na poprzednim skala ocen sięgała liter F i G.

Etykiety opon - ocena hałasu

Z oceną hałasu jest najłatwiej, bo ta wartość wyrażona jest w decybelach. Trzeba tylko pamiętać, że zmiana o 3 dB to nawet dwukrotny wzrost hałasu. A także o tym, że to oznaczenie mówi o poziomie hałasu emitowanego przez przejeżdżający samochód i mierzone jest na jego zewnątrz, a nie wewnątrz. Pomiar odbywa się przy prędkości 80 km/h, zależnie od typu opony. W niektórych samochodach możemy nawet nie dostrzec różnicy w hałasie wynikającym z tego parametru oceny opon. Jak dodamy do tego jeżdżenie z wysokimi prędkościami, albo z niedopompowanymi oponami, to wyniki z etykiet nijak mogą nie pokrywać się z naszymi odczuciami po zakupie.

Droga hamowania na mokrej nawierzchni

Inaczej jest z drogą hamowania na mokrym. Widzimy tylko literkę ze zbioru od A do E. A hamuje lepiej, w przypadku E jest słabiej. O ile słabiej, o długość buta, samochodu, czy budynku mieszkalnego? Jak złym pomysłem jest kupowanie opony z literą E - słabym czy zabójczym? Sprawdziłem, choć dalej nie mam pewności. 

18 metrów - taka może być różnica w długości drogi hamowania na mokrym między tymi skrajnymi ocenami, tak mówią eksperci. Przynajmniej mówili tak, gdy skala jeszcze była dłuższa i sięgała litery F. Wynik klasy A ma być o 55 proc. lepszy od wyniku opony referencyjnej, a klasy F o 10 proc. - takie informacje również można znaleźć w prasie. Nie wiem, czy opon, która hamują na dystansie o 18 metrów dłuższym od innych, nie należałoby w ogóle zakazać? Przecież to jest przepaść. Gdzie można o tych różnicach przeczytać? Na pewno nie na etykiecie. Szkoda, bo chciałbym wiedzieć, jaki wynik uzyskała opona, którą jestem zainteresowany.

Obowiązkowy kod QR, obecny na etykietach, również nie przenosi do żadnych szczegółów. Przenosi do karty produktu, ale zawarte w niej informacje nie ułatwiają konsumentowi oceny.

karta produktu opony
Karta produktu opony.

Opory toczenia, co dają?

Z efektywnością energetyczną jest jeszcze gorzej, czyli całkiem niejasno. Opór toczenia opony o klasie A to 6,5 kg/tonę, a tej z klasą E - 12 kg/tonę. Tej informacji nie ma na etykiecie, są tylko literki i kolorki. Może to i dobrze, bo to nic nie mówi potencjalnemu nabywcy.

Klasa A ma być o 7,5 proc. lepsza niż E. Lecz gdzie to przeczytać? Na etykiecie takich informacji nie ma. Przejrzałem kilkaset stron z wytycznymi dotyczącymi przeprowadzania wszystkich badań dotyczących opon. Wiem, jaką temperaturę powinien mieć bęben próbny, znam wymagania dotyczące nawierzchni i odległość rozstawiania mikrofonów. Tylko dalej nie wiem, o ile krótsza będzie droga mojego hamowania i o ile paliwa mniej może spalić mój samochód. Nawet, gdyby wyniki tych testów były publikowane, nic nie powiedziałaby konsumentowi.

Oszczędności mają być olbrzymie

Według dostępnych w prasie informacji, innych niż zawarte w regulaminach i rozporządzeniach, każda klasa efektywności energetycznej może odpowiadać zużyciu paliwa na poziomie 0,1 litra na 100 kilometrów przy spalaniu równym 8 litrów. Różnice między klasami nie przekraczałyby więc 0,5 litra na setkę. Przy 10 tys. kilometrów rocznego przebiegu roczna oszczędność na paliwie przekroczyłaby 200 zł, nawet zbliżając się do 300. W cztery lata można odłożyć na nowy komplet opon. Miło, tylko nie jest to oficjalna informacja z etykiet, ani z karty produktu. Zakładam że powstał kiedyś taki informacyjny łańcuszek: producenci opon (bo oni znają wszystkie wyniki testów) > dziennikarze > kolejni dziennikarze, spisujący od tych wcześniejszych.

Takich informacji się nie podaje, to nie są oficjalne dane i być nie mogą. Precyzyjne wskazanie, ile paliwa będzie zużywał samochód z wybraną oponą nie jest możliwe, bo zmiennych jest zbyt wiele. A co dzieje się, gdy z pozycji konsumenta zapyta się producenta opon, czy warto przejmować się tymi literami? Zapytaliśmy ostatnio jednego z producentów o różnice pomiędzy tą samą oponą, w tym samym rozmiarze, ale z dwoma różnymi kodami EAN - jedna ma klasę efektywności energetycznej D, druga - E. Odpowiedź brzmiała mniej więcej tak (zmieniliśmy ją delikatnie, by nie ujawniać, którego producenta dotyczy):

REKLAMA

I to jest uczciwa odpowiedź. Miło byłoby, gdyby istniał jakiś odrobinę bardziej jasny system wskazywania korzyści z wyboru klasy efektywności energetycznej A. Posługiwanie się tonami nie sprzyja budowaniu świadomości u klientów, to tylko zabawa kolorkami, która ma ich zachęcić do kupowania lepszych opon. Nie muszą wiedzieć, o ile są lepsze od tych gorszych. Naczytałem się o tych etykietach i mądrzejszy jestem tylko o postanowienie, że chcę kupić oponę oznaczoną literkami E, A, A. Sami zgadnijcie, którym wskazaniom z etykiety odpowiadają poszczególne litery.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA