Kontrola prawa jazdy w trakcie tankowania. Zapiszmy ten poselski pomysł i idźmy dalej
Muszę przyznać, że ten pomysł na poradzenie sobie kierowcami jeżdżącymi bez uprawnień mnie zaskoczył. Okazywanie prawa jazdy przy tankowaniu brzmi świeżo.
Nie dostrzegacie tego na co dzień, ale mamy problem z kierowcami, którzy jeżdżą bez uprawnień. Słyszymy o nich głównie przy okazji tragicznych wypadków. Jeśli ktoś nie czyta dzień w dzień policyjnych komunikatów, nie widzi, jak często pojawiają się tam informacje o ludziach bez uprawnień. Najczęściej w tych komunikatach jeżdżą pijani, uciekają przed policją i powodują wypadki. Także dlatego, że jeżdżą pijani i uciekają przed policją. Nie ma na nich sposobu. Wtem, wymyśla go posłanka.
Posłanka pyta z troską.
Gdy policja przytacza liczby, wtedy strach się bać. Sama próbuje z tym walczyć, sięgając po nowe metody, ale to kropla w morzu potrzeb. Temat ostatnio jest bardzo nośny, zapewne dlatego, ale i na pewno ze szczerej troski, z ciekawą inicjatywą wystąpiła posłanka Katarzyna Kierzek-Koperska.
Zwróciła się z pytaniem do Ministra Cyfryzacji, a także do Ministra Infrastruktury, z interpelacją w tej sprawie. Lubię bardzo czytać poselskie interpelacje, bo upewniają mnie w przekonaniu, że większość z nich nie rozumie tego, co sama napisała. A już na pewno nie chciało im się przeczytać dwóch zdań na temat, o który pytają ministra. Taki system pokazywania wyborcom, że jest się aktywnym, bez żadnych oczekiwań, że coś swoim pytaniem zmienią.
Tym razem szanse na realizację inicjatywy poselskiej są żadne, ale za to pomysł sprawdzania uprawnień przez pracowników stacji benzynowych jest co najmniej brawurowy. A słowo „brawurowy" jest najbardziej uprzejmym, jakie udało mi się wymyślić.
Kontrola uprawnień i trzeźwości na stacji benzynowej
Posłanka chciałaby, że na stacji benzynowej kontrolowano uprawnienia kierowców i ich trzeźwość. Schemat rozumowania jest prosty. Każdy kierowca potrzebuje tankować, zatem każdy pojawi się kiedyś na stacji benzynowej i wtedy pracownik stacji go przyszpili. Oto pytania, jakie zadała ministrom posłanka:
- Czy przewiduje Pan wprowadzenie kontroli prawa jazdy na stacjach paliw jako obligatoryjnego zadania dla pracownika stacji paliw?
- Czy przewiduje Pan wprowadzenie kontroli trzeźwości jako obligatoryjnego zadania dla pracownika stacji paliw?
Przywołuje przy tej okazji przykład niemiecki, gdzie kontroluje się osoby, które chcą kupić papierosy. Jednym ze sposobów kontroli jest skanowanie dowodu osobistego w czytniku. Stąd zapewne obecność Ministra Cyfryzacji wśród pytanych. Obaj ministrowie na razie nie odpowiedzieli, termin na odpowiedź jest przedłużony. Zakładam, że przytoczą jej kilka przepisów, które planują wprowadzić i na tym się skończy.
Muszę posłance pogratulować wyczucia politycznego wiatru, tylko akurat wieje nie w tę stronę. Akurat trend na wzmożone kontrole milionów kierowców nie specjalnie ma szanse na powodzenie - ograniczanie wolności, rozumiecie. Brawurowo, nie mówiłem? Oto dlaczego to się nie uda.
Pani poseł, to się nie uda.
Trochę nie wiem, od czego zacząć. Chyba nawet nie ma sensu odwoływać się do listy uprawnionych podmiotów, które mogą nas legitymować. Podpowiem, że pracowników stacji benzynowych na niej nie ma. Drobna różnica między kupowaniem papierosów w Niemczech a tankowaniem paliwa w Polsce jest taka, że tam sprzedawanie papierosów osobom nieletnim jest zabronione. O ile wiem, to tankowanie w Polsce nie jest czynem kryminalnym, ani wykroczeniem.
Rozumiem, że wszystko da się zmienić, zrobić szacher-macher w przepisach i nagle legalne będzie tylko tankowanie z ważnym prawem jazdy. To trzeba jeszcze do listy odpytywanych Ministra Sprawiedliwości włączyć. To że w Polsce nie trzeba nosić ani okazywać prawa jazdy w fizycznej postaci, nawet w trakcie kontroli drogowej, to już najmniejszy problem. Pani poseł nie musi takich rzeczy wiedzieć. Pomijając prawny nonsens proponowanego rozwiązania, to nie wygląda ono na szczególne trudne do obejścia. Nawet patologiczni kierowcy znajdą czasem na tyle trzeźwego kolegę z ważnymi uprawnieniami, żeby pojechał ich autem i im raz na miesiąc je zatankował.
Sprawdzanie trzeźwości też się nie powiedzie
A to sprawdzanie trzeźwości? Czasami znalezienie sprawnego alkomatu umieszczonego w komisariacie jest problemem. Byłby bal na sto par, gdyby uzależnić możliwość tankowania od pozytywnego wyniku na trzeźwość. Taki alkomat zepsułby się pierwszego dnia, a serwisant nigdy nie dałby rady przyjechać i go naprawić.
Pięknie są poselskie koncepcje. Nieustannie wzrusza mnie próba zepchnięcia obowiązków państwa na kogoś innego. Pracodawcy będą odpowiadać za ważność uprawnień kierowców, a teraz jeszcze policję i sądy mieliby wyręczyć pracownicy stacji benzynowych. Może w ogóle zlikwidujmy policję, skoro to wszystko da się załatwić prywatnymi rękami? Pani posłanko, na korporacyjnych spotkaniach w takich sytuacjach mówi się, zapiszmy ten pomysł i idźmy dalej.