Australia dołącza do wyścigu zbrojeń. Łupem najeźdźcy ma się stać rekord prędkości na lądzie
Australijczycy ostrzą sobie zęby na rekord prędkości na lądzie. W ustanowieniu nowego ma pomóc ich nowe dzieło: Aussie Invader 5R.
Myliłem się. To było 9 października 2019 r. - napisałem wtedy, że świat motoryzacji już nigdy nie zobaczy nazwy „Invader” („Najeźdźca”). A tu proszę, od lat takiej nazwy używają Australijczycy dla swoich superszybkich pojazdów do bicia rekordów prędkości. Ostatni nie jest wyjątkiem.
Aussie Invader 5R - co to jest?
Dość typowo dla podobnego typu konstrukcji, mamy do czynienia z pojazdem rakietowym. O ile jednak Thrust SSC - od 1997 r. dzierżący tytuł najszybszego pojazdu lądowego na świecie (i zarazem pierwszego, który pokonał barierę dźwięku) - miał do dyspozycji dwa silniki, to w Najeźdźcy będzie tylko jeden.
Nie jest to jednak jakiś ogromny problem z punktu widzenia osiągów - oba silniki dotychczasowego rekordzisty oferowały bowiem ok. 223 kN ciągu - co przy maksymalnej osiągniętej prędkości (niemal 1228 km/h) dawałoby w przeliczeniu nieco ponad 100 tys. koni mechanicznych. Aussie Invader 5R ma zapewniać... 663 kN. Czyli niemal 300 tys. KM przy zakładanej prędkości 1000 mph.
Samo rozpędzanie się nie potrwa długo - konstruktorzy szacują, że osiągniecie 100 km/h ze startu zatrzymanego zajmie tylko 1,1 s, a osiągnięcie oczekiwanych 1600 km/h - mniej niż... pół minuty. W tym czasie mierzący 16 m długości i ważący 9 t pojazd zużyje 2,8 t paliwa.
Ale chwilunia, nie było czasem jeszcze jakiegoś pojazdu, który szykowano do bicia rekordu?
Ano był - Bloodhound LSR (wcześniej znany jako Bloodhound SSC). Projekt miał swój początek w 2008 r., ale pierwsze próby miały miejsce dopiero w roku 2017. Niestety, powtarzające się problemy finansowe, doprawione epidemią COVID-19 sprawiły, że obecnie nic się tu nie dzieje, a osoby zaangażowane w prace zostały skierowane do innych zadań. Póki jeszcze były środki na prace nad autem, to jak dotąd największą osiągniętą przez niego prędkością było 1011 km/h - co miało miejsce 16 listopada 2019 r.
Mogłoby się wydawać, że to z powodu porażki projektu Bloodhound zdecydowano się na prace nad kolejnym Invaderem - ale to błędne myślenie. Prace nad nową maszyną ruszyły już w 2009 r., a kieruje nimi (i przy okazji finansuje je) Rosco McGlashan, w którego posiadaniu jest obecny australijski rekord prędkości na lądzie (802,6 km/h).
Pierwsze testy mają się odbyć na początku 2022 r.
W tym samym roku ma się odbyć już też właściwa próba pobicia rekordu prędkości. Wszystkie przejazdy będą zapewne miały miejsce na dnie słonego jeziora Gairdner. Zobaczymy z jakim skutkiem - wcześniejsze próby z wykorzystaniem poprzedników Aussie Invadera 5R zwykle napotykały na problemy z nawierzchnią. Może tym razem solna skorupa okaże się bardziej łaskawa? Tylko niech nie zapomną o jakimś odpowiednio szybkim aucie, z którego będzie można wszystko nagrywać.