Audi Q2 nie jest za malutkie. To lifting był za mały. Odkryłem to podczas testu
Nie mogłem sobie zwizualizować, kto kupuje Audi Q2. Po kilku dniach za jego kierownicą przyszło olśnienie. Odbywa się to tak...
Andrzej - mówi bezimienna żona - nie czuję się już bezpiecznie w moim samochodzie, on ma w końcu już sześć lat. Chciałabym chyba takiego SUV-a, jak ma Beata. Andrzej na chwilę podnosi wzrok znad gazety, bo nie udało mu się dobrać okularów do czytania wiadomości na smartfonie. Niezauważalnie wypuścił trochę więcej powietrza nosem, a potem wspomniał potrąconą donicę, rozjechanego psa, dwukrotnie wymieniany zawias od bramy i to że od 30 lat bezimiennej żonie nie udało się urosnąć nawet o jeden centymetr. Nie wszyscy są w stanie wszędzie się zmieścić prowadząc SUV-a. Postanowił więc ją odrobinę oszukać i zabrał ją tam, gdzie od lat kupuje samochody i gdzie kupił swoje Audi A6.
Zobacz, to SUV Audi - powiedział, gdy stali już razem w salonie - będzie ci w nim znakomicie. Niestety żona zadała niespodziewane pytanie: Czy to nie jest za malutkie?
Co zmusza mnie, w imieniu Andrzeja, do dopowiedzi na wiele pytań o to, co jest za malutkie w Audi Q2, bo pojeździłem Audi Q2 S line 35 TFSI S tronic i to wcale nie malutko.
Czy moc jest za malutka?
Audi Q2 reklamuje słowami Moc, którą widać. W testowanym samochodzie, moc na pewno nie była za malutka i była widoczna, bo lakier i felgi tworzyły udaną propozycję, a silnik miał pojemność 1.5 litra. 8,6 sekundy do setki w zupełności wystarczy do życia. Jeździłem Q2 w trybie Auto skrzyni S-tronic i nigdy nie miałem poczucia, że czegoś mi brakuje. Większość klientów za to nigdy nie będzie brakowało trybu Auto, bo nawet nie będą wiedzieli, że istnieje, wybierając wersję z ręczną skrzynią i najsłabszym silnikiem. 190-konna wersja 40 TFSI (6,7 s. do setki), to już mocy aż za wiele i doskonała okazja by jej nie wziąć i zaoszczędzić kilkadziesiąt tysięcy zł. A te pieniądze się przydadzą w podróży przez złożony z tysiąca pakietów konfigurator i to bardzo.
Podstawowa, trzycylindrowa jednostka o pojemności jednego litra może już nie być tak szałowa, szczególnie połączona z jakimś cukierkowym lakierem, bo takie w Q2 są licznie dostępne. Moc może wtedy być widoczna, ale przez bardzo grube okulary. Nie wiem również, czy pytania o moc są właściwie w miejskim samochodzie. W najmniejszym SUV-iku Audi należy raczej zapytać o miejsce w środku.
Czy Audi Q2 jest za malutkie?
Audi Q2 jest w sam raz, ma przyjazną pozycję za kierownicą, to nie powinno się zmienić w żadnej wersji wyposażenia. Siada się w nim przyjemnie, jak po ciężkim dniu nad herbatą z cytryną na taborecie w kuchni. Po milionie przerobionych maili w ciągu dnia, możemy wejść do naszego Q2 i poczuć się jakbyśmy już pili tę wyczekiwaną herbatę. Miejsca brakuje tylko trzem dorosłym pasażerom z tyłu, nawet bagażnik, który zależnie od wersji napędu, ma od 355 (tylko 40 TFSI quattro) do 405 litrów pojemności, dziarsko się broni.
Audi Q2 nie jest za małe, nawet przy prędkościach autostradowych nie daje się zdmuchnąć z drogi, choć to że adaptacyjny tempomat pracuje do prędkości 210 km/h wydaje się być funkcją nieco zbędną. Szkoda, że ten blat stołu w kuchni to trochę laminat obity ceratą (w przenośni rzecz jasna), a nie pięknie polakierowane drewno. To rodzi inne, ważniejsze pytanie.
Czy lifting Audi Q2 był za malutki?
Tak, był za mały. Z dwóch powodów. Pierwszy to deska rozdzielcza.
Opinie o desce rozdzielczej, a konkretnie o nawiewach są różne. Mikołaj uważa, że wyróżniają Q2 wśród innych SUV-ów Audi, a ja mam inną. Q2 powinno zabiegać o wrażenie zupełnie odwrotne. Ma udawać, że jest takie samo, jak inne SUV-y i tylko kosztuje mniej (tu pojawia się mały kłopocik). Podłużne, poziome nawiewy na pewno sprawiłyby, że Q2 wyglądałoby dostojniej, bo teraz deska rozdzielcza wygląda tak, że moją pierwszą myślą było, że gdybym chciał samochód z okrągłymi nawiewami, to kupiłbym 10-letniego Qashqaia. Audi twierdzi, że to dysze w samolocie odrzutowym. Wystarczy kupić Audi Q3, a te dysze się wypłaszczą i okaże się, że ekran można ładnie w deskę wkomponować.
Deska walczy, by nie uznać jej za zmarnowany potencjał. Te żółte elementy na tunelu środkowym egzotycznie rozświetlają się w ciemnościach, gdy otworzy się drzwi. Efekt jest taki, jak przy świeceniu latarką przez sweter, czyli całkiem miły dla oka. Całość tej przestrzeni, którą widzi kierowca można było lepiej przemodelować. Tu się nawet nie bardzo da dopłacić do kładącego na łopatki efektu premium.
Gdzie jeszcze lifting był za malutki?
Kolejna sprawa, z którą lifting obszedł się jak z los premierem Marcinkiewiczem, jest system multimedialny. To co sterczy z deski rozdzielczej, wygląda jak z początków przygody motoryzacji z ekranami. Nijak ma się do trzech ekranów znanych z S7, czy e-trona. To że wygląda na wbity w deskę w ostatniej chwili, to nie jest największa wada tego ekranu.
Ekran w Audi Q2 nie jest dotykowy, badum tsss (sprawdza, który mamy wiek), a zainstalowany sytem wyglądem przypomina ten montowany kilka lat temu w modelu A6, czyli staro. System obsługuje się pokrętłem na środkowym tunelu, można je gładzić i w ten sposób wprowadzać litery. Nie działa to źle, choć tempo wprowadzania adresu w nawigację jest raczej żółwie, ale prawdziwe schody zaczynają się tam, gdzie ten sposób nie działa.
Chyba złośliwie włączyłem jedyną aplikację do nawigacji w systemie Apple CarPlay, która nie umożliwia głosowego wprowadzenia adresu. Wybieranie liter i cyfr pojawiających się na ekranie przez kręcenie pokrętłem to droga przez mękę. A z wybieraniem głosowym (akurat w nawigacji TomTom nie działało), wiadomo jak jest. Najczęściej działa jak system zapisów na szczepienia w prima aprilis.
Pora na pytanie ostateczne (ale nie ostatnie).
Czy cena Audi Q2 jest za malutka?
Mamy takiego kolegę w redakcji, który co jakiś czas wrzuca na nasz wewnętrzny komunikator ogłoszenia z Audi Q2 i mówi, że to podoba się jego dziewczynie i pyta, czy warto. A tam czai się jak najtańsza wersja, z białym lakierem, bez przycisków na kierownicy i z profilem opony większym niż dzienna liczba zakażeń. Czyli wyglądającym zupełnie nie tak, jak egzemplarz prasowy, co dowodzi tego, że jego cena i bogate wyposażenie nijak się mają do tego, jakie Q2 naprawdę kupują klienci.
Cennik Audi Q2 startuje od 114 600 zł. Testowany egzemplarz kosztował 228 510 zł. Najdroższe Audi Q2, jakie udało mi się skonfigurować, przekroczyło swą wartością 270 tys. zł. Za taką cenę można kupić równie nowe Audi Q5 z silnikiem Diesla i nie będzie ono słabo wyposażone, a właściwie to możemy się już nawet trochę porozglądać za Q7.
Zrobię na chwilę przerwę, żebyście mieli chwilę na oddech po tym ILEEE??//1!, które wam się wyrwało.
Czy trzeba mieć za malutki rozum, żeby kupić Audi Q2?
Nie, to bardzo przyjemny samochód. Więcej wad niż deska i system multimedialny w Audi Q2 nie znalazłem, a ta deska rozdzielcza może mieć swoich zwolenników, którzy nie będą korzystać z takich rzeczy jak Android Auto, więc brak dotykowej obsługi bardzo ich nie zaboli. Zostaje tylko cena.
Najczęściej wybierane konfiguracje zapewne nie mają skrzyni S Tronic, reflektorów Matrix czy adaptacyjnego zawieszenia, ale głównym atutem Audi Q2 jest to, że się je przyjaźnie użytkuje, a nie zwija asfalt w zakrętach. Jest zwinne w mieście i niezwiewane przez wiatr na autostradzie.
Można na to powiedzieć, że miły to jest prawie każdy crossover i wcale nie musi kosztować 200 tys. zł. Audi Q2 też nie musi. Dobrze, że w równowadze do ceny testowanego egzemplarza wciąż w internetowych reklamach pojawiała mi się oferta na Audi Q2 w wersji Business Edition za 113 585 zł. Pomogło mi to pojąć, że egzemplarz prasowy ma głównie walor reklamowy. Ludzie kupują SUV-a od Audi i są zadowoleni, nawet jeśli nie mają systemu audio od Bang & Olufsen z 14 głośnikami, a ich wyświetlacz jest monochromatyczny i nie ma tego fajnego widoku, gdzie można włączyć sobie mapę (od Audi, nie od Google) na cały ekran. Jest taniej, a prestiż jest taki sam, bo deska rozdzielcza i niedotykowy ekran wciąż są te same.
Nie padło jeszcze pytanie o zużycie paliwa. To pada.
Czy Audi Q2 malutko pali?
Na drodze ekspresowej, przy tempomacie ustawionym na 120 km/h zużywa ponad 8 litrów paliwa. Tego należało się spodziewać. W trakcie jazdy po mieście zużywało 10,5 litra, ale wpychałem do Q2 cztery dorosłe osoby i dziecięcy fotelik z zawartością. Jest więc szansa na lepsze wyniki w mieście.
Co teraz zrobi bezimienna żona?
Czy dalej będzie się upierać, że Audi Q2 jest za malutkie? Na pewno nie, kupi i będzie zadowolona. Nie będzie jej interesowało, co można mieć za te same pieniądze, zwiedzać innych salonów w poszukiwaniu ofert od marek nie premium, ale z lepszym wyposażeniem w tej samej cenie. Będzie zadowolona, bo ma SUV-a Audi tej samej marki co A6 męża, a dylematy typu to SUV czy crossover pozostaną jej obce. I nie możemy jej prawa do tego zadowolenia odbierać, bo to bardzo przyjemny samochód. Zupełnie jak picie herbatki. Tylko nie można jej przesłodzić, bo zrobi się za droga.