Audi Q3 Sportback jest zwinne, a nie sportowe. I trzeba je konfigurować na bogato
Audi Q3 Sportback pieniędzy i autostrad się nie boi. A ja po tym teście polubiłem SUV-y, które udają, że są coupe.
Tej siły już nic nie zatrzyma. Ścięte z tyłu nadwozia SUV-ów udające coupe są coraz popularniejsze. I bardzo dobrze, po kilku dniach z Audi Q3 Sportback wiem, że ściętosuv to może być najlepszy SUV.
Adam o Sportbacku zdążył napisać już prawie wszystko. Podsumował wymiary, wygląd i wyposażenie. Dla mnie zostało już niewiele do opisania. To może doradzę na jaki wariant Sportbacka trzeba się zdecydować by nie zostać z jakimś zwykłym SUV-em w leasingu, jak każdy głupi potrafi. Ten test ma wykazać, że jedyne sensowne Q3 to - uwaga nabieram powietrza - Audi Q3 Sportback S line 45 TFSI quattro S tronic.
Po pierwsze - na bogato
Ta sylwetka do mnie przemawia. Q3 ze zwykłym nadwoziem wydaje mi się pospolite, jak kolejne aresztowania w ramach dieselgate. A Sportback to zupełnie inna para kaloszy, jest zgrabny, a wesoły niebieski kolorek (Niebieski Turbo) zachęcał mnie by pojechać do sklepu po landrynki.
Trzeba mu jednak trochę pomóc w stylizacji i ładować w Sportbacka tyle opcji dodatkowych na ile nas stać. Dużo ponad 300 tysięcy i tak nie uda nam się wykroczyć. Testowany egzemplarz wyceniono na 300 680 zł.
Po drugie - też na bogato
Bogaty pakiet stylizacyjny to podstawa, należy brać jak najwięcej skóry i alcantary. Trzeba płacić i płacić, bo inaczej zamiast fajnie, to na zewnątrz i w środku będzie goło i kwadratowo. Ten wspaniały połyskujący grill na szczęście jest już w komplecie.
Koniecznie trzeba dokupić światełka. Śmiałem się kiedyś po cichu z wewnętrznego oświetlenia w nowych samochodach, ale teraz doceniam, ile potrafi zrobić dla wyglądu wnętrza.
W Sportbacku ma się świecić napis quattro przed pasażerem i paseczki wzdłuż uchwytu na napoje. Paski na drzwiach też mają być podświetlane i wokół zapalniczki też obowiązkowo musi tlić się malutki okrąg. A nad wszystkim będzie czuwać działające na dotyk górne światło. Nie przeoczymy również przy wysiadaniu podświetlonego napisu S-line na progu. Matrixowe reflektory LED z dynamicznymi kierunkowskazami z przodu i z tyłu, już nawet nie muszą być włączone.
Wymieniłem tu sporo światełek i nikt mi teraz nie uwierzy, że to wszystko wygląda subtelnie i nie bije po oczach. Nawet pakiet optyczny w tonacji aluminium wydał mi się oczywisty. Nie wiedziałem, że aluminium ma jakieś tony, ale te braki w wykształceniu nie przeszkadzały mi się cieszyć wnętrzem, które bez włożonych pieniędzy mogłoby już nie przypaść mi do gustu.
Rzeczy, których nie można kupić
Jednej rzeczy nie da się dokupić lub dopłacić by jej nie było. Chętnie zwiększyłbym ratę leasingową żeby linia okien była prowadzona niżej. Wysoki boczek drzwi jest wyprofilowany w ostry kąt co uniemożliwia jazdę z lewym łokciem wklejonym w szybę. Może to przyczynić się o utraty wielu klientów, w tym mnie. Audi - przemyśl kształt tego profilu, bo to nie pierwszy wasz samochód z taką krawędzią.
Ten wysoki stan ma jeszcze jedną wadę. Psuje poczucie zwinności tego samochodu, nie wizualne a praktyczne. Zwinny samochód to dla mnie taki, którym możemy podjechać wszędzie nie obawiając się problemów na ciasnym parkingu, przeciskania się w wąskich uliczkach, czy innych trudnych manewrów drogowych. Taki, w którym nigdy nie pomyślisz, to może tam pojadę czymś mniejszym.
Sportback właśnie takie sprawiał wrażenie. Wydawał mi się bardzo zwinny i zgrabny dopóki nie musiałem przejechać między dwoma słupkami strzegącymi wyjazdu z jakiegoś parkingu. Przejechałem bez problemu, ale dopiero wtedy dostrzegłem, że to nie jest mały i szczupły samochód, choć jest minimalnie węższy od zwykłej wersji. Trudno jest dojrzeć cokolwiek u dołu bez wychylania się przez otwartą szybę.
Systemy wspierające kierowcę
Można włączyć obraz z kamer dokoła pojazdu, ale w deszczowy wieczór widoczność i pewność, że zaraz nie przytrzemy boku, już nie jest ta sama. Prawie każdy współczesny SUV bez wspierających go systemów ma widoczność jak czołg. Nie warto oglądać się przez prawe ramię przy zmianie pasa czy parkowaniu. Coraz mniejsze okienka i podnosząca się linia okien czyni takie zabiegi umiarkowanie sensownymi.
Ten problem często widać u kierowców SUV-ów na parkingach ogrodzonych przez niewysokie betonowe słupki lub donice z kwiatami. Jak nie dokupią do Sportbacka kamer otoczenia, to będą cierpieć niewiedząc, gdzie czai się przeszkoda. Asystent parkowania działa bardzo dobrze, ale też nie załatwia wszystkiego, bo może nie ogarnąć krawężnika i podrapie 19-calowe kute felgi.
Kierowca będzie mógł wtedy z nerwów zapalić.
Były też rzeczy zbędne
Ktoś do testowanego samochodu dorzucił zapalniczkę i popielniczkę (służę ceną - 150 zł). Tego nie kupuj, to nie wypada. Nie dość, że sportowcy ze Sportbacków nie powinni palić, to jeszcze wbijanie papierosowego dymu w czarną podsufitkę i elementy wnętrza z Alcantary w kolorze stalowoszarowym jest niedopuszczalne. Faktura alcantary wygląda tak zachęcająco, że tuliłbym się do drzwi i przestrzeni nad schowkiem naprzeciwko pasażera.
I takie same jak wszędzie
Wnętrza Audi wyglądają podobnie, co już równie odkrywczo co ja zauważył w teście Q3 Mikołaj. W tym niedużym SUV-ie - podobno niedużym, bo tak naprawdę dużym - jest o jeden ekran mniej niż w droższych modelach.
Dolny - znany z wyższych modeli - jest nieobecny a zamiast niego dostaniemy ręcznie sterowaną, automatyczną, nawet trzystrefową klimatyzację. Taka klima z łapy, gdzie trzeba coś wcisnąć lub przekręcić zamiast puknąć w ekran, to jest nowa klima z łapy w roku 2020. A nie manualnie sterowana klimatyzacja, jak to było kiedyś.
Choć nieco inne
Jest też zwykła wajcha do wybierania kierunku jazdy w automatycznej skrzyni, a nie drive by wire. Musimy więc wrzucać tryb P przed opuszczeniem pojazdu (jak zwierzę, słusznie zauważacie) zamiast rozkoszować się wygodą jednego ruchu mniej, gdy samochód po wyłączeniu silnika wrzuca tryb parkowania automatycznie. Jednak drobne różnice w stosunku do wyższych modeli istnieją.
Nie zaznamy też efektu symulującego wciskanie przycisku, gdy dotykamy ekranu, ten jest dostępny na przykład w S7. Nie ma za czym tęsknić, to tylko miły bajer, który nie wnosi wiele do użyteczności.
Mocna benzyna z automatem
Jedyna słuszna opcja to automatyczna skrzynia S tronic. Szanujmy się, ręczna zmiana biegów w pojeździe, który można skonfigurować na ponad 300 tysięcy zł naprawdę nie przystoi. Poza tym Sportback przestanie być wtedy taki zwinny. Nie będzie już samochodem, do którego wsiadasz na pełnej szybkości, robisz dwa kółka po okolicy odwiedzając piętnaście miejsc i wracasz do domu nie zauważywszy nawet, że prowadziłeś samochód.
A to jest możliwe. Wprawdzie 230 KM nie czyni z tej wersji Q3 potwora, bo po pierwszych kilometrach zastanawiałem się czy mam tą słabszą, uzbrojoną w 150 KM, ale Sportback potrafi być szybki i .... oczywiście zwinny (to moje ulubione słowo na dziś).
Mocniejsza wersja z napędem quattro ma 6,5 sekundy do setki, ale przesadnie tego nie czuć. Podstawowa jej zaleta jest taka, że jest zasilana benzyną, a nie ropą naftową. Nie mam nic do diesli, ale w koncernie VAG skrzynie zestrojone z silnikiem wysokoprężnym potrafią mieć irytujące opóźnienie. Takie bardzo irytujące.
W benzynie tego nie ma. Wciąż nie jest idealnie w trybie Comfort, ale konfiguracja pod siebie w trybie Individual daje już bardzo przyzwoity rezultat. Zawieszenie na komfortowo, a silnik na dynamiczne i można już próbować zapomnieć, że istnieje coś takiego jak biegi w samochodzie.
Sport Sportbacka na autostradzie
Sportowe zawieszenie, które nie wymaga dopłaty (szok) również wspomaga zapominanie czym się jeździ. Stabilność nawet przy wysokich prędkościach wydaje się wtedy oczywista. Sportback nie robi się dzięki temu samochodem sportowym, ale praca zawieszenia wspomaga jego - zgadnijcie co - zwinność. Według informacji prasowych Audi jest to zwinność spontaniczna.
Załatwianie codziennych sprawunków w szybkim tempie to nie wszystko. Sportback śmiało nadaje się do podróży autostradą z wysoką prędkością. Grzechem byłoby skazywać go na los wózka na zakupy. Przy szybkiej jeździe czuć, że powietrze musi radzić sobie z jego ostrymi krawędziami i sporymi nadkolami, ale na pewno nie jest tragiczne. Szum nie jest bardzo dokuczliwy, tym SUV-em da się pędzić bardzo dynamicznie.
Zrobiłem kilka zdjęć z Audi Q5
Wprawdzie Mikołaj twierdzi, że zwykłe Q3 raczej nie zagrozi sprzedaży Q5, ale on jeździł słabszą 150-konną wersją Q3 na baloniastych oponach.
W przypadku Sportbacka uzbrojonego w 45 TFSI nie byłbym już tego taki pewien. Od Q3 i Q5 wygląda lepiej z zewnątrz, wewnątrz i jeszcze nie ma się czego wstydzić, jeśli chodzi o postawność sylwetki.
I hop.
Zdjęcie jest zrobione niewyjętym z futerału liczydłem, ale kto patrząc na ten duet wybierze Q5?
Jeśli do tego dołożymy, że Sportback jest dzielny na autostradzie to robi się z niego pierwszy SUV Audi, do którego powinniśmy podejść w salonie, jeśli nie celujemy w giganta typu Q8.
Tym optymistycznym akcentem zniechęcam do interesowania się zwykłym Q3. Sportback może nie jest wybitnie sportowy, ale bycie uniwersalnym mu w zupełności wystarczy. Mikołaj twierdzi, że Q5 nie musi się bać Q3, bo jest cichsze i ma wyświetlacz head-up. A ja twierdzę, że Sportbacka to już bać się powinno.