Audi e-tron - dwa miesiące do premiery pierwszego elektrycznego Audi. Co wiemy?
Prototyp o nazwie e-tron za moment będzie mieć 10 lat, ale dopiero za dwa miesiące zobaczymy pierwszy model, który spełnia założenia pierwszego konceptu.
Audi pokazało pierwszego e-trona w 2009 r. podczas targów IAA we Frankfurcie. I 9 lat później, na tej samej imprezie będzie można zobaczyć pierwszy model spełniający w pełni założenia tamtego konceptu - napędzany wyłącznie energią elektryczną. Jednak premierę zaplanowano chwilę wcześniej - na 17 września, w San Francisco.
Pierwszy e-tron był elektrycznym supersamochodem zbudowanym na podobieństwo Audi R8. Miał cztery silniki elektryczne - po jednym na każde koło - produkujące w sumie niewyobrażalne 4500 Nm momentu obrotowego. Wyposażono go w akumulatory magazynujące energię wystarczającą do przejechania 250 km. To jeden z najbardziej zaawansowanych technicznie samochodów koncepcyjnych w tamtym okresie. Nie dziwi więc, że jeździł nim Tony Stark w filmie Iron Man 3.
Niestety, wówczas Audi nie zdecydowało się na wprowadzenie tego modelu do sprzedaży. Za to w 2012 roku pojawiła się hybrydowa odmiana modelu A3, a dziś można kupić hybrydowe Q7 - oba mają człon e-tron w nazwie.
400 km na jednym ładowaniu
Za to za niespełna dwa miesiące zobaczymy pierwszy elektryczny model Audi - SUV-a, którego nadwozie zaprojektował polski designer - Kamil Łabanowicz. Szczęśliwcy w prototypowej wersji mogli zasiąść już w 2015 r., ale już wtedy było wiadomo, że na rynek auto wjedzie dopiero w 2018.
Jak dotąd o układzie napędowym Audi mówi niewiele. Potwierdziło, że samochód będzie potrafił przejechać na jednym ładowaniu ponad 400 km. Wielką zasługę w tej kwestii mają specjaliści od aerodynamiki, dzięki którym udało się osiągnąć współczynnik oporu powietrza 0,28 - to o wynik 0,07 lepszy niż w porównywalnych autach z tego segmentu.
Układ napędowy e-trona będzie mógł wykorzystywać pełną moc ładowarek 150 kW, które pozwolą na naładowanie akumulatora w niecałe pół godziny. Ładowanie z gniazda trójfazowego 400V potrwa 8,5 godziny.
Nadwozie wciąż ukryte
Na wszystkich materiałach prasowych karoseria auta jest schowana pod kamuflażem, za to pokazano juz wnętrze auta. Dzięki prawie 3-metrowemu rozstawowi osi e-tron będzie mógł walczyć przestrzenią w kabinie z największymi SUV-ami na rynku. Dzięki elektrycznemu napędowi podłoga w kabinie będzie płaska - pasażerom z tyłu nie będzie przeszkadzał tunel środkowy.
Na konsoli rządzą ekrany OLED, ułożone podobnie jak w modelach A6 i A8. To za ich pośrednictwem będzie można obsługiwać całe pokładowe instrumentarium. Zapewne tak jak w przypadku obu wspomnianych modeli, bardzo rozwinięte zostaną systemy sterowania za pomocą komend głosowych.
Audi e-tron - nietypowe rozwiązania
Na liście wyjątkowych rozwiązań, które zadebiutują na pokładzie produkcyjnej wersji e-trona znalazły się m.in. wirtualne lusterka zewnętrzne. Chodzi o zastąpienie klasycznych lusterek kamerami, z których obraz oglądałoby się na ekranach zamontowanych między deską rozdzielczą a drzwiami. To opcjonalne rozwiązanie pozwala na zmniejszenie oporu powietrza i ograniczenie słyszalnych zawirowań wiatru. Nie wszędzie jednak na takie rozwiązanie pozwolą przepisy.
Za to na liście standardowego wyposażenia znalazło się adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne z regulowaną siłą tłumienia – adaptive air suspension. Przy prędkości powyżej 120 km/h, system ten obniża zawieszenie karoserii o 26 mm, redukując w ten sposób opór. Podwozie w pełni elektrycznego SUV’s jest całkowicie osłonięte – z przodu i z tyłu specjalnymi panelami, a w części środkowej, pod przedziałem pasażerskim, aluminiową płytą chroniącą akumulator przed uszkodzeniami. Jej punkty mocowania mają na swej powierzchni niewielkie wgłębienia, podobne do wgłębień na piłce golfowej. Dzięki nim, przepływ powietrza pod tą zupełnie płaską powierzchnią jest jeszcze lepszy.
Swój cel miało także zaprojektowanie bocznych wlotów powietrza w przedniej części auta. Doprowadzają one powietrze do nadkoli. Sterują jego przepływem tak, by przechodziło ono po zewnętrznej powierzchni kół. 19-calowe obręcze są bardziej płaskie niż konwencjonalne, a obuto je w opony o rozmiarze 255/55 o bardzo niskim oporze toczenia.
Producent z Ingolstadt zapowiada, że elektryczny SUV ma rozpieszczać kierowcę i pasażerów brzmieniem sprzętu audio porównywalnym z salą koncertową. Za ten element odpowiada system Bang & Olufsen emitujący trójwymiarowe dźwięki „dokładnie w taki sposób, jak została nagrana - bez żadnych dodatkowych efektów”. Opcjonalny zestaw nagłaśniający składa się z 16 głośników i wzmacniacza o mocy 705 watów.
Ceny? Musimy poczekać na premierę...