Najciekawszy gadżet elektrycznego Audi e-tron będzie… nielegalny w Polsce
Powoli zbliżamy się do oficjalnej premiery Audi e-tron. Pierwszego, w pełni elektrycznego SUV-a z Ingolstadt, w którym pojawi się kilka(dziesiąt) futurystycznych bajerów rodem ze statku kosmicznego. Jednym z nich będzie np. brak tradycyjnych lusterek.
Mamy w końcu 2018 r., więc tradycyjne boczne lusterka zaczynają być powoli przestarzałym pomysłem. Przynajmniej według Audi, który chce oferować swoim klientom opcjonalny pakiet kamer bocznych, przekazujących obraz do 7-calowych wyświetlaczy zamontowanych w drzwiach samochodu. Wygląda to tak:
W tym szaleństwie jest metoda.
Producenci zdają się wyznawać zasadę, że im więcej ekranów w samochodzie, tym lepiej. Do tego obraz z takich kamer zastępujących tradycyjne lusterka będzie można sobie obracać, przybliżać, oddalać - co tam się komu podoba. Zastanawia mnie jedynie, czemu Audi nie pomyślało o tym, żeby obraz z tych bocznych kamer nie wyświetlać np na wyświetlaczu Audi Virtual Cockpit, który zastąpił tradycyjne zegary. Przecież tak byłoby jeszcze wygodniej.
Brak bocznych lusterek wpływa też na współczynnik oporu powietrza, który w modelu e-tron wynosi zaledwie 0,28 Cx. Walka o jak najmniejsze opory powietrza ma oczywiście bezpośrednie przełożenie na zasięg samochodów elektrycznych. Audi chwali się, że e-tron będzie w stanie pokonać dystans 400 km na jednym ładowaniu. Jestem tylko ciekawy, czy pobór prądu przez te dwa wyświetlacze i cały system kamer nie jest przypadkiem wyższy, niż oszczędność wynikająca z braku tradycyjnych lusterek.
No, ale ktoś kto będzie chciał jeździć e-tronem po Polsce nie będzie musiał się tym martwić.
Brak lusterek w oznacza brak dopuszczenia do ruchu w naszym kraju.
Opcja ta będzie w Polsce po prostu nielegalna. Według rozporządzenia na temat warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia, samochody poruszające się po polskich drogach muszą być wyposażone w co najmniej jedno lusterko boczne. Lusterko, a nie kamerę.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie nowelizacji tego przepisu, ale sprawą nikt na razie się nie zainteresował. Z tego samego powodu np. system autonomicznej jazdy dostępny jako opcja w nowym Audi A8 nie działa w naszym kraju. Przepisy zabraniają z niego korzystać i już. Tajemnicą pozostaje fakt, w jaki sposób udało się w Polsce zarejestrować jeden egzemplarz Volkswagena XL1. To było przecież pierwsze auto z kamerami zamiast lusterek. Pewnie duzi mogą więcej.
Wróćmy jednak do e-trona.
Pojemność akumulatorów zainstalowanych w elektrycznym SUV-ie Audi wynosi 95 kWh i korzystając z opcji szybkiego ładowania będzie można naładować je w pół godziny. Do tego Audi chwali się, że dzięki nowemu systemowi chłodzenia akumulatorów, e-tron nie będzie miał problemów z osiągnięciem pełnej mocy nawet podczas bardziej intensywnej jazdy.
Elektryczny napęd ma dysponować mocą 360 KM - w trybie sport będzie można chwilowo podnieść ją do 408 KM, co oznacza, że od 0 do 100 km/h e-tron rozpędzać się będzie w mniej niż 6 sekund. Co prawda Inżynierowie z Ingolstadt zdecydowali się na elektroniczne ograniczenie prędkości maksymalnej do 200 km/h, ale mam nadzieję, że nikt nie będzie kupował tego SUV-a, żeby bić rekordy szybkości na autostradach. Duże i ciężkie SUV-y nie są do tego stworzone.
E-tron powstał raczej z myślą o komfortowej jeździe. Widać to chociażby po ilości miejsca w jego kabinie. Audi chwali się, że dzięki całkowicie płaskiej podłodze (np. taki tunel skrzyni biegów jest całkowicie zbędny) i dużemu rozstawowi osi (2,9 m) na tylnej kanapie e-trona będą mogły podróżować komfortowo trzy dorosłe osoby. Chociaż najlepiej i tak będzie miał kierowca.