Postawili znaki, które wzajemnie się wykluczają. Przez dekadę nikt nawet nie mrugnął
Czy można ustawić dwa znaki tak, żeby wzajemnie sobie przeczyły? Oczywiście. Czy można tak zostawić sytuację na 10 lat i nikt się do niczego nie przyczepi? Oczywiście, że tak, w końcu żyjemy w kraju urzędniczej nieomylności.

Pozostaje wprawdzie pytanie, co ma w tym przypadku zrobić użytkownik drogi, który próbuje się dostosować do znaków i co ma zrobić policja, która w razie czego ustali, kto był winny. Ale to prawdopodobnie urzędnika nie będzie przesadnie obchodzić. Przykładowo urzędnika z Łukowa, który na wewnątrzmiejskiej obwodnicy umieścił taką oto kombinację znaków:

Zgodnie z archiwalnymi zdjęciami z Map Google, znaki te stoją w tym miejscu od co najmniej 2012 roku, podczas gdy najnowsze zdjęcia od Google'a - czyli te na zrzucie ekranu - datowane są na 2019 r. Zerknięcie do Map Apple'a pokazuje dokładnie taki sam układ, ale datowany już na 2021 rok, czyli od ustawienia tych znaków minęło minimum 9 lat, a można się założyć, że stoją tak do dzisiaj i czekają na swoje 15. urodziny.
Co tu jest w ogóle nie tak?
To akurat nie powinno być dla nikogo żadną zagadką - a już w szczególności dla osoby, która odpowiadała za projekt oznakowania i organizacji ruchu, a także dla zarządcy drogi, który - w ramach przypomnienia - co pół roku musi sprawdzać stan i zgodność oznakowania z przepisami. Najwyraźniej jednak jakieś 20 kontroli - bo przecież są przeprowadzane, prawda? - nie wystarczyło, żeby znaleźć absolutnie podstawowy błąd.
Tym błędem jest, uwaga, zastosowanie takiej kombinacji znaków C-13 (ten z rowerkiem) i C-16 (ten z ludzikami). Ewentualnie można dorzucić do kompletu absolutnie zbędny znak B-9 (przekreślony rowerek), ale ten akurat jest doskonałym wyznacznikiem tych części Polski, które dopiero niedawno zobaczyły samochód, więc można przejść obok tego obojętnie. Aczkolwiek zgodnie ze szczegółowymi warunkami technicznymi dla znaków (i tak dalej):
znak B-9 stosuje się na drogach, w obrębie których lub w pobliżu których wyznaczono drogę dla rowerów, a znak nakazujący korzystanie z tej drogi może nie być widoczny dla kierujących rowerami.
Trudno więc uznać, że stawianie B-9 tuż obok C-13 jest w jakikolwiek sposób uzasadnione, ale znów - jeśli widzicie taką kombinację, możecie być pewni, że okoliczni mieszkańcy wzdychają do A4 B7 i z wypiekami na twarzy klikają w każde ogłoszenie sprzedaży takiego wozu z dopiskiem "OKAZJA" w tytule.
Połączenie C-13 z C-16 jest jednak bez wątpienia ciekawszą sprawą.
C-13 oznacza bowiem drogę dla rowerów, z której piesi mogą korzystać tylko i wyłącznie warunkowo, kiedy nie ma absolutnie innej opcji, i muszą nie tyle ustępować rowerzystom pierwszeństwa, co miejsca (tak zapisano w przepisach). Z kolei C-16 oznacza drogę dla pieszych, z której rowerzyści... co do zasady nie mogą korzystać. Zgodnie z rozporządzeniem:
Znak C-16 "droga dla pieszych" stosuje się w celu wyeliminowania z drogi ruchu pojazdów i dopuszczenia wyłącznie ruchu pieszych. Znak ten umieszcza się na początku drogi (ciągu) przeznaczonej wyłącznie dla pieszych.
Co oznacza, że osoba odpowiedzialna za projekt oznakowania i organizację ruchu stworzyła kombinację znaków, która jednocześnie tworzy drogę przeznaczoną wyłącznie dla rowerzystów i wyłącznie dla pieszych. Na dobrą sprawę nie wiadomo tutaj, kto ma jakie prawa, obowiązki i przywileje, a także co miałaby zrobić policja, gdyby doszło do jakiejś kolizji.
Oczywiście najprostszym - i jedynym słusznym - rozwiązaniem w tym miejscu byłoby ustawienie znaku pionowego C-13/C-16 z poziomą kreską, czyli powszechnie spotykanej w Polsce drogi dla pieszych i rowerów, gdzie zasady poruszania się są jasno określone i nie pozostawiają miejsca na wątpliwości. Mam tylko wątpliwości, czy zgadzałoby się to z innymi przepisami, bo szerokość tego ciągu w przeciwnym kierunku mogłaby nie odpowiadać nawet niegdysiejszym standardom.
Oj tam, oj tam, może to jednorazowy przypadek.
Chyba nieszczególnie, bo takie oznakowanie funkcjonuje też i po drugiej stronie mini-skrzyżowania, na którym na wszelki wypadek nie zrobiono przejazdu:

Kawałek dalej funkcjonuje też pas ruchu dla rowerów, który oznaczono C-13 (sprzeczne z przepisami):

Żeby było śmieszniej, to z uwagi na przepisy dotyczące umiejscawiania znaku C-13, nie jest pewne, czy znak nie dotyczy tej kostki poza jezdnią. Rozmowa z policją w razie kolizji byłaby bardzo ciekawa.
A jeszcze kawałeczek w inną stronę mamy przejazd dla rowerów... bez przejazdu w postaci znaków poziomych:

Co jest zresztą, jak widać, powszechne w tej miejscowości:

Więc jeśli widzicie rowerzystę jadącego po "zebrze" - spokojnie, może ma do tego jako takie prawo.
I gdyby ktoś zakładał, że to C-13 + C-16 w konfiguracji kompletnie sobie przeczącej, jest wyjątkiem w morzu dobrych przykładów, to tutaj okolice Wałbrzycha:

Co należy z tym zrobić?
Oczywiście należy przestrzegać znaków. W jaki sposób, jeśli są sprzeczne? Nie wiem. Można też napisać do odpowiedniego organu - jak już się znajdzie, który to - że znaki są nieprawidłowe. Potem zostaje tylko liczyć na odpowiedź, że wszystko jest zgodne z projektem i nie ma w planach zmiany organizacji ruchu.
A potem pozostaje już tylko przetrwać kolejny dzień w tym pięknym kraju, gdzie takie konstrukcje mogą stać dekadami i nikt nigdy za nie nie odpowie.