Zmiany w badaniach technicznych – przegląd okresowy w zestawie z sesją zdjęciową
Rząd wciąż szuka sposobu na zdyscyplinowanie diagnostów. Lekiem mają być zmiany w badaniach technicznych obejmujące konieczność przygotowania dokumentacji fotograficznej każdego badanego pojazdu.
Projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo o ruchu drogowym trafił na listę prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów z terminem realizacji na III kwartał tego roku. Co może się zmienić?
Minister Infrastruktury chce zmian w systemie badań technicznych i poprawy ich jakości
Wygląda na to, że Minister nie ufa diagnostom. Widocznie ma ku temu jakieś podstawy, skoro planuje stworzyć system "skutecznego nadzoru nad prawidłowością przeprowadzenia badań”. Widocznie ostatnie zmiany z listopada 2017 r., obejmujące obowiązek rejestracji badania online w systemie CEPiK nie przyniosły zakładanych skutków.
Projekt ustawy zakłada, że diagności będą fotografować każde auto
Poza wprowadzeniem do systemu przebiegu pojazdu i wyniku badania, mieliby obowiązek gromadzić dokumentację fotograficzną potwierdzającą obecność pojazdu na badaniach technicznych. W „Istocie rozwiązań ujętych w projekcie” nie ma szczegółowej informacji, jakie zdjęcia mieliby wykonywać. Czy chodzi wyłącznie o zdjęcia np. auta z widoczną tablicą rejestracyjną, potwierdzające obecność pojazdu w stacji kontroli, czy zestaw fotografii dokumentujących stan techniczny auta.
To drugie rozwiązanie stosują już diagności w Czechach
Mają obowiązek zrobić zdjęcie tablicy rejestracyjnej, a potem muszą obfotografować cały pojazd według ściśle określonych wytycznych.
Taki materiał stacje kontroli pojazdów miałyby przechowywać przez dwa lata. To podobno ukłon w ich stronę, bo będzie mniej uciążliwe niż konieczność archiwizowania nagrań z kamer.
Zmiany w badaniach technicznych mogą oznaczać nowe ceny tej usługi
Te nie zmieniają się od 16 lat i diagności już dawno sygnalizowali, że wymagają urealnienia. Gdy jakiś czas temu rozmawialiśmy z doświadczonym diagnostą, padła sugestia, że warto by rozważyć możliwość ograniczenia liczby stacji o te, które „przyczyniają się do istnienia patologicznych sytuacji”.
Za nadzór stacji kontroli pojazdów i ośrodki szkoleń diagnostów wciąż mieliby odpowiadać starości. Natomiast Transportowy Dozór Techniczny otrzymałby zadanie prowadzenia rejestru diagnostów, regulując nadawanie i odbieranie uprawnień. Będzie też mógł losowo sprawdzać stacje, czy wykonywane na nich badania odpowiadają zakresowi nakreślonemu przez przepisy prawa. I to być może pozwoliłoby na wyłapanie wspomnianych czarnych owiec.
A może lepiej pójść tropem Brytyjczyków i również zastanowić się, czy nie lepiej zupełnie zrezygnować z badań?