REKLAMA

Najlepszy „Tytus, Romek i A'tomek” to ten o wyspie zmotoryzowanych

W wieku 97 lat zmarł Henryk Jerzy Chmielewski, szerzej znany jako Papcio Chmiel, twórca postaci Tytusa, Romka i A'tomka. Z tej okazji przypomnę najlepszy fragment z jego komiksów.

zmarł papcio chmiel
REKLAMA
REKLAMA

Będąc dzieckiem, przeczytałem prawie wszystkie klasyczne części przygód Tytusa, Romka i A'tomka. Wszystkie, z wyjątkiem tej w której Tytus zostaje żołnierzem. Po pierwsze nigdy nie ciągnęło mnie do militariów i od lat uważam wojsko za coś zbytecznego i okropnego, po drugie zaś ta część w PRL była trudno dostępna i podlegała silnej cenzurze. Do czego to podobne, żeby małpa była żołnierzem LWP?

Moim ulubionym zeszytem była „Wyprawa na Wyspy Nonsensu”

Wydano ją w 1979 r. i zawierała opis lotu kolejnym z dziwnych pojazdów/statków profesora T. Alenta pod nazwą „slajdolot”. Slajdolotem trójka dzielnych harcerzy popędziła zwiedzać wyspy, zwane Wyspami Nonsensu. Wśród nich była jedna, ta idealna, wspaniała, najlepsza z wysp: wyspa zmotoryzowanych.

Na wyspie zmotoryzowanych wszyscy jeżdżą samochodami wszędzie. Jeden samochód przypada na 3/4 człowieka, to mniej więcej jak w Stanach Zjednoczonych. Na wyspie zmotoryzowanych trwa bezustanny, permanentny korek. Transparenty zawieszone na drogach głoszą „precz z pieszymi!”, którzy jednak poruszają się skacząc po dachach samochodów, bo tak jest po prostu szybciej. Auta na kilkunastopasmowych drogach właściwie się nie poruszają, pełznąc z prędkością 1 km/h. Dzieci chowają się przed rodzicami w obawie przed otrzymaniem nowego samochodu na urodziny. Motoryzacyjny raj!

Daleko do stadionu? Samochodem 2 dni, piechotą 10 minut

Ulubioną rozrywką jest motorodeo, które było też popularne w Polsce w latach 80. i 90. – sam oglądałem kaskaderskie pokazy samochodowe na jakimś stadionie mając pewnie z 10 lat. W motorodeo występuje Tytus De Zoo, który jeździ na monocyklu, wzbudzając sensację umiejętnością poruszania się bez samochodu. W zamian za występ dostaje samochód i cała trójka naszych bohaterów może ruszać na „łykent”, na który każdy targa za sobą drzewko na przyczepce, bo lasy wycięto pod drogi i parkingi. I tu pojawia się najlepszy tekst z całego komiksu:

  • ale nie masz prawa jazdy?
  • mam, przed chwilą zdałem. Tu egzaminatorzy stawiają tylko jedno pytanie: czy ma się wolną i nieprzymuszoną wolę imponowania innym posiadaniem samochodu.

Minęło ponad 40 lat, a ten tekst jest wspaniale aktualny. Przy okazji w wielu miejscach faktycznie krajobraz zmienił się na mocno „samochodowy”, oczywiście nie tak, jak przedstawiał to komiks w absurdalnie przerysowany sposób. W każdym razie była to znakomita obserwacja, tyle że... nie z Polski.

Papcio Chmiel w latach 60. odwiedził Stany Zjednoczone

Wielokrotnie potem wspominał, że polskie komiksy były nie tyle inspirowane, co wręcz kopiowane z komiksów amerykańskich, a on sam chciał stworzyć coś oryginalnego. Wyspa zmotoryzowanych nie jest satyrą na Polskę, jak chcieliby obecni miejscy aktywiści, a na miasta amerykańskie. Pamiętajmy, że było to rysowane w latach 70., kiedy to amerykańskie równało się złe, a nasze, polskie, socjalistyczne – dużo lepsze. Stąd beka z nadmiernej liczby samochodów. Takie treści pomagały przedostać się przez cenzurę. Podobnie było wszędzie: nawet w testach samochodów w Motorze warto było napisać coś w rodzaju „Toyota jest może dobra, ale Zaporożec ma bardziej miękkie fotele”.

REKLAMA

Śmieszne jednak, że nabijanie się z amerykańskiego samochodowego stylu życia stało się aktualne i dla Polski w latach 90. czy 2000. Może nie ma u nas plakatów „precz z pieszymi”, ale dostosowywanie prawodawstwa do potrzeb pieszych idzie strasznie opornie, a liczba wypadków, chociaż spada, wciąż jest duża. A sam Papcio Chmiel przeciwnikiem motoryzacji nie był i jak najbardziej miał samochód: Daewoo Tico z automatyczną skrzynią biegów.

Cześć Jego pamięci!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA