Małe zwycięstwo. Udało się usunąć cztery absurdalne znaki drogowe
Dziesięciometrowa „droga wewnętrzna” w Brzesku stanowiła drogowe kuriozum, ale niezawodny autor kanału „Usuń znak” zainteresował się sprawą i doprowadził do usunięcia zbytecznych znaków. Dobra robota.
Nie chodzę do cyrku, ale pewnie bym się już w nim nie śmiał. Po tylu latach jazdy po polskich drogach jestem przyzwyczajony do znakowych absurdów. Wszyscy jesteśmy, tylko prawie nikt nie reaguje. Widzimy jakieś tam znaki, zwykle je lekceważymy bo są bez sensu, wykluczają się albo o niczym nie informują, tylko wprowadzają chaos. I jedziemy dalej. Ale nie dotyczy to autora kanału „Usuń znak”, który faktycznie zwraca uwagę na takie sytuacje i próbuje coś z nimi zrobić.
Na przykład w Brzesku (woj. małopolskie) była sobie droga wewnętrzna o długości 10 metrów
Zaczynała się tuż po zjeździe z drogi krajowej 75 w ulicę o nazwie Przy Rondzie, ale już ok. 10 metrów dalej ustawiono znak „koniec drogi wewnętrznej”. Absurd wynikał z tego, że nikt chyba nie wiedział, jaki faktycznie status ma ulica Przy Rondzie. Najpierw ustawiono przed nią znaki „droga wewnętrzna”, ponieważ zjeżdżało się z drogi krajowej na ulicę, będącą drogą wewnętrzną. Potem jednak ulica Przy Rondzie stała się gminną drogą publiczną. Ale znak D-46, czyli początek drogi wewnętrznej ustawiła nie gmina, tylko Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, więc gmina nie mogła go zdjąć. Zamiast tego ustawiła zaraz za nim znak D-47 – koniec drogi wewnętrznej. To ma sens, nie?
Od strony wjazdu rzeczywiście jakiś sens był. Ale od strony wyjazdu? Skoro stał tam znak D-47, czyli koniec drogi wewnętrznej, to gmina uznała że trzeba do niego dostawić D-46 (początek drogi wewnętrznej), żeby zgadzało się z oznakowaniem w drugą stronę. I powstał potworek, ziemia niczyja, droga wewnętrzna bez drogi wewnętrznej. Zapewne wszystko wynikało z tego, że GDDKiA i urząd miasta Brzeska nijak się ze sobą nie dogadywały. Zastanawia mnie tylko, że ktoś to ustawił, spojrzał i uznał „dobra, może tak być”.
Ostatecznie GDDKiA porozumiała się z miastem Brzesko i znaki zostały usunięte
Tak skończyła się historia najkrótszej drogi wewnętrznej w Polsce. Ale to nie oznacza, że w tym miejscu oznakowanie jest teraz poprawne. Po pierwsze: droga krajowa 75 w tym miejscu jest oznakowana jako obszar zabudowany z podniesieniem dopuszczalnej prędkości do 70 km/h. Problem w tym, że charakter tej drogi w tym miejscu jest zaprzeczeniem obszaru zabudowanego. Mamy ekrany i barierki oddzielające drogę od otoczenia. Znalazłem taką definicję wyrażenia „obszar zabudowany”:
Obszar wzdłuż drogi, gdzie znajduje się zabudowa miejska, wiejska lub przemysłowa, w związku z czym panować może tu wzmożony ruch pieszych i pojazdów
Nie ma zabudowy wzdłuż drogi – jedyne co jest wzdłuż drogi to barierki i ekrany. Nie ma też wzmożonego ruchu pieszych, bo po tej drodze w ogóle nie wolno chodzić. Nie znaczy to, że postuluję podniesienie prędkości w tym miejscu – ograniczenie jest słuszne, bo mamy skrzyżowanie z wjazdem do centrum handlowego. Znak „obszar zabudowany” należy usunąć, limit 70 km/h zostaje. Ale to wciąż nie koniec, bo niedaleko wjazdu na teren centrum handlowego mamy jeszcze takie kombo znakowe:
Znak D-1 na dole jest zbyteczny i należy go usunąć. Tablica kwadratowa u góry, czyli znak T-6 pokazuje przebieg drogi z pierwszeństwem. Do takiej tablicy znak D-1 stosuje się tylko wtedy, gdy droga z pierwszeństwem zmienia kierunek, a tu taka sytuacja nie zachodzi – narysowana na znaku T-6 pogrubiona linia jest prosta. Gdyby była zgięta, należałoby dodać D-1. Ale i tak dodali, bo przecież kto by się przejmował przepisami. Przepisy, panie Areczku, to są dla kierowców. Drogowcy mogą robić jak uważają.
Czytaj również: