Ale głupi ci Rzymianie. Wyrzucili z miasta same diesle, zamiast wszystkie samochody
Rzym walczy z zanieczyszczeniem powietrza, które trapi to miasto od starożytności. W ostatnim desperackim ruchu zakazano wjazdu wszystkim dieslom. To taki średni pomysł, który rodzi jednak ważne pytania.
Jest bardzo źle. Słonecznie, ciepło i nie pada. We Włoszech też. To wszystko powoduje, że poziomy zanieczyszczeń w powietrzu – tych pochodzących z transportu – rosną. Po 10 dniach przekroczonych norm, rzymski samorząd podjął radykalną decyzję: trzeba zabronić wjazdu dieslom. Wszystkim, nawet tym zupełnie nowym, z DPF, SCR itp., spełniającym aktualną normę emisji spalin. Inne włoskie miasta też czegoś tam zabraniają, ale żadne nie ma takiego uderzenia jak Rzym, a tamtejsze zakazy są mniej restrykcyjne.
Nasuwają się trzy pytania
Pominę pytania oczywiste i retoryczne, np. na co zamienili się z mózgiem rzymscy radni, bo wpadły mi do głowy zupełnie inne kwestie.
Po pierwsze: po co jest norma emisji spalin, skoro nawet samochody spełniające aktualne wymogi nie mogą wjechać do Rzymu z powodu paliwa, którym są zasilane? Rozumiem jeszcze, choć się nie zgadzam, że zabrania się wjazdu samochodom starym, które nie spełniają obecnych, wyśrubowanych norm. Jest to oczywiste gnębienie biednych kosztem bogatych, do pewnego stopnia jednak uzasadnione. Ale rozgraniczenie na benzynę i diesla bez ograniczenia spalania lub pojemności? Nie ma żadnego uzasadnienia, wszystkie nowe auta muszą spełniać tę samą normę Euro 6d-TEMP czy jak ona się tam nazywa. Moim zdaniem, gdyby ktoś mający nowego diesla pozwał Rzym do sądu, to by wygrał. Nie ma żadnego powodu, żeby nie wpuszczać Dacii Sandero 1.5 bluedCi, a wpuszczać Bentleya Bentaygę W12, skoro oba spełniają tę samą normę, a Dacia emituje mniej CO2.
Pytanie drugie
Przypuśćmy, że jesteśmy zamknięci w garażu na klucz z odpalonym samochodem. Czy wolelibyśmy, żeby to był samochód benzynowy, czy diesel? Nie, nie ma odpowiedzi „chcę wyjść zanim się uduszę”. A, czyli żaden. Czyli to wszystko jedno. Tak myślałem. Najwyraźniej Rzymianie tego nie ogarniają. To nie zakaz jazdy dieslem może pomóc rzymskiemu powietrzu, tylko zakaz jazdy samochodem. I skuterem, bo tych są w Rzymie tysiące i bardzo często spełniają normę Euro minus trzy, ewentualnie Afro dwa. Oczywiście zakaz jazdy skuterem po Rzymie byłby nieakceptowalny dla mieszkańców, to byłoby pogwałcenie wielowiekowej tradycji, to byłoby gorsze niż wejście Odoakera do Rzymu w 476 n.e. i jego podpalenie przez Nerona razem wzięte. Pewnych rzeczy się po prostu nie robi.
Pytanie trzecie
Warto wspomnieć, że ban na diesle od Euro 3 do Euro 6 włącznie obowiązuje w godzinach 7:30-10:30 i potem znowu od 16:30 do 20:30. To są dopiero jaja jak berety. To tak jakby leczyć alkoholizm, wyznaczając alkoholikowi przedziały czasowe, w których nie może pić, a poza nimi może zalewać się w trupa. Powstaje więc pytanie: czy w pozostałych godzinach te diesle już nie trują i nie zwiększają poziomu szkodliwych substancji w powietrzu? I jeszcze mam pytanie bonusowe: czy skoro wiadomo, że główne źródło zanieczyszczeń komunikacyjnych to unos wtórny oraz pyły ze ścierania opon i klocków hamulcowych, to czy eliminacja diesli je usunie?
To są wszystko bardzo trudne pytania, na które rzymscy radni na pewno musieli sobie odpowiedzieć. Przecież z pewnością nie zadziałali impulsywnie i bez sensu, machając przy tym rękami, pijąc kawę i odpalając jednego papierosa od drugiego. To zupełnie niepodobne do Włochów.