Cała prawda o zakazie wjazdu diesli do miast. Nie daj się zwariować
Zakaz wjazdu diesli do miast nie jest planowany, to zbyt duże uproszczenie.
Pisanie, że rząd chce zakazać wjazdu diesli do miast, to jak pisanie, że nie można w restauracjach nic pić, podczas gdy nie można w nich też jeść, a po to głównie się do restauracji chodzi.
Internet wybuchł, bo podobno nie będzie można wjeżdżać samochodami z silnikami Diesla do polskich miast. Prasowe tytuły straszą, wznoszą, się na wyżyny absurdu i mało komu chce się wyjaśnić, jak jest naprawdę. Wezmę na swe barki ten trud. Oto kilka przykładów.
Zanim rozbroimy te bzdury, nakreślmy najpierw poszczególne kręgi piekła, w których znajdą się polscy kierowcy, zależnie od tego, jak daleko dobrnęli w czytaniu przerażających artykułów o zakazie wjazdu dla diesli do stref czystego transportu.
Krąg pierwszy - diesle nie wjadą do polskich miast.
Krąg drugi - diesle nie wjadą do dużych polskich miast (tych z liczbą mieszkańców powyżej 100 tys.).
Krąg trzeci - diesle, które nie spełniają normy Euro 4 nie wjadą do dużych polskich miast.
Krąg czwarty - diesle, które nie spełniają normy Euro 4 nie wjadą do dużych polskich miast już w tym roku.
Niezależnie od tego, co zapamiętaliśmy z artykułów i z którym kręgiem piekielnym zżyła się nasza wyobraźnia, brzmi to groźnie. A wcale nie musi, bo rzeczywistość dla właścicieli starych diesli nie musi być tak przerażająca.
Wszystko wiadomo już od dawna
Całe kilkudniowe straszenie zaczęło się od nowego projektu ustawy o elektromobilności. Faktycznie przewiduje on utworzenie stref czystego transportu, ale jest to projekt z listopada 2020 roku, nikt żadnych nowych przepisów jeszcze nie wprowadził, ani dodał nic nowego do tego projektu. Afera z zakazem wjazdu dla diesli nie istnieje. Jeśli uznamy, że jednak istnieje, to dotyczy tego, kto może wjechać do stref czystego transportu, a nie diesli.
Wydaje się, że początek tej fali artykułów ma swój początek w tekście jednego z portali, który przoduje w tytułach o zabrudzeniu spodni przez jakiegoś kierowcę, bo coś złego spotkało go na drodze. A artykuł ten powstał, bo prace nad rządowym projektem niedawno wyszły z fazy opiniowania. Warto było z tej okazji jeszcze raz zgarnąć kilka miliardów klików, bo zakaz diesla dobrze straszy. Potem to już poszło i bez głębszej refleksji przelało się do innych poważnych tytułów prasowych.
Podkreślam, w projekcie nie wprowadzono żadnej zmiany. Wszystko co jest w nim napisane, jest tam od dwóch miesięcy, a wyraz diesel w ogóle w nim nie pada. Ta treść wcale nie jest tak złowroga, jak sugerują to prasowe tytuły.
Zakaz wjazdu diesli do miast - cała prawda
Diesle nie mają nie wjeżdżać do miast, tylko do stref czystego transportu i nie diesle, a wybrane samochody. A Polsce strefy czystego transportu wymyślono tak, żeby mogli wjeżdżać do nich praktycznie wszyscy i nikt nie był poszkodowany brakiem elektrycznego samochodu, albo takiego zasilanego LPG. Czyste mają być tylko teoretycznie, bo wymyślono system licznych wyjątków.
W związku z tym, poniższego zdanie nie jest takie straszne.
Skoro zaraz za nim następuje taki przepis.
A ten harmonogram, choć prawdziwy, również nie powinien być taki straszny. Do strefy czystego transportu będą mogły wjeżdżać pojazdy spełniające normę:
- co najmniej Euro 4, w latach 2021 – 2025,
- co najmniej Euro 5, w latach 2026 – 2030,
- co najmniej normę Euro 6, w latach 2031 – 2035.
Norma Euro 4 weszła w życie w roku 2006. Żeby jej nie spełniać pojazd musiałby zostać wyprodukowany w roku 2005 lub wcześniej. Pojazd, podkreślam - pojazd. Nie samochód z silnikiem Diesla.
W projekcie ustawy nie ma ani jednego słowa o dieslach
To jest największy dowcip tych artykułów, projekt zmiany ustawy o elektromobilności nie zajmuje się rodzajem zapłonu w silnikach opartych o paliwa kopalne. Nie ma znaczenia, czy samochód będzie zasilany benzyną, czy olejem napędowym, ma spełniać normę Euro 4, koniec kropka.
Użycie wyrazu Diesel w tytule, spowoduje, że artykuł będzie się lepiej klikał. Dieslem łatwiej nastraszyć, diesel to przecież samo zło, mimo że jeszcze dziesięć lat temu wychwalany był jako paliwo ekologiczne. W projekcie nie ma żadne różnicy, czy pojazd jeździ na benzynę, czy na olej napędowy.
Teoretycznie do stref najszybciej nie wjadą samochody wyprodukowany przez rokiem 2006, czyli jak na polskie warunki dość młode. Jest to jednak możliwość mocno teoretyczna.
Od kiedy zakaz wjazdu do stref czystego transportu?
Prawdziwą granicą nie musi być wcale już ten rok, tylko rok 2024, a 3 lata dla pojazdów niespełniających normy Euro 4 to prawdziwa wieczność. Ustanowienie dla nich zakazu wjazdu jest możliwe, ale:
- dotyczyłby on niewielkiej liczby miast w Polsce, gmin z liczbą mieszkańców powyżej 100 tys. jest 37, a miast w Polsce jest blisko 1000,
- nawet jeśli zostanie wprowadzony w 2021 roku, to gmina może wydać uchwałę, która pozwoli starszym pojazdom wjeżdżać do strefy czystego transportu jeszcze przez 3 lata, o ile zapłacą (nie więcej niż 2,50 zł za godzinę).
Wprowadzenie zezwoleń na wjazd za opłatą jest prawdopodobne, gdyż oznacza to dodatkowe wpływy do budżetu gminy, a także nie zraża lokalnych wyborców.
Dodatkowo, projekt wciąż przewiduje, że do stref będą mogły wjeżdżać pojazdy nieuprawnione, jeśli są użytkowane w celu pomocy osobom potrzebującym wsparcia w niezbędnych sprawach życia codziennego oraz te, których właścicielami, posiadaczami lub użytkownikami są mikro/mali przedsiębiorcy działający w strefie.
Są jeszcze dwie sprawy, który sprawiają, że jeszcze nie musimy się bać.
To dopiero projekt, który i tak nie ma sensu
Żadne przepisy jeszcze nie obowiązują, to dopiero rządowy projekt. Żeby wprowadzić je w życie, musi zostać przyjęty przez Sejm, a tam mogą wydarzyć się rzeczy różne. W przypadku prac nad ustawą zajmującą się funkcjonowaniem SKP, na mównicę wkroczył jeden z liderów partii rządzącej i uprzejmie poprosił by nad nią nie głosować i nie głosowano. Los ustawy, która budzi sprzeciw tak wielkiej liczby wyborców, wcale nie jest przesądzony.
Poza tym, co to za strefa, do której bez ograniczeń wjadą wszyscy mieszkańcy, niezależnie od tego jaki mają samochód, bo ich funkcjonowanie w strefie niewątpliwie jest sprawą niezbędną do zaspokojenia spraw życia codziennego? Dorzućmy do nich przedsiębiorców i robi się tłum.
Sam projekt, z taką liczbą możliwych wyłączeń, nie specjalnie tworzy warunki do poprawy jakości powietrza w miastach, w dodatku dotyczy tylko około 4 proc. z nich. Na deser zostawiłem jeszcze jeden problem.
Rozmiar strefy czystego transportu
Znane są przypadki z innych europejskich krajów, gdzie strefę czystego transportu ustanowiono na jednej ulicy. Od jednej czystej ulicy jeszcze nikt nie ozdrowiał. Taka sytuacja jest też możliwa i u nas. W projekcie ustawy nie ma słowa o tym, jakie rozmiary ma mieć strefa czystego transportu. Jest to więc sporo pole do popisu dla władz samorządowych. Ustanowienie strefą czystego transportu na najkrótszej ulicy w mieście na pewno będzie ciekawą formą walki z lokalną emisją.
Podsumujmy. Nikt nie planuje zakazu wjazdu diesli do miast. Teraz będzie długie zdanie, kompletnie nie nadające się na nagłówek: Rząd wciąż ma ten sam projekt zmiany ustawy o elektromobilności, w którym zawarty jest nakaz tworzenia stref czystego transportu w dużych miastach, do których nie wjadą samochody nie spełniające normy Euro 4 oraz takie, które nie służą do załatwiania spraw niezbędnych do życia codziennego lub nie należą do lokalnych przedsiębiorców i takie, którym zgody nie wydał samorząd.